Cztery dni policjanci poszukiwali szesnastolatków, którzy uciekli im w kajdankach. Byli zatrzymani za kilkanaście włamań do mieszkań. W poniedziałek wieczorem jeden ponownie wpadł w ręce policji.
Od piątku policjanci z Piekar Śląskich i Bytomia poszukiwali dwóch 16-latków. Znali ich nazwiska i adresy, bo zostali oni już raz zatrzymani za włamywanie się do mieszkań, ale uciekli z radiowozu.
Sprawdzano miejsca, gdzie mogli by się ukrywać. Obserwowano lokale na terenie miasta, ustalano znajomych poszukiwanych.
Przełom nastąpił w poniedziałek wieczorem. Z komunikatu policji dowiadujemy się, że dwóch funkcjonariuszy, którzy obserwowali rejon jednej z ulic w centrum Bytomia, w pewnej chwili usłyszeli rozmowę na klatce schodowej jednej z kamienic. Postanowili to sprawdzić.
Klatka schodowa nie była oświetlona. Dopiero kiedy policjanci podeszli bliżej kilkuosobowej grupki, zostali zauważeni. Osoby te natychmiast rzuciły się do ucieczki.
Funkcjonariusze ruszyli w ciemności za uciekinierami. Ścigali ich po klatce schodowej. Jeden z policjantów potknął się i spadł ze schodów. Trafił do szpitala z poważnym urazem nogi. Drugi dogonił jedną z uciekających osób. Zatrzymanym okazał się jeden za poszukiwanych 16-latków.
Młodzieniec trafił do policyjnej izby dziecka. Teraz o dalszym losie młodego bytomianina zdecyduje sąd dla nieletnich. Nadal poszukiwany jest drugi z 16-latków.
Uciekli w kajdankach, boso
Pierwszy raz dwaj 16-latkowie zostali zatrzymani w Bytomiu w zeszłym tygodniu. Od kilku miesięcy byli poszukiwani za włamania. Mieli włamać się do kilkunastu mieszkań na terenie kilku miast. Jak ustaliła policja, wchodzili do nich przez uchylone okna, a zrabowane przedmioty przekazywali dorosłym paserom. Część łupu udało się odzyskać.
Policjanci wozili zatrzymanych do komisariatów w miastach, w których mieli dokonywać przestępstw. W piątek około godziny 17 zwykłym radiowozem przywieźli ich z Radzionkowa do Piekar śląskich. Gdy wysiadali na parkingu pod komendą, szesnastolatkowie uciekli.
Za zatrzymanymi ruszyli w pościg trzej policjanci, którzy jechali z nimi radiowozem. Ale nie dogonili zbiegów, którzy na końcu ulicy zniknęli między blokami.
Chłopcy byli spięci ze sobą jedną parą kajdanek. Jeden miał na nogach sportowe buty, ale drugi - klapki, które spadły mu po drodze. Uciekał boso.
Damian Ciecierski, rzecznik policji w Bytomiu tłumaczył swoich kolegów, że noszą ciężkie obuwie i ciężki sprzęt: broń, magazynki, kajdanki, gaz, a także pałki, które utrudniają bieganie.
Wobec policjantów prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja