Mówią o nim strażak-bohater, bo uratował przez telefon 2,5-letnie dziecko. Zignorował procedury i poinstruował zrozpaczonych rodziców jak wykonać reanimację.
Spokojnie i z opanowaniem. Tak strażak z Kamiennej Góry pomógł zrozpaczonym rodzicom, którzy przez pomyłkę dodzwonili się na straż pożarną zamiast na pogotowie. Ignorując procedury, krok po kroku, instruował jak mają przeprowadzić reanimację.
- W momencie kiedy powiedział, że już nie oddycha to zrezygnowałem z dalszego postępowania zgodnie z procedurą - tłumaczy Marek Malik ze straży pożarnej w Kamiennej Górze. - Zasugerowałem, żeby odchylić główkę dziecku, by mogło oddychać - dodaje.
Do przyjazdu karetki
Dzięki bohaterskiej postawie Marka Malika, rodzice przeprowadzili reanimację i jeszcze w trakcie rozmowy ze strażakiem, zadysponowano karetkę do nieprzytomnego dziecka.
- W międzyczasie skorzystałem z możliwości, że pracujemy blisko siebie - wspomