- Przede wszystkim potrzebujemy nie tyle jedności, ale porozumienia. Jedność byłaby czymś sztucznym i nie całkiem prawdziwym - powiedziała w kontekście zbliżającej się beatyfikacji Jana Pawła II Halina Bortnowska - filozof, teolog, przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Z kolei Tomasz Królak, zastępca redaktora naczelnego KAI przestrzegał, by nie traktować zaplanowanej na 1 maja uroczystości jak "straży pożarnej" mającej na celu doraźne gaszenie konfliktów politycznych.
- Wydaje mi się, że ta beatyfikacja jest szansą na to, byśmy z tego pontyfikatu zaczęli czerpać to, co najgłębsze, to co najważniejsze - wyraził nadzieję.
"Spłynęło to po nas, jak po kaczkach"
Nie łudzę się, że beatyfikacja znacząco i pozytywnie wpłynie na poziom elity politycznej i sposób rozmawiania między sobą. Tak było po śmierci Jana Pawła II i katastrofie smoleńskiej. Spłynęło to po nas jak po kaczkach Tomasz Królak, zastępca redaktora naczelnego KAI
Podkreślił, że w ostatnich latach Polskę dotykały traumy, w których na dłuższą metę nie udało się wyprowadzić wiele dobrego (śmierć papieża, katastrofa smoleńska). Jego zdaniem beatyfikacja może być "wielkie pozytywnym wydarzeniem, które przekujemy na dobro". - Mam nadzieję, że ten pozytyw nas zjednoczy, ale na dłużej, a nie tylko na te 24 godziny, kiedy będzie beatyfikacja - mówił gość "Faktów po Faktach".
Zaznaczył jednak, że nie łudzi się, iż to znacząco i pozytywnie wpłynie pozytywnie na "poziom elity politycznej i sposób rozmawiania między sobą". Stało się tak m.in. po śmierci Jana Pawła II i katastrofie smoleńskiej. - Spłynęło to po nas jak po kaczkach - podkreślił. Jego zdaniem uroczystość wpłynie raczej na indywidualne wybory. - Postrzegałbym to (przemianę) raczej gdzieś do wewnątrz i w sposób niespektakularny - dodał.
Nie tylko kremówki
Według Królaka bardzo mało nam w głowach zostało nam po Janie Pawle II. Według gościa TVN24 cierpimy na syndrom "spłaszczania tej postaci w polskich mediach".
- Tak samo było w piątek, a symbolem tego jest fraza powtarzana w radiu i telewizji: „po maturze chodziliśmy na kremówki”. No na litość Boską. 57 razy obrabiana ta sama fraza z Wadowic. (...) To było fantastyczne, sympatyczne, w dziejach papiestwa oczywiście nie spotykane, ale ileż można? - pytał.
Potrzeba porozumienia
- Na pewno potrzebujemy wielkiej pracy, żeby się porozumieć i dochodzić do wzajemnego zrozumienia - podkreśliła Bortnowska, przeciwstawiając porozumienie jedności.
- Nie zejdziemy się w jakiś szczególnie głęboki sposób - zawyrokowała Brotnowska, mówiąc o wpływie, jaki na polskie społeczeństwo może mieć beatyfikacja. Jej zdaniem uroczystość beatyfikacyjna to nie będzie raczej głębokie studium, kontemplacja.
Zgodziła się z tym, że najtrudniejszych i najważniejszych wartości przekazywanych przez Jana Pawła II raczej się nie głosi. Wymieniła tu m.in. wezwanie papieża do praktykowania ubóstwa. - Ja nie słyszę powtórek tego wezwania - zaznaczyła.
Wydobyć jądro
Według Bortnowskiej nie wystarczy samo głoszenie słów papieża. - Konieczne jest podjęcie interpretacji. Samo powtarzanie tekstów (…) nie przybliży młodym (papieża). Trzeba z tych tekstów wydobyć ich jądro. Niech ono będzie trudne do przyjęcia, niech ono będzie kontrowersyjne, ale powiedziane takim językiem, który się naprawdę rozumie - powiedziała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24