Umowy z rozdającymi ulotki zrywali na dzień przed wypłatą. Mówili, że nie zapłacą, bo ktoś z ulotkowiczów na chwilę usiadł, albo stał nie w tym co trzeba miejscu.
Sprawa wyszła na jaw po interwencji straży miejskiej. Do strażników zaczęli się zgłaszać rodzice dzieci niespodziewanie wyrzuconych z pracy.
Przy roznoszeniu ulotek reklamujących śródmiejski gabinet kosmetyczny, wykonującego zabiegi kosmetyczne i medyczne, pracowało od 15 do 20 osób. Mieli zarabiać po 50 złotych dziennie. Dla większości nastolatków była to pierwsza praca w życiu. Chcieli zarobić na wakacyjne wyjazdy.
- Miałem pracować przez 10 dni, żeby zarobić na obóz w Bułgarii - relacjonuje 16-letni Maciej Wagner - dzień przed wypłatą przeszedłem na drugą stronę ulicy, żeby zabrać od koleżanki zapas ulotek. Wtedy zadzwoniła do mnie nadzorująca nas pani Grażyna. Powiedziała, że mogę pójść do domu, a wypłaty nie będzie.
Podobnych historii znaleźliśmy więcej. Wczoraj przez cały dzień zgłaszali się na policję i do straży miejskiej kolejni poszkodowani. Do wieczora osób uważających się za oszukane przez warszawski gabinet było przynajmniej osiem.
- Doszło do złamania art. 200 paragrafu 8. Kodeksu Pracy mówi Norbert Grabowski, naczelnik wydziału specjalistycznego stołecznej straży miejskiej. - Młodociani pracownicy pracowali zbyt długo, nie proszono ich o pisemną zgodę rodziców i zaświadczenia lekarskie świadczące o braku przeciwwskazań do pracy.
Klauzulę niewypłacania pensji w razie "uchybień w pracy" miały zawierać podpisywane z młodocianymi pracownikami umowy. Miały... bo nikt poza wypoczywającym na wakacjach szefem nie ma do nich dostępu. - Ja prosiłam o kopię umowy, ale pani powiedziała mi, że szef kazał nie dawać tej umowy nikomu - opowiada wyrzucona z pracy 16-latka. Kłopoty z zobaczeniem dokumentów miała nawet policja.
Bez umowy w ręku oszukani pracownicy nie mieli podstaw do jakichkolwiek roszczeń. Ich rodzice od kilku dni bezskutecznie próbowali skontaktować się z pracownikami gabinetu i zobaczyć zdeponowane w siedzibie firmie umowy.
Jedna z pracowniczek salonu była przez kilka godzin przesłuchiwana przez policję. Po wyjściu z komisariatu przy ulicy Dzielnej odmawiała jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie, tłumacząc, że to pomyłka. Z szefem firmy nie udało się nam skontaktować, bo - jak powiedzieli jego pracownicy - był na wakacjach.
Oszukane dzieci raczej na nie nie pojadą.
Warunki zatrudniania młodzieży
Według Kodeksu pracy, zatrudnianie małoletnich, czyli osób od 16 roku życia, jest całkowicie legalne. Istnieją jednak restrykcje. Pewne specjalne względy przysługują im po to, aby nie byli wykorzystywani przez swoich pracodawców.
Podstawowe zasady zatrudniania młodocianych:
1. Potencjalny pracownik musi przedstawić zaświadczenie lekarskie, że dana praca nie zagraża jego zdrowiu.
2. Pracodawca ma obowiązek zapewnić młodocianemu pomoc i opiekę w miejscu pracy.
3. Pracodawca ma obowiązek prowadzić ewidencję pracujących u niego małoletnich.
4. Młodociany ma obowiązek dokształcać się do 18 roku życia.
5. Pracodawca ma obowiązek umożliwić młodocianemu dokształcanie się.
6. Młodociany może być zatrudniony jedynie na umowę o zatrudnienie przy wykonywaniu lekkich prac.
7. Kodeks pracy precyzuje ilość godzin pracy w stosunku do ilości godzin dokształcania się.
8. Wymiar czasu pracy młodocianego w okresie ferii szkolnych (wakacji) nie może przekraczać 7 godzin na dobę i 35 godzin w tygodniu. Dobowy wymiar czasu prac młodocianego w wieku do 16 lat nie może jednak przekraczać 6 godzin.
9. Młodocianego nie wolno zatrudniać w godzinach nadliczbowych ani w porze nocnej
(20.00 – 6.00).
10. Pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy.
11. Pracodawca rozpoczynający działalność jest obowiązany, w terminie 30 dni od dnia rozpoczęcia tej działalności, zawiadomić na piśmie właściwego inspektora pracy i właściwego państwowego inspektora sanitarnego o miejscu, rodzaju i zakresie prowadzonej działalności.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl