10 wypisanych mandatów i jeden pijany kierowca podczas każdego patrolu - to wytyczne, które otrzymywali katowiccy policjanci od swoich przełożonych. W razie niespełnienia oczekiwań, funkcjonariusze byli karani. Tyska prokuratura bada nadużycia w katowickiej drogówce.
O bezprawnych praktykach informuje "Gazeta Wyborcza", która dowiedziała się, że do tyskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez naczelników katowickiej drogówki.
Zawiadomienie nie jest anonimowe. Podpisało się pod nim 17 funkcjonariuszy, większość z nich to podoficerowie z kilkunastoletnim stażem.
Policjanci skarżą się, że są zmuszani do pracy po 14-17 godzin przez kilka dni z rzędu. To bezprawne - zauważa gazeta, przypominając, że po 12-godzinnym dyżurze policjantom należą się dwa dni wolnego.
Próg satysfakcji
Największe emocje budzi jednak tzw. próg satysfakcji, za pomocą którego przełożeni badali zaangażowanie policjantów z katowickiej drogówki w pracę. Każdy patrol miał nałożyć co najmniej dziesięć mandatów i zatrzymać jednego pijanego kierowcę.
W przeciwnym razie policjant nie mógł liczyć na nagrody, nie otrzymywał planowanego urlopu, a na dodatek zmuszony był pisemnie wyjaśniać, "co przeszkodziło mu w wypełnianiu obowiązków służbowych".
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24