Miało go nie być jeszcze przez trzy dni, ale "coś" zmusiło go do wcześniejszego spakowania walizek. Premier Donald Tusk przerwał urlop i wrócił do kraju. Czy szef rządu przyleciał, by ostudzić gorącą atmosferę w kraju wywołaną obroną polskich stoczni? - Nie chodzi o stocznie, a premier wrócił tak, jak było zaplanowane - dementuje anonimowy pracownik kancelarii premiera.
Tusk miał odpoczywać do końca tego tygodnia, ale w czwartek zdecydował się przerwać urlop i wrócić do kraju. Powody? Bieżąca, napięta sytuacja w kraju, na którą złożył się kolejny konflikt ministra sportu z władzami PZPN-u i spodziewana negatywna odpowiedź Komisji Europejskiej w sprawie pomocy publicznej dla polskich stoczni?
Wcześniejszy urlop (wcześniej) planowany?
- Sprawa stoczni jest cały czas otwarta. Rząd zajmuje się stoczniami non stop i nie działa od jednej akcji do drugiej - odpowiada PAP anonimowy pracownik kancelarii premiera i dodaje, że to nie stocznie są powodem powrotu szefa rady ministrów. Co zatem? Jeśli wierzyć zapewnieniom rozmówcy PAP, to "nic". - Premier wraca z urlopu, bo miał tak wcześniej zaplanowane - zapewnia.
Wcześniej media informowały, że Donalda Tuska nie będzie w kraju do końca tygodnia. Od kilku dni o powrót premiera z urlopu i jego osobiste zaangażowanie w sprawę ratowania polskich stoczni apelowali m.in. politycy SLD.
We wtorek unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes zapowiedziała, że zaproponuje Komisji Europejskiej podjęcie negatywnej decyzji w sprawie polskich stoczni.
Dał przykład
Premier był na urlopie już drugi raz od czasu, gdy zasiadł w fotelu szefa Rady Ministrów. Pierwszy raz odpoczywał w lutym - razem z rodziną jeździł na nartach we włoskich Alpach.
W lipcu szef rządu zaapelował do swoich ministrów by ograniczyli swoje plany wakacyjne. Nie wykluczył jednak, że sam "wyrwie" się gdzieś na parę dni jesienią. - Sam muszę dać przykład, ale niewykluczone, że tydzień we wrześniu (na urlop) wyrwiemy - mówił wtedy.
"Rząd do łopaty"
Stoczniowcy nie kryją rozgoryczenia. W swojej sprawie zamierzają spotkać się w Warszawie z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem. - Nastroje są bardzo gorące i sytuacja jest napięta. Jesteśmy zupełnie zdezorientowani, bo po tych wszystkich sytuacjach, które były... po tym bardzo dobrym samopoczuciu ministra i tym, co pokazała nam pani komisarz w Brukseli, jesteśmy totalnie zaskoczeni tym, że jest taki kierunek decyzji Komisji Europejskiej - powiedział Krzysztof Fidura ze Stoczni Szczecińskiej "Nowa".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24