Kazimierz Marcinkiewicz podziela zdanie polskich władz, które oficjalnie zaprotestowały przeciw kontrowersyjnej reklamówce Volkswagena. - Warto mieć dystans, ale są sprawy, z których żartować nie można. Jeremy Clarkson poszedł o krok za daleko – uważa były premier.
W ironicznym spocie pokazanym w popularnym programie "Top Gear" Jeremy'ego Clarksona spanikowani Polacy porzucają wszystko co mają i uciekają do granicy. Wszystko z powodu domniemanej niemieckiej inwazji. Jako puenta napis: Volkswagen Scirocco TDI. Berlin to Warsaw in one tank" czyli "Volkswagen Scirocco. Trasa Berlin-Warszawa na jednym baku (lub w jednym czołgu)".
Oburzyła się polska ambasada, oburzył i Marcinkiewicz. – Protest jest słuszny. Są miejsca w polskiej historii, które tak nie powinny być wykorzystywane. Reagować trzeba, uczyć świat, ze Polska ma piękną, heroiczną przeszłość za sobą – uważa były premier.
"Wszystkie moje prognozy się sprawdziły"
Pytany o ekonomię – dziedzinę, którą zajmuje się od kiedy odszedł z polityki – Marcinkiewicz prezentował ostrożny optymizm. Według niego „cały ten rok będzie trudny”, ale oznaki ożywienia już są. Gospodarka USA ma ruszyć w czwartym kwartale, podobnie jak Polska. Wzrost będzie, ale skromny – jeden procent. Były premier doradzał też prywatyzację, nawet jeśli państwowe firmy zostaną sprzedane po nieco niższej cenie. - Wciąż mamy 700 firm państwowych. Przyspieszenie prywatyzacji przyniesie niezbędne 30-40 mld i to może wystarczyć do załatania potrzeb budżetu w 2010 roku – ocenił.
Nie ma więc co się martwić, zwłaszcza że, jak pochwalił się były premier, "wszystkie jego dotychczasowe prognozy ekonomiczne się sprawdziły".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24