Dziennikarze "Misji specjalnej" zostali na cztery godziny zatrzymani w przeszukiwanym domu Piotra Bączka. Powodem przeszukania domów współpracowników Antoniego Macierewicza przez ABW może być płatna protekcja, obrót informacjami niejawnymi i niedopełnienie obowiązków.
We wtorek wcześnie rano agenci ABW weszli do czterech mieszkań, w tym Piotra Bączka, bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza. Po wielu godzinach tuż pod 13 zakończyła się rewizja w warszawskim domu Leszka Pietrzaka - drugiego ze współpracowników byłego szefa komisji weryfikacyjnej WSI. Nie wiadomo, co z przeszukaniem u Bączka i dwóch innych osób. ABW nie podaje na ten temat informacji.
Przeszukania zleciła Prokuratura Krajowa. Jej rzeczniczka Ewa Piotrowska potwierdziła przeszukania u czterech osób, ale nie chciała podać szczegółów. Powiedziała jedynie, że działania ABW mają związek ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości przy działaniach komisji weryfikacyjnej WSI.
Trochę więcej światła na sprawę rzucił w TVN24 prokurator Robert Majewski. Przyznał, że dwie z czterech osób, objętych przeszukaniem, są członkami komisji weryfikacyjnej WSI. Nie wykluczył, że mogą być zatrzymani.
Pytany, czy postępowanie może mieć związek z obrotem informacjami niejawnymi, odpowiedział: tak, ale niekoniecznie. W grę może też wchodzić: przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków i płatna protekcja. Zastrzegł, że nie może zdradzać szczegółów postępowania, które jest objęte klauzulą niejawności.
Zatrzymani dziennikarze
Dziennik.pl podaje, że doszło do szarpaniny między funkcjonariuszami ABW a dziennikarzami TVP z "Misji specjalnej". Według portalu, kiedy ci przyjechali do domu Bączka i zaczęli filmować, pojawili się agenci ABW, którzy kazali im oddać sprzęt. Dziennikarze odmówili, wezwano policję. Ta, nie chciała jednak zabrać kamer. Wtedy jeden z oficerów miał sam wyrwać kamerę z rąk operatora.
To jedna z wersji. Jest jeszcze druga, którą dzielą się obecni na miejscu dziennikarze. Do szarpaniny nie doszło, ale dwóch reporterów "Misji" przez ok. cztery godziny byli zatrzymani w domu Bączka. Towarzyszyło im czterech funkcjonariuszy ABW (jeden zamaskowany). Dziennikarze weszli do domu ok. godz. 11, wyszli przed 15. W rozmowie z reporterką TVN24 powiedzieli, że zabrano im telefony komórkowe, kamerę oraz dysk, zostali też przesłuchani. Reporterzy widzieli, że do domu Bączka przywieziona kopiarkę do dokumentów.
"ABW zastrasza"
O tym, że ABW przeszukuje mieszkanie Piotra Bączka pod Warszawą, za Górą Kalwarią, poinformował we wtorek rano w TVP sam Macierewicz. Nie wiedział czego funkcjonariusze szukają u jego współpracownika, miał swoją teorię na temat rewizji. - To zwieńczenie prowokacji byłego oficera WSW Aleksandra Lichockiego, który twierdził, że za ćwierć miliona złotych jest w stanie dostarczyć tajny aneks do raportu o likwidacji WSI - powiedział w radiu RMF Macierewicz.
Sprawę handlu aneksem opisał "Dziennik", do którego dziennikarzy zgłosił się były szef wywiadu wojskowego PRL Aleksander Lichocki i chciał im sprzedać ten dokument.
Macierewicz twierdzi, że działania podjęte przez organy ścigania, mają uderzyć w komisję weryfikacyjną WSI, w której zasiada również Piotr Bączek.
- Myślę, że realizuje się strategię zastraszania i zemsty za rozwiązanie WSI. Skutek może być tylko taki, że do końca zablokuje się prace komisji weryfikacyjnej - ocenił Macierewicz.
PiS: Polityczne przeszukanie?
Na działania ABW zareagowali politycy PiS. - Czekamy na informacje o przeszukaniu, wokół którego jest bardzo wiele znaków zapytania, i które bardzo nas niepokoi. Pan Bączek jest bowiem doradcą reprezentanta PiS w sejmowej komisji śledczej ds. ewentualnych nacisków na służby - Jacka Kurskiego - powiedział rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński.
- Gdyby w poprzedniej kadencji u eksperta, któregoś z posłów działających w komisji śledczej byłoby przeszukanie ABW, to Platforma podniosłaby wielkie larum, że oto łamane są standardy demokracji, że mamy "putinizację", wykorzystywanie służb do walki politycznej - stwierdził Kamiński.
Janusz Zemke, szef komisji ds. służb specjalnych (SLD) uważa, że przeszukania ABW mogą mieć związek z tym, że w WSI zginęły ważne dokumenty i prokuratura próbuje je odzyskać. – Płk. Grzegorz Reszka, były szef SKW, złożył w styczniu tego roku doniesienie do prokuratury o zaginięciu - jego zdaniem - części bardzo ważnych dokumentów, a także nielegalnym kopiowaniu - powiedział Zemke.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24