Niegdyś olej do smażenia ryb w nadmorskich restauracjach, dzisiaj bomba ekologiczna w Nowej Wsi Lęborskiej. Reporterzy TTV zajęli się sprawą nielegalnego składowiska odpadów, należącego do upadłej firmy, które od kilku lat stoi otworem bez żadnego nadzoru. Lokalni urzędnicy jak do tej pory z sprawą sobie nie radzą.
Oleju w starych budynkach pod Nową Wsią Lęborską jest około 78 tysięcy litrów w szeregu dużych beczek. Odpady stoją tam już od kilku lat bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Nie ma nawet płotu.
Dziesiątki tysięcy litrów brunatnej mazi, która niegdyś była olejem, teoretycznie należą do firmy, która handlowała odpadami. Skupiony z smażalni olej miał zostać sprzedany z zyskiem do przetworzenia w na przykład fabrykach kosmetyków.
Niczyj tłuszcz
Firma popadła jednak w długi i zwinęła działalność, a jej majątkiem zajął się komornik. W międzyczasie stary olej przeterminował się i stał się nieprzydatny dla kogokolwiek. Upadła firma w 2009 roku straciła uprawnienie na prowadzenie składu odpadów. Byłych właścicieli beczki z odpadami wtedy już jednak mało obchodziły.
Dziesiątki tysięcy litrów oleju stoją pozbawione właściciela i opieki do dzisiaj. Miejscowe władze wymierzyły karę w wysokości 10 tysięcy złotych, jednak nie ma komu jej zapłacić. Właściciele zlikwidowanej firmy skutecznie unikają urzędników, lub ci szukają ich bez wystarczającego przekonania.
Sprawą zainteresowała się prokuratura, która obecnie bada sprawę. Na razie oddano do analizy próbki starego oleju, aby stwierdzić, jakie zagrożenie niesie dla okolicy.
Autor: mk//mat / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV