Inne kraje teraz też walczą o imigrantów zarobkowych. Mając tak niesprawny system, możemy po prostu przegrać w tej rywalizacji - mówi w rozmowie z portalem TVN24 Biznes ekspertka Konfederacji Lewiatan Nadia Kurtieva, odnosząc się do problemów z uzyskaniem wiz pracowniczych dla cudzoziemców. Zwraca uwagę, że problemem jest przede wszystkim rezerwowanie wizyt w placówkach polskiej dyplomacji. Przyczyniają się do tego między innymi niesprawny system losowania oraz nieuczciwi pośrednicy, którzy blokują "okienka" na spotkania z polskimi urzędnikami.
Cudzoziemcy w Polsce mogą starać się o dwa rodzaje wiz - wizę Schengen lub wizę krajową. "Wiza Schengen jest wydawana, gdy cudzoziemiec planuje przebywać na terytorium Polski krótkotrwale, czyli przez okres nieprzekraczający 90 dni w ciągu każdego 180-dniowego okresu, liczonych od daty wjazdu w okresie ważności wizy" - wyjaśniono na jednej ze stron rządowych.
CZYTAJ WIĘCEJ: MSZ podało dane. Tyle wiz Polska wydała cudzoziemcom>>>
Jak wygląda procedura wizowa w Polsce?
Zaznaczono, ze taki dokument, czyli jednolita wiza Schengen symbol C, pozwala cudzoziemcowi nie tylko na pobyt na terytorium Polski, lecz także do poruszania się po wszystkich państwach należących do strefy Schengen.
Natomiast wiza krajowa (symbol D) jest wydawana, gdy cudzoziemiec planuje przebywać na terytorium Polski przez okres dłuższy niż 90 dni (podczas jednego lub kilku wjazdów) w okresie ważności wizy. "Na jej podstawie cudzoziemiec może również przebywać w państwach strefy Schengen do 90 dni w każdym okresie 180-dniowym" - czytamy na stronie gov.pl.
Do podjęcia pracy uprawnia każda wiza Schengen i wiza krajowa, z wyjątkiem wizy wydanej w celu: turystycznym czy korzystania z ochrony czasowej.
W rozmowie z portalem TVN24 Biznes ekspertka Konfederacji Lewiatan Nadia Kurtieva tłumaczy, że "sama wiza pracownicza jest wydawana na podstawie pewnych dokumentów, które z kolei muszą uzyskać pracodawcy w Polsce". - Tutaj mamy standardowe zezwolenia na pracę, przewidziane dla wszystkich cudzoziemców oraz procedurę uproszczoną dla obywateli pięciu państw. Jest to Armenia, Gruzja, Ukraina, Białoruś i Mołdawia. O ten dokument (zezwolenie na pracę - red.) stara się pracodawca, który zamierza zatrudnić pracownika zagranicznego - wyjaśnia.
- Czas oczekiwania zależy od urzędu, do którego się zgłaszamy, a to z kolei zależy od adresu siedziby pracodawcy. Czas oczekiwania na zezwolenie na pracę to mniej więcej miesiąc, w przypadku oświadczenia – ok. 7 dni roboczych , natomiast czas oczekiwania może zostać wydłużony. Jeśli wniosek zawiera braki formalne pracodawca czeka kolejny miesiąc od momentu ich uzupełnienia - mówi.
Zezwolenie na pracę nie oznacza jednak, że obcokrajowiec może od razu podjąć pracę w Polsce. W tym celu cudzoziemiec musi ubiegać się później o wizę pracowniczą, za co odpowiadają polskie konsulaty lub wydziały konsularne polskich ambasad w krajach pochodzenia bądź zamieszkania cudzoziemców.
- Gdy otrzymujemy te dokumenty legalizujące pracę cudzoziemca, musimy je do niego przesłać i cudzoziemiec ubiega się już o termin wizyty w konsulacie w celu uzyskania wizy. Jeśli cudzoziemiec pochodzi z kraju, objętego ruchem bezwizowym (np. Ukraina, Gruzja), może przyjechać do Polski bez wizy - wymienia ekspertka.
- Obywatele pozostałych państw mają obowiązek posiadania wizy lub innego dokumentu pobytowego podczas wjazdu do Polski. Wiza jest wydawana przez konsula w placówce w kraju pochodzenia cudzoziemca. Obowiązuje elektroniczny system rezerwacji terminów - zwraca uwagę.
Dodaje jednak, że "tutaj zaczynają się komplikacje".
Miesiącami czekają na wizytę
Nadia Kurtieva tłumaczy, że problem polega na tym, że w niektórych krajach funkcjonuje niesprawny system losowania, który powoduje że czas oczekiwania na termin wizyty może wynieść nawet 9-10 miesięcy.
Na ten problem zwracał uwagę już wcześniej także w datowanym na 14 lipca liście do dyrektora departamentu konsularnego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Macieja Jakubowskiego prezydent Konfederacji Lewiatan Maciej Witucki. W niektórych przypadkach czas oczekiwania na wizytę w polskiej placówce dyplomatycznej trzeba czekać nawet rok. Jak opisywał Witucki, tak jest na przykład w przypadku Uzbekistanu czy Tadżykistanu.
- Oznacza to, że dostępne terminy wizyt są udostępniane w określonych okienkach czasowych, które nie są udostępniane zainteresowanym stronom. Aplikujący nie dostają żadnej informacji na temat ogólnej puli dostępnych miejsc lub ogólnej liczby wniosków biorących udział w losowaniu. Placówki nie wskazują konkretnej godziny otwarcia nowych terminów, co skutkuje koniecznością poświęcania dużych nakładów czasu na oczekiwanie na możliwość zarezerwowania spotkania - zwraca uwagę.
- Próba umówienia się na wizytę polega na tym, że osoba ta lub pracodawcy wspierający kandydata procesie wizowym stale monitoruje stronę internetową i czeka na udostępnienie nowych slotów. W niektórych krajach działają też nieuczciwi pośrednicy, którzy po prostu te sloty blokują - opisuje ekspertka.
Przez te utrudnienia czas oczekiwania na samą datę spotkania w konsulacie znacznie się wydłuża. - W krajach takich jak Pakistan, Kazachstan, Nigeria, Uzbekistan, Turcja w związku z tym niesprawnym systemem losowania, czas oczekiwania na termin wizyty może wynieść nawet dziewięć, dziesięć miesięcy. To jest tylko i wyłącznie czas oczekiwania na termin wizyty wizyty w konsulacie, kiedy wniosek wizowy jeszcze nie został złożony i nie wiemy, czy zostanie on rozpatrzony pozytywnie - podkreśla ekspertka Konfederacji Lewiatan.
W rozmowie z TVN24 Biznes Nadia Kurtieva podaje przykłady dotyczące konkretnych obcokrajowców. - W Kazachstanie mamy pracownika, który czekał pięć miesięcy - zwraca uwagę.
- W Nigerii mieliśmy przykład, kiedy firma nie była w stanie zatrzymać w Polsce wykwalifikowanego pracownika ze względu na niesprawny system wizowy. Po uzyskaniu wizyty D w grudniu 2021 roku cudzoziemiec przyjechał do Polski, jego rodzina, żona i dwójka małych dzieci, czekała na termin spotkania wizowego od grudnia 2021 roku do grudnia 2022 roku, czyli rok. Wysyłali prośby o przyspieszenie, próbowali kontaktować się z konsultami, po tak długiej rozłące podjęli decyzję, że wycofują się z procesu wizowego i wyemigrowali do Kanady. Był to pracownik wysoko kwalifikowany, których brakuje w naszej gospodarce. Inne kraje teraz też walczą imigrantów zarobkowych. Mając tak niesprawny system, możemy po prostu przegrać w tej rywalizacji - podkreśla ekspertka.
