Myślę, że Jarosław Kaczyński jest przedmiotem pewnej gry w partii. Ci, którzy mają dzisiaj władzę, wiedzą, że w Smoleńsku nie było zamachu - powiedział w "Kropce nad i" Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu.
Bogdan Borusewicz odniósł się do wydarzeń podczas ostatniej miesięcznicy smoleńskiej. Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób usiadło na jezdni, próbując zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Wśród nich był Władysław Frasyniuk, który - jak podała policja - ma odpowiedzieć za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Borusewicz powiedział, że ustawa, dająca pierwszeństwo zgromadzeniom cyklicznym narusza wolność i obywatele mają prawo do protestowania. W jego ocenie trzeba wystrzegać się zachowań agresywnych, ale bierny opór jest dopuszczalny.
- Istotniejsze będzie, czy PiS zdecyduje się przeprowadzić proces Frasyniukowi za stawianie oporu policji - zaznaczył wicemarszałek Senatu.
- Znam Władka, trenował boks. Gdyby zachowywał się agresywnie, to rezultat byłby na pewno inny - dodał.
"Gra polityczna"
Pytany, po co prezes PiS Jarosław Kaczyński organizuje miesięcznice, odpowiedział: "pytanie, ile jeszcze ich będzie".
- Uważam, że on (Kaczyński - red.) ma nadal traumę. Dla niego to coś bardzo osobistego, zaś dla całego jego otoczenia to gra polityczna. Ci, którzy mają dzisiaj władzę, wiedzą, że to nie był zamach. Teoria zamachu, teoria smoleńska jako morderstwa elity polskiej na czele z prezydentem niewątpliwie upada. No to trzeba jakoś to przedłużyć. Myślę, że także Jarosław Kaczyński jest przedmiotem pewnej gry w partii - mówił Borusewicz.
Zaznaczył, że jeśli szef MON Antoni Macierewicz "uważa, że obce państwo, czyli Rosja zamordowało nam prezydenta i kilkudziesięciu bardzo ważnych polityków, dowódców, to się wypowiada wojnę".
"Paliwo polityczne"
Borusewicz skomentował słowa premier Beaty Szydło, która w zeszłą środę na terenie byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau podczas obchodów przypadającego 14 czerwca Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych podkreśliła, że wielkim zadaniem dla polityków, jest doprowadzić do tego, by "tak straszliwe wydarzenia, jak te, które miały miejsce w Auschwitz, a także innych miejscach kaźni nigdy więcej się nie powtórzyły". - Auschwitz to w dzisiejszych niespokojnych czasach wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić bezpieczeństwo i życie swoich obywateli - powiedziała. Opozycja odniosła się do tych słów krytycznie, uznając, że jest to aluzja ze strony premier do sprawy przyjmowania migrantów. "Takie słowa w takim miejscu nigdy nie powinny paść z ust polskiego premiera" - napisał w środę na swoim oficjalnym profilu na Twitterze Donald Tusk. Premier zapewniła, że słowa nie odnosiły się do kwestii migracji i emigrantów.
Wicemarszałek Senatu zgodził się z Tuskiem. - To były słowa nie na miejscu, szczególnie w tym miejscu - powiedział.
Podkreślił, że kwestia uchodźców jest sprawą całej Unii Europejskiej i szef Rady Europejskiej miał prawo się wypowiedzieć.
- Dzięki polityce PiS-u, medialnej, bardzo skutecznej, stosunek Polaków do uchodźców, szczególnie do muzułmanów, zmienił się diametralnie. 70 procent popierało otwarcie Polski na muzułmanów, Czeczeńców, a teraz 70 procent jest przeciw. Nie mamy żadnych uchodźców w zasadzie - zaznaczył Borusewicz.
W jego opinii sprawa uchodźców to dla PiS-u "paliwo polityczne, uderzenie w opozycję, tworzenie sytuacji zagrożenia".
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "KROPKA NAD I":
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24