Szef MSWiA Grzegorz Schetyna awansował policjanta, któremu prokuratura postawiła zarzut oszustwa. O nominację, mimo wiedzy o toczącym się śledztwie, wnioskował komendant lubuskiej policji - pisze "Gazeta Wyborcza".
Na początku 2007 r. biuro spraw wewnętrznych (komórka badająca nieprawidłowości w policji) rozpoczęło postępowanie wobec Wojciecha W., szefa policyjnych związków w Gorzowie Wlkp. Sprawą zajęła się też leszczyńska prokuratura. Chodziło o podejrzenia, czy W. pobierał fikcyjne delegacje, gdy w latach 2005-06 oprócz etatu związkowca, pełnił funkcję szefa komendy w Nowej Soli - wyjaśnia gazeta.
Powołany przez prokuraturę biegły uznał, że W. mógł oszukać komendę na około 20 tys. zł. Tyle miał otrzymać za przejazdy służbowe, które mu się nie należały. Miał też używać do celów prywatnych służbowego samochodu. Postępowanie wobec związkowca było w gorzowskiej komendzie tajemnicą poliszynela. Nawet on sam nie ukrywał, że biuro spraw wewnętrznych "węszy za nim". Od początku twierdził jednak, że to spisek za jego działalność związkową.
Jak ustaliła "GW", o możliwości postawienia policjantowi zarzutów prokuratura informowała szefostwo gorzowskiej komendy. Wiedziało o tym również biuro spraw wewnętrznych, które podlega bezpośrednio KG Policji. Jednak nieoczekiwanie w maju tego roku lubuski komendant wojewódzki Marek Bronicki wysłał do szefa MSWiA wniosek o wcześniejszy awans dla Wojciecha W.
Związkowiec miał awansować na stopień podinspektora. Skorzystał ze specjalnej procedury, bo zgodnie z wysługą lat taki awans na razie mu się nie należał. W. Dostał dzięki temu wyższe uposażenie i emeryturę po zakończeniu służby. Szef MSWiA Grzegorz Schetyna wniosek podpisał. Nominacja miała zostać wręczona pod koniec lipca.
Tymczasem prokuratura już na początku lipca była gotowa do postawienia zarzutów W. Lista długa: oszustwo, poświadczenie nieprawdy i przekroczenie uprawnień. Ale ten nie odbierał wezwań, a 29 lipca pojechał na Święto Policji, gdzie odebrał awans. W prokuraturze pojawił się dopiero dwa dni później. Po usłyszeniu zarzutów zgodnie z przepisami został zawieszony w pracy przez tego samego komendanta, który wnioskował o jego awans.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"