W jednym z wielu pism skierowanych do MSZ Konfederacja Lewiatan opisywała także problemy w okręgu konsularnym w New Delhi. "Z informacji uzyskanej od międzynarodowej firmy doradczej, która aktualnie wspiera trzech specjalistów z branży IT w relokacji z Indii do Polski, wynika, że wszystkie próby umówienia się na wizytę w okręgu konsularnym New Delhi są nieskuteczne" - czytamy.
"Od jednego z cudzoziemców firma otrzymała informację, że na lokalnym rynku 'wizowym' w Indiach działają zewnętrzne agencje zajmujące się blokowaniem terminów na składanie wniosków wizowych oraz następnie sprzedażą tych terminów zainteresowanym cudzoziemcom za kwotę 50 tysięcy rupii (ok. 2,5 tys. zł - red.)" - opisywano.
Zdaniem Kurtievy w ostatnim czasie problem się tylko zaostrzył. - Zatrudnienie cudzoziemców nie było wcześniej tak popularne. Natomiast widzimy, że cały czas rośnie liczba zatrudnionych z takich krajów jak Filipiny, Indie. Wciąż aktywnie rekrutujemy pracowników ze Wschodu, natomiast zasoby ludzkie z krajów wschodnich też mają swoje ograniczenia i szczególnie to zobaczyliśmy po inwazji rosyjskiej. Luka podażowa na polskim rynku pracy stale się powiększa. Coraz częściej zatrudniamy pracowników z Azji i Afryki. Może dlatego wcześniej nie mieliśmy tak częstych sygnałów o nieprawidłowościach od naszych firm członkowskich. Z moich obserwacji wynika, że w tym roku się to nasiliło, a w stosunku do lutego czas oczekiwania na wizę w niektórych państwach jeszcze bardziej się wydłużył - podkreśla.
Kluczowa kwestia
Nadia Kurtieva zwraca uwagę, że rozwiązanie problemów w konsultach jest kluczowe dla polskich firm. - Szacuje, że z polskiego rynku pracy co roku schodzi około 300 tysięcy osób. Zostały także opublikowane prognozy ZUS, z których wynika, że aby zahamować wzrost współczynnika obciążenia demograficznego, który negatywnie oddziałuje na utrzymanie systemu zabezpieczeń, w kilku najbliższych latach , potrzebowaliśmy jeszcze więcej migrantów w wieku produkcyjnym - mówi ekspertka.
Dodaje, że "jeżeli chodzi o legalizację pobytu cudzoziemców, to Polska wydaje najwięcej zezwoleń na pobyt spośród wszystkich państw członkowskich UE".
- Natomiast biorąc pod uwagę niedobór wykwalifikowanych pracowników, inne kraje także zaczynają coraz bardziej się otwierać na migrantów. Często jednak prowadzą bardziej przemyślaną politykę, mają strategię migracyjną, kontrolują ten proces - tłumaczy Kurtieva.
Podkreśla, że "Konfederacja Lewiatan od lat apeluje o rozpoczęcie dyskusji nad planem działań, który by całościowo i spójnie ujmował kwestie koordynacji procesami migracyjnymi". - Nie zostało sprecyzowane, kogo dokładnie chcemy ściągać do Polski, na jak długo, jaki model imigracji odpowiadałby aktualnym wyzwaniom społecznym i gospodarczym. W Polsce cały czas wzrasta liczba zatrudnionych cudzoziemców, nie wiemy natomiast, jacy pracownicy do nas przyjeżdżają i jakie posiadają kompetencje i kwalifikacje. W tej chwili nie mamy żadnej strategiim migracyjnej, co w obliczu przybywających na rynku pracy wyzwań, może mieć fatalne konsekwencje gospodarcze i społeczne - mówi.
Afera wizowa
Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Jak potem tłumaczył, dymisja nastąpiła w związku z trwającym postępowaniem wyjaśniającym, aby przeciąć jakiekolwiek wątpliwości. Wawrzyk zniknął też z list wyborczych PiS.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock