Dygnitarz PRL, Stanisław Kociołek chciał wstrzymać proces ws. masakry robotników Wybrzeża w 1970 roku. Oskarżony nie chciał zgodzić się na na odczytywanie pod jego nieobecność zeznań nieżyjących już świadków. Ostatecznie jednak wyraził na to zgodę.
Oskarżony w procesie ws. masakry robotników Wybrzeża w 1970 r. wicepremier PRL Stanisław Kociołek przebywa do 6 listopada w szpitalu, gdzie przechodzi zabieg kardiologiczny. Prosił więc sąd o zdjęcie sprawy z wokandy. Nie zgadzał się na prowadzenie procesu pod jego nieobecność. Początkowo także na odczytywanie zeznań świadków wydarzeń z grudnia 1970 r., którzy już nie żyją.
Prokurator Bogdan Szegda słysząc, że Kociołek prosi sąd o zdjęcie sprawy z wokandy, zapowiedział, że jeśli oskarżony nie zmieni zdania, wniesie o wyłączenie jego sprawy z głównego procesu i dołączenie jej do procesu kilku innych oskarżonych, wyłączonych ze sprawy już wcześniej. - Ich proces ma się niebawem rozpocząć przed Sądem Okręgowym w Gdańsku - powiedział.
- Nie może być tak, żeby to oskarżony dyktował sądowi terminy prowadzenia rozprawy. Zresztą dzieje się tak ze szkodą dla pozostałych oskarżonych, którzy deklarują dążenie do jak najszybszego zakończenia procesu - mówił prok. Szegda.
Nie może być tak, żeby to oskarżony dyktował sądowi terminy prowadzenia rozprawy. Zresztą dzieje się tak ze szkodą dla pozostałych oskarżonych, którzy deklarują chęć dążenia do jak najszybszego zakończenia procesu. Prok. Bogdan Szegda
- Brak zgody na prowadzenie rozprawy bez udziału oskarżonego jest jego prawem - replikowała mec. Mirosława Jakobus, obrońca Kociołka. Szegda zapewniał, że nie chce tego prawa ograniczać, ale zauważył, że wcześniej Kociołek nie sprzeciwiał się, aby proces przebiegał bez jego udziału.
Proces ruszył dalej
Ostatecznie Szegda nie złożył wniosku o wyłączenie sprawy Kociołka i przesłanie jej do Gdańska. Niebawem ma tam ruszyć proces wyłączonych z głównej sprawy - Stanisława Kruczka, Edwarda Łańcuckiego i Władysława Łomota.
Sędzia Piotr Wachowicz ogłosił godzinną przerwę, po której mec. Jakobus oświadczyła, że Kociołek zgadza się na odczytywanie przez sąd bez jego udziału zeznań nieżyjących świadków. Proces mógł więc ruszyć dalej.
Grudzień 1970
Warszawski sąd siódmy rok prowadzi proces o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa co najmniej 44 osób w 1970 r. Trwają żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. Oskarżeni są b. szef MON Wojciech Jaruzelski, Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Nie przyznają się do winy. Grozi im nawet dożywocie.
12 grudnia 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Podczas ich tłumienia, według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 było rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po 1989 r.
Źródło: PAP