- Przy sekcji zwłok prezydenta był polski prokurator, przy innych nie, bo było ich po prostu za mało w tym czasie - tak rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa wyjaśniał brak polskich przedstawicieli przy autopsjach ofiar smoleńskiej katastrofy.
- Rosjanie przygotowali dużo stanowisk sekcyjnych, a prokuratorów było wtedy za mało. Na protokoły z sekcji wciąż oczekujemy - mówił rzecznik. Nie potrafił jednak powiedzieć, kiedy strona polska je dostanie.
4 wersje śledcze
Rzepa mówił wcześniej w radiu TOK FM, że nadal brane są pod uwagę cztery wersje śledcze: awarię samolotu; skutek działań ludzkich - działania po stronie polskiej, ewentualnie po stronie rosyjskiej; działanie osób trzecich - w tym zamach terrorystyczny; organizację lotu.
- W tej chwili nie można kategorycznie wykluczyć żadnej wersji - zaznaczył Rzepa. - Każda z tych wersji jest ważna - dodał.
Pytany w radiu, kiedy prokuratura będzie mogła np. podać informację o wykluczeniu którejś z wymienianych hipotez, powiedział, że będzie to możliwe w ciągu kilku najbliższych miesięcy. - Nie chcę, by moje słowa były uważane, że na pewno za dwa-trzy miesiące coś uda nam się ustalić - zastrzegł jednak od razu.
Nadal czekają na rosyjskie dokumenty
Rzepa poinformował, że na podstawie dowodów m.in. z Instytutu Chemii i Radiometrii wykluczono użycie konwencjonalnych środków pirotechnicznych i wybuchowych. Pytany, czy udało się ustalić, czy nie wykorzystano "jakiejś supertajnej broni do strącenia tupolewa", powiedział, że "jest za wcześnie, by to ustalić".
Rzepa poinformował, że oprócz protokołów z sekcji zwłok ofiar katastrofy, prokuratura oczekuje od strony rosyjskiej dokumentów, aktów prawnych, które regulowały w dniu katastrofy - 10 kwietnia - kwestie ruchu lotniczego w Rosji. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiadał w tym tygodniu po swojej wizycie w Rosji, że dokumenty, na które oczekuje prokuratura, mają trafić do Polski w sierpniu.
Źródło: PAP, TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24