W sierpniu roku 1980 władze PRL sądziły, że będą umiały wykorzystać posiadanego na Wałęsę haka. Nie przewidziały jednak skali rewolucji, mówi prezydent Lech Kaczyński w wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej".
Wywiad ma charakter wspomnieniowy, związany z 30-leciem powstania Wolnych Związków Zawodowych. Obszerne fragmenty dotyczą osoby i działalności Lecha Wałęsy. - "Wałęsy od początku jakoś nie polubiłem. Jego styl bycia bywał niełatwy do zaakceptowania", wyznaje prezydent. I dodaje: "Ja kultu Wałęsy nie podzielałem przez przekorność mojej duszy oraz przez to, że już wtedy niepokoiły mnie niektóre cechy jego charakteru".
Według Lecha Kaczyńskiego władze PRL miały papiery nie tylko na Wałęsę. - "Władza miała dowody uwikłania Jarosława Sienkiewicza, szefa strajku na Śląsku, czy Mariana Jurczyka, choć tysiące razy przysięgano, że nie był agentem SB, a przecież był. Władze sądziły, że będą umiały wykorzystać posiadanego na Wałęsę haka. Nie przewidziały jednak skali rewolucji".
Zdaniem prezydenta Lech Wałęsa dlatego nigdy nie chciał jednoznacznie rozstrzygnąć sprawy swoich kontaktów z SB z lat 70., "bo się obawiał, że będzie go to zbyt dużo politycznie kosztować.
Wałęsa chciał być prezydentem już na początku lat 80. (...) Czy w latach 80. prowadził jakąś grę? Być może, ale czym innym jest prowadzić grę, a czym innym być agentem. Czym innym pisać sprawozdania, a czym innym wiedzieć, że jest bezpieka na świecie", mówi Lech Kaczyński.
Prezydent spekuluje, że "wpływ na Wałęsę wywierali ludzie wojskowej bezpieki, za pomocą (Mieczysława - PAP) Wachowskiego. Wykorzystano także jego głębokie przekonanie, że jeśli przeciwstawi się tym siłom, to mogą go one skompromitować. Z kolei - jeśli z nimi pójdzie, to będzie rządził Polską przez 20 lat. To był argument życia. Ale nie przesadzajmy, że w okresie rozpadu systemu Zarząd II Sztabu Generalnego WP, WSW porozumiały się z departamentami I - IV MSW i uzgodniły razem plan, jak będą rozgrywać Wałęsę. Tak nie było. Jednak splot okoliczności, jaki wpłynął na zachowanie Wałęsy po 1990 r. ciągle czeka na zbadanie", uważa Lech Kaczyński.
Źródło: Rzeczpospolita