Msza beatyfikacyjna to wielkie podziękowanie panu Bogu za to, co stało się udziałem naszych pokoleń, które miały Jana Pawła II trochę dla siebie – powiedział prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie dla TVN24, udzielonym w Rzymie. Pytany, czy Polacy wynieśli coś wynieśli ze apel papieża o jedność i czy możliwe jest narodowe pojednanie, odpowiedział: - Trzeba zachować umiar w formułowaniu zbyt daleko idących celów, żeby się potem nie rozczarować.
Atmosfera beatyfikacji Jana Pawła II potwierdziła – w opinii prezydenta – stwierdzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. I, że jest on dumny z Polaków.
– Dziś są to głównie polskie drogi. Może w tym szczególnym dniu w sposób wyjątkowy. Ale pewnie i na trwałe polskie szlaki będą wiodły do grobu Jana Pawła II – powiedział Komorowski.
Prezydent podkreślał w wywiadzie wagę Ojca Św. dla swojej rodziny i pielgrzymi, w których uczestniczyła. – Nawet jeśli na placach były nas setki tysięcy – to ze względu na specyfikę, umiejętność działania Jana Pawła II – każdy wynosił przekonanie, że do każdego z osobna powiedział coś ważnego. To zostawia trwały ślad – stwierdził prezydent.
Wspomniał również, że w czasie pontyfikatu papieża Polaka regularnie powiększała mu się rodzina. - Wynikało to z przeświadczenia, że warto mieć optymistyczny pogląd na świat. Jak dzieci się rodzą, to świat idzie w dobrą stronę - stwierdził prezydent.
I dodał, że ma osobiste wspomnienia, jak wraz z dziećmi najpierw małymi, potem starszymi uczestniczył w papieskich pielgrzymkach. - To było dla nas niesłychanie ważne - zaznaczył prezydent.
"Dał świadectwo solidarności z własnym narodem"
Prezydent pytany o wigilię roku 1981, kiedy papież zapalił w swoim oknie świeczkę za internowanych w stanie wojennym, odpowiedział, że była ona źródłem optymizmu, podobnie jak papież i cały Kościół.
- Ta świeczka była polską świeczką w Watykanie, to dawało poczucie, że się nie jest samemu, że nie wszystko stracone, że jest o co walczyć i w imię czego trwać - powiedział prezydent, podkreślając, że warto pamiętać o osobistej roli Jana Pawła II w czasie stanu wojennego i wtedy, gdy Polska była krajem komunistycznym.
Nawet jeśli na placach były nas setki tysięcy – to ze względu na specyfikę, umiejętność działania Jana Pawła II – każdy wynosił przekonanie, że do każdego z osobna powiedział coś ważnego. To zostawia trwały ślad Bronisław Komorowski
Pytany, które słowa Jana Pawła II szczególnie utkwiły mu w pamięci, odpowiedział: - Takich wypowiedzi było bardzo wiele, ale mam ogromną wdzięczność za słowa skierowane podczas pierwszej pielgrzymki w Polsce, budującej już swoją wolność (po upadku komunizmu - red.). A dokładniej na spotkaniu z żołnierzami w Zegrzu - powiedział Komorowski, wyjaśniając jednocześnie, że bardzo wzruszające było to, iż papież dał mocno do zrozumienia, że transformacja ustrojowa się uda.
- Drugie ważne dla mnie słowa to te, które papież wypowiedział w polskim parlamencie. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wielka rzecz nas wtedy spotkała - powiedział prezydent.
Słowa papieża kierowane do Polaków, którzy mieli się zastanowić, czy chcą być cząstką integrującej się Europy czy nie, miały gigantyczne znaczenie dla zbudowania przekonania, że można uczestniczyć w wielkiej zmianie modernizacyjnej, jak przynosi integracja, a jednocześnie pozostać wiernym tradycji i wartościom Bronisław Komorowski
W jego ocenie Jan Paweł II poruszył wtedy sprawy strategicznie ważne. - Słowa papieża kierowane do Polaków, którzy mieli się zastanowić, czy chcą być cząstką integrującej się Europy czy nie, miały gigantyczne znaczenie dla zbudowania przekonania, że można uczestniczyć w wielkiej zmianie modernizacyjnej, jak przynosi integracja, a jednocześnie pozostać wiernym tradycji i wartościom - powiedział prezydent.
Komorowski o pojednaniu
Prezydent pytany, czy przesłanie papieża, by trwać w jedności, odniesie teraz jakiś skutek i czy skończą się nasze narodowe kłótnie i czy on sam potrafi przebaczyć, odpowiedział, że byłoby grzechem mówienie z pewnością siebie, iż coś się zmieni.
- Coś się może zmienić w każdym człowieku, na tym polega wielkość nauki Jana Pawła II - powiedział prezydent.
I zapewnił, że nie ma problemów z gestem pojednania. - Byle nie był gestem teatralnym, udawanym, a opartym o głębokie przekonanie, że w drugim człowieku, który może mieć inne poglądy, dostrzega się nie wroga, ale współbrata, człowieka, którego należy szanować. Tego sobie życzmy - powiedział, zastrzegając, że "trzeba zachować umiar w formułowaniu zbyt daleko idących celów, żeby się potem nie rozczarować".
"Serce szybciej bije, albo prawie staje"
Prezydent - w wywiadzie dla TVN24 - wspomniał też o wystawie, którą zwiedził wraz z żoną Anną w Watykanie (ekspozycja, przestawiających życie i pontyfikat Karola Wojtyły, znajduje się w lewym skrzydle kolumnady otaczającej Plac św. Piotra).
Szczególnie poruszający był dla niego – jak przyznał - fragment filmu dokumentalnego, pokazujący moment z marca 2005, gdy bardzo chory papież nie był już w stanie przemówić do wiernych. - Są w tej wystawie momenty, gdy serce szybciej bije, albo prawie staje – stwierdził prezydent, podkreślając, że papież do końca chciał służyć Bogu i komunikować się z wiernymi.
Prezydent mówił też, że na wystawie nie brakuje radosnych akcentów, a takim - w jego opinii - są m.in. materiały pokazujące związek Jana Pawła II z Polską, jego obcowanie z polską przyrodą.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24