Pacyfizm jest wpisany w codzienność dzisiejszej RFN. Rozmawiając z Niemcami można często wyczuć pewien dystans do wojska i wojskowości w ogóle. Od lat trwałym elementem polityki niemieckiej są hasła likwidacji Bundeswehry czy promowania dyplomacji jako przeciwwagi dla działań zbrojnych. Często ten powszechny pacyfizm stawał się powodem irytacji sojuszników Niemiec. Dlatego powojenna RFN podjęła najpierw próbę zintegrowania sił zbrojnych z NATO, zaś po zjednoczeniu Niemcy odważyły się uczestniczyć w kilku wojnach zachodniego przymierza. Najpierw w Kosowie, teraz w Afganistanie, choć w głośnej deklaracji z lata 2002 r. kanclerz Schroeder odmówił poparcia wojny irackiej. Dzisiaj dyskusja o wojnie afgańskiej i stopniu uczestnictwa w tej wojnie przez żołnierzy niemieckich jest jedną z kluczowych debat politycznych współczesnych Niemiec.
Przykład ostrożnego podejścia do niemieckiej historii militarnej widzieliśmy kilka dni temu w Warszawie. W skromnej, oszczędnej w treści i formie uroczystości upamiętnienia przez delegację RFN poległych żołnierzy niemieckich, w tym tych ze zbrodniczych formacji, widać było chęć trzeźwego pamiętania o wojnie, która wyszła z Niemiec i spaliła pół świata, paląc także z winy Niemców same Niemcy.
Od kilku lat Bundeswehra uczestniczy czynnie w wojnach przełomu wieków. Tabu śmierci żołnierza niemieckiego na froncie zostało złamane. Jednak wciąż w oficjalnej nomenklaturze widać silny uraz do eksponowania tradycji militarnych. Dlatego o poległych żołnierzach Niemcy podczas pogrzebów mówią oficjalnie: stracił życie. Zaczyna to budzić sprzeciw samych wojskowych. Związek Żołnierzy Bundeswehry apeluje, aby o poległych nie mówiono, że stracili życie, ale że polegli w służbie Republiki Federalnej Niemiec. To zasadnicza zmiana – mówienie o żołnierzach, że polegli w służbie państwa kojarzy się z najgorszą niemiecką przeszłością. Jednak rosnąca część decydentów i komentatorów chce wprowadzenia formuły: poległ w służbie RFN. Dla nich oznacza to śmierć nie w służbie nacjonalistycznego obłędu, ale w służbie kraju, który od ponad pół wieku opowiada się za wolnością, demokracją i pokojem.
Pytanie, jak na zmianę ewentualną zmianę formuły zareagują sąsiedzi Niemiec. Część będzie spokojna – tak długo, jak mówić się będzie, że żołnierz poległ w służbie „pacyfistycznej” RFN, to wystarczy. Ale będą i tacy, którzy dostrzegą w zmianie pogrzebowej formuły złowrogi cień przeszłości.