Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zapowiedział, że nie ujawni w piątek w Sejmie nazwisk osób podsłuchiwanych przez ABW. O informację "o ilości, zasadności i skali stosowanych prowokacji i podsłuchów" poprosiła ministra PO.
Ćwiąkalski przedstawi wyjaśnienia w piątek, jednak dzień wcześniej powiedział, że wiele posłom nie wyjawi. - Nazwisk nie mogę ujawniać, bo to są informacje ze śledztwa, nie ma zresztą powodu takiego, żeby ujawniać. Śledztwo jest dopiero na początku, a takie informacje, mimo tajnego trybu, od razu się rozchodzą – powiedział szef resortu sprawiedliwości dziennikarzom. - Przedstawię informację dotyczącą części podsłuchów, tam gdzie mogę to ujawnić – dodał.
Tajność Sejmu to za mało Zdaniem ministra, tajny charakter posiedzenia Sejmu to za mało, aby ujawniać informacje dotyczące podsłuchów. - Ta tajność jest względna, a poza tym posłowie nie mają dopuszczenia do tajemnicy, tylko część ma te uprawnienia. W związku z tym sama tajność obrad tutaj nie wystarczy, dlatego że informacja, którą bym przedstawił jest tajemnicą państwową – zaznaczył Ćwiąkalski.
O tym, że posiedzenie Sejmu będzie tajne poinformował marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. - Jutro posiedzenie będzie tajne, ponieważ zażądał tego Ćwiąkalski. Zagroził, że jeżeli posiedzenie nie zostanie utajnione, to jego informacje będą zdawkowe i powierzchowne - stwierdził Komorowski.
"Niepokoi mnie każdy pojedynczy wypadek" Jednak minister przyznał, że jest zaniepokojony liczbą nielegalnych podsłuchów. - Jeżeli dochodzi do naruszenia praw człowieka – o ile się te informacje potwierdzą w śledztwie - to może niepokoić, dlatego, że – uważam - 94 wypadki to jest olbrzymia skala, a poza tym mnie niepokoi każdy pojedynczy wypadek - powiedział.
- Gdyby nie zwolniono człowieka zatrzymanego po 48 godzinach, to jest to przestępstwo, a tutaj jeżeli nie zlikwidowano podsłuchu po okresie, na jaki był zarządzony i na jaki uzyskano zgodę, to jest sytuacja bardzo podobna – podkreślił Ćwiąkalski.
94 nielegalne podsłuchy W poniedziałek szef sejmowej speckomisji Janusz Zemke (LiD) powiedział, że w wyniku audytu w ABW wykryto na razie 94 przypadki podsłuchów zakładanych niezgodnie z procedurami. Miało to miejsce za rządów PiS.
Według Zemkego, ABW dostawała np. zgodę na podsłuchiwanie kogoś przez miesiąc, a podsłuchiwano znacznie dłużej. Dodał, że występowano o podsłuchiwanie Janusza Kaczmarka, a do sądu trafiał wniosek o zgodę na podsłuchiwanie osoby nieznanej.
B. szef ABW Bogdan Święczkowski zapewnia, że podsłuchów używano jedynie w uzasadnionych przypadkach i zawsze za zgodą sądu. Sama Agencja nie komentuje sprawy.
Źródło: PAP, tvn24.pl