Raport Stroopa powstał 80 lat temu. "Jedyny tego typu dokument na świecie opisujący słowami i obrazami niewyobrażalne zbrodnie"

Źródło:
PAP
"Zaatakowali nas Żydzi i polscy bandyci". Prezydent cytuje kata getta
"Zaatakowali nas Żydzi i polscy bandyci". Prezydent cytuje kata gettatvn24
wideo 2/8
"Zaatakowali nas Żydzi i polscy bandyci". Prezydent cytuje kata gettatvn24

80 lat temu sporządzono raport Stroopa dokumentujący likwidację powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. To wstrząsające świadectwo zagłady ludności żydowskiej i jednocześnie zimny, pozbawiony emocji dokument, wytworzony przez niemiecką machinę zbrodni, i to zbrodni popełnianych przed obiektywem fotograficznego aparatu - powiedziała archiwistka z IPN Ewa Wójcicka.

- Raport SS-Brigadeführera i generała-majora policji Jürgena Stroopa jest oficjalnym, urzędowym sprawozdaniem sporządzonym przez niego - jako głównodowodzącego w kwietniu-maju 1943 roku niemieckimi siłami tłumiącymi powstanie w warszawskim getcie - powiedziała Ewa Wójcicka, archiwistka z Instytutu Pamięci Narodowej. - Gdy 19 kwietnia 1943 roku wybuchły pierwsze walki, Stroop zastąpił Ferdinanda von Sammern-Frankenegga na tym stanowisku. Na kilkudziesięciu stronach opisano 31 dni walk. Pierwszy z 31 raportów pochodzi z 19 kwietnia, ostatni - z 16 maja. Stroop informuje w nim o wysadzeniu o godzinie 20.15 Wielkiej Synagogi przy ul. Tłomackie 7 - symbolicznym dla Niemców zniszczeniu ważnej dla warszawskich Żydów świątyni jako "ukoronowaniu" zniszczenia zabudowy w getcie - wyjaśniała archiwistka.

SERWIS SPECJALNY TVN24.PL POŚWIĘCONY 80. ROCZNICY POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM >>>

- W pierwszej części Stroop wymienia nazwiska zabitych oraz kilkudziesięciu esesmanów i policjantów rannych w trakcie walk. Raport Stroopa jest wstrząsającym świadectwem zagłady ludności żydowskiej i jednocześnie zimnym, pozbawionym emocji dokumentem wytworzonym przez niemiecką machinę zbrodni - dodała Wójcicka.

Jürgen Stroop (w środku po lewej, w polowej czapce patrzy w górę)Archiwum IPN

Meldunki z raportu są sporządzone zimnym policyjno-urzędniczym językiem. Niektóre są lakoniczne, inne - nieco bardziej rozbudowane. Opisują one zarówno przebieg starć, metody, na przykład wysadzanie w powietrze przez niemieckich saperów schronów wraz z przebywającą w nich z ludnością cywilną, liczbę schwytanych bojowników i cywili oraz opis zdobytych dóbr i broni. Stroop podawał precyzyjne dane dotyczące liczby zabitych Żydów oraz tych wywiezionych do obozu zagłady Treblinka II.

Z raportu Stroopa wyłania się ogrom nienawiści i pogardy, jaką darzyli Niemcy ludność żydowską. Charakterystyczne jest, że wobec bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego autorzy raportu często i konsekwentnie używają słowa "Banditen" (bandyci). Znamienne jest to, że tego samego terminu używano w hitlerowskiej nowomowie wobec żołnierzy Armii Krajowej oraz innych organizacji zbrojnych polskiego podziemia.

- To jedyny tego typu dokument na świecie opisujący słowami i obrazami niewyobrażalne zbrodnie ludobójstwa, i to zbrodnie popełniane przed obiektywem fotograficznego aparatu nieznanego fotografa z sekcji indentyfikacyjnej Policji Bezpieczeństwa (SiPo) w Warszawie oraz (lub) SS-Obersturmführera Franza Konrada ze sztabu Stroopa. Do dziś nie mamy pewności, kim był autor 52 czarno-białych zdjęć tworzących trzecią, ikonograficzną część raportu. 6 marca 1952 roku. Konrad wraz ze Stroopem zawisł na szubienicy więzienia mokotowskiego przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie - wyjaśniła archiwistka.

"Przywołam jeszcze jeden odrażający dokument, dowodzący zorganizowanego i systematycznego charakteru prześladowania Żydów. Dysponuję raportem zredagowanym z niemiecką precyzją, zilustrowanym fotografiami, które uwierzytelniają ten niewiarygodny tekst, i wspaniale oprawionym w skórę, z dbałością, jaka cechuje dzieła, z których jest się dumnym" - tak 21 grudnia 1945 roku opisywał raport Stroopa amerykański prokurator Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze Robert H. Jackson. Tego dnia świat dowiedział się o istnieniu dokumentu, który dotąd był znany jedynie w wąskim kręgu władz III Rzeszy.

W 1945 roku raport był dowodem w procesie norymberskim. Pełnił także funkcję materiału obciążającego Stroopa w trakcie procesu w Warszawie w 1951 roku oraz w postępowaniach sądowych wobec niemieckich zbrodniarzy.

Do dziś zachowały się dwa oryginalne egzemplarze raportu. Pierwszy z nich w 2020 roku Instytut Pamięci Narodowej przekazał do Muzeum Getta Warszawskiego w depozyt. Drugi, tak zwany koncept, znajduje się w Narodowym Archiwum Stanów Zjednoczonych (NARA) w Waszyngtonie.

- "Amerykański" egzemplarz możemy uznać za wersję roboczą, różni się między innymi liczbą stron i zdjęć. "Polski" został wpisany w październiku 2017 roku na światową listę UNESCO "Pamięć Świata" - podkreśliła Ewa Wójcicka.

Wstrząsające momenty - świadectwa Zagłady

Na kilku zdjęciach widzimy mężczyznę, który wyskakuje z najwyższego piętra płonącego budynku przy ul. Niskiej 23 i 25, oraz esesmanów przypatrujących się leżącym na chodniku. W rozmowach z Kazimierzem Moczarskim w celi na Rakowieckiej Stroop nazywał ich cynicznie "spadochroniarzami". Na innym zdjęciu nieznana kobieta trzyma się balustrady balkonu, by chwilę później zginąć po upadku na uliczny bruk.

Raport Stroopa str. 225Jürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny

Fotograf uchwycił wstrząsające momenty - świadectwa Zagłady. Na zdjęciach widać bezimienne ofiary idące pod eskortą na Umschlagplatz, a dalej wywożone pociągami na śmierć w komorach gazowych Treblinki. Widać także grupy bezimiennych oprawców z SS, Schutzpolizei, SD oraz kolaborantów ze wschodnich formacji pomocniczych - tak zwanych askarysów.

Raport Stroopa str. 196Jürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny
Zdjęcie z raportu Jürgena Stroopa, przygotowanego dla Heinricha Himmlera w 1943 rokuJürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny

- Na fotografiach rozpoznajemy Stroopa oraz oficerów SS i policji z jego sztabu, m.in. SS-Hauptsturmführera Karla Kaleske - adiutanta Stroopa, a wcześniej - von Sammern-Frankenegga. Na innym zdjęciu SS-Oberscharführer Heinrich Klaustermeyer przy budynkach ulicy Nowolipie 28/30/32 przesłuchuje grupę rabinów, jednym z nich jest prawdopodobnie rabin Herszel Rappaport - tłumaczyła Wójcicka.

Raport Stroopa. Przesłuchanie żydowskich jeńców przy ulicy NowolipieJürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny

- Obok, w mundurze SS-Rottenführera i naszywką SD na rękawie, stoi Josef Bloesche, którego więźniowie getta nazywali "Frankensteinem". Jeszcze przed powstaniem osobiście zamordował co najmniej kilkuset Żydów. Marek Edelman pisał o panice, jaką wzbudzał, gdy pojawiał się na ulicach getta. Na kilku zdjęciach ma motocyklowe gogle, które chroniły Niemców przed dymem ze spalonych kamienic, na każdym - trzyma używany przez policyjne formacje pistolet maszynowy MP 28 II. Przez lata Bloesche ukrywał się w NRD i dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych stanął przed sądem w Erfurcie za osobisty udział w zamordowaniu dwóch tysięcy Żydów. 29 lipca 1969 roku wykonano na nim wyrok śmierci w więzieniu w Lipsku - dodała archiwistka IPN.

Na innym zdjęciu, obok grupy "askarysów" z Trawnik, na tle muru przy Umschlagplatz przy ulicy Stawki stoi inny policjant-zbrodniarz, major Otto Bundtke - dowódca III batalionu 23. pułku Schutzpolizei. Poza udziałem w tłumieniu powstania odpowiadał za wykonywane w ruinach getta egzekucje na więźniach Pawiaka.

Zdjęcie z raportu Stroopa na tle muru przy ulicy StawkiJürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny

Na jednym ze zdjęć grupa Niemców stoi nad bunkrem, z którego wychodzą przerażeni cywile. W środku kadru, z triumfalnym uśmiechem spogląda w obiektyw dowódca tłumiącego powstanie zapasowego batalionu grenadierów pancernych SS (niem. SS-Panzer-Grenadier-Ausbildungs- und Ersatz-Bataillon 3), SS-Sturmbannführer Walter Bellwidt. Na wielu fotografiach z raportu widać płonącą zabudowę getta i wszechobecny, duszący dym oraz grupy deportowanej ludności, które pod eskortą SS zmierzały na Umschlagplatz.

Mieszkaniec getta wyprowadzany z kryjówki. Zdjęcie z raportu StroopaJürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny
"Pojmane z bronią kobiety z ruchu chalucowego". Kadr z raportu StroopaJürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny

- Na zdjęciach z raportu możemy rozpoznać także niektóre z ofiar. Na słynnej fotografii z oryginalnym podpisem "Pojmane z bronią kobiety z ruchu chalucowego" widzimy trzy kobiety-bojowniczki z getta - Małkę Zdrojewicz oraz Blumę i Rachelę Wyszogrodzkie. Pierwsza z nich po powstaniu trafiła na Majdanek i tam ocalała z Zagłady. Po wojnie mieszkała w Izraelu. Siostry Wyszogrodzkie nie przeżyły. Najsłynniejsze chyba jest zdjęcie z chłopcem, który trzyma ręce podniesione do góry, a na muszce pistoletu maszynowego trzyma go wspomniany "Frankenstein" - Bloesche. Po wojnie zdjęcie stało się na całym świecie najbardziej rozpoznawalnym świadectwem Holokaustu. Chłopcem mieli być mieszkający w Nowym Jorku Cwi Nussbaum, Levi Zelinwarger z Hajfy oraz pochodzący z Łowicza Artur Siemiątek. Wszyscy byli uderzająco podobni do dziecka z fotografii, lecz niektóre szczegóły z ich życia wykluczały obecność w warszawskim getcie wiosną 1943 roku, gdy wykonywano zdjęcia do raportu. Do dziś nie znamy tożsamości chłopca, lecz ważniejsze jest to, że słynne zdjęcie pomogło w identyfikacji Bloeschego i postawieniu go przed sądem - zwróciła uwagę archiwistka.

CZYTAJ TEKST PREMIUM: Tylko kat ma imię. Historia chłopca z fotografii >>>

Chłopiec z warszawskiego getta. Raport Stroopa, str. 203Jürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny

Wytłumaczyła też, że na wspomnianej fotografii rozpoznano kilka innych osób: Hanię Lamet, jej matkę Matyldę Lamet-Goldfinger, Leona Kartuzińskiego oraz Gołdę Stawarowską, lecz historycy nie mają całkowitej pewności, czy faktycznie są to osoby uwiecznione na zdjęciu.

Tylko niektórzy zbrodniarze, jak Stroop, Bloesche i Konrad, zostali skazani na karę śmierci. Inni - Kaleske, Max Jesuiter (jeden ze współpracowników Stroopa) czy Bundtke - uniknęli sprawiedliwości lub zostali skazani na kilkuletnie wyroki, niewspółmierne do skali zbrodni. Jeszcze inni, jak wymieniony przez Stroopa, major policji Ewald Sternagel, po wojnie zaginęli bez śladu, a śledztwa w ich sprawie umorzono. Pozostają nadal jednak znanymi z imienia, nazwiska i stopnia służbowego Niemcami - wykonawcami mordów, a nie mitycznymi "nazistami".

2 czerwca 1943 roku wyższy dowódca SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie SS-Obergruppenführer Friedrich Wilhelm Krüger przesłał egzemplarz raportu Stroopa Heinrichowi Himmlerowi. Kilkanaście dni później Stroop został udekorowany Krzyżem Żelaznym I klasy za stłumienie Powstania w getcie.

Według danych z raportu około sześć tysięcy Żydów zginęło w trakcie walk. Siedem tysięcy Niemcy zamordowali na terenie getta. Tylu też wysłano do Treblinki. Około 36 tysięcy wysłano do innych obozów zagłady, głównie do Auschwitz i Majdanka.

Autorka/Autor:now

Źródło: PAP

Pozostałe wiadomości

Prezydent USA Donald Trump w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Arabii Saudyjskiej, a także do Kataru i być może innych państw regionu. Jak stwierdził, wyboru dokonał ze względu na obietnicę saudyjskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych.

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

Źródło:
PAP

Rok po likwidacji obowiązkowych zadań domowych sprawdzamy, jak ich brak odmienił szkolną rzeczywistość. Kto się cieszy, a kto buntuje? Pytamy też ministrę edukacji Barbarę Nowacką, czy było warto. Bo twardych danych na ten temat nie ma.

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Źródło:
tvn24.pl