W drodze na najwyższy szczyt - Mount Everest - robią się korki. Na tyle duże, że sytuacja staje się niebezpieczna. Bo nie dla wszystkich starczy chociażby dobrej pogody.
Na wznoszącym się na wysokość 8850 metrów Mount Evereście tworzą się ostatnio korki. Tylko w ten weekend na najwyższy szczyt ziemi wybiera się około 200 osób. Taki tłok zwiększa jednak niebezpieczeństwo dla potencjalnych zdobywców.
- Rozmawiałem z jednym przewodnikiem, który mówił mi, że jego ekipa czekała 3,5 godziny na Uskoku Hilarego, który jest ostatnim klifem przed szczytem. Czekając na tej wysokości 3,5 godziny, bez ruchu, twoje ciało bardzo sie wychładza - mówi Grayson Schaffer z "Outside Magazine".
Ryzykowna wspinaczka
Pogoda w tym sezonie nie dopisuje, wspinacze czekają na przejaśnienia - tzw. "okna pogodowe", i wszyscy na raz chcą je wykorzystać. Boją się, że druga szansa zdobycia szczytu może się już nie powtórzyć. W rezultacie za długo przebywają na dużej wysokości, wyczerpując zapasy tlenu. - Cała grupa musi iść z prędkością najwolniejszego wspinacza, a to tworzy ogromne korki - dodaje Schaffer.
Profesor Zbigniew Waśkiewicz niedawno wrócił z Tybetu. Ze zdobycia Czomolungmy musiał zrezygnować z przyczyn zdrowotnych. Ale nieprzebrane tłumy pod Everestem obserwował z bliska. - Po naszej stronie - my próbowaliśmy wejść od strony tybetańskiej - było 15 wypraw, ponad 200 wspinaczy. A z tego co wiem, to po stronie południowej, nepalskiej było ponad 45 wypraw i to oznacza praktycznie ponad 500 wspinaczy - opowiada.
W sobotę, podczas zejścia z Everestu zmarły cztery osoby. Prawdopodobnie z powodu wycieńczenia i choroby wysokościowej. Chętnych na zdobycie szczytu jest teraz wielu, bo tylko do pierwszego tygodnia czerwca trwa wspinaczkowy sezon wiosenny.
Maj najlepszy na Czomolungmę
Krzysztof Wielicki, który wraz z Leszkiem Cichym zdobył Dach Świata jako pierwszy zimą, tłumaczy skąd taka popularność wiosennych wypraw - szczególnie komercyjnych.
- Maj jest najlepszym miesiącem, najcieplejszym tuż przed monsunem. Ludzie doświadczeni, którzy mają agencje, wiedzą o tym dobrze i wykupują na ileś lat do przodu zawsze wiosnę. Klienci płacą bardzo duże pieniądze za udział w takiej wyprawie - nie za wejście, a za udział. W związku z tym chcąc im dać jak największe szanse, to wybierają taki sezon, i taką drogę, taka logistykę, która daje największe szanse - tłumaczy Wielicki.
I może również dlatego nepalski rząd planuje założenie w obozie bazowym sezonowego biura z lekarzami, meteorologami i dodatkowym personelem. Bo na to, że Mount Everest przestanie przyciągać wspinaczy żądnych szczytu, nie ma co liczyć.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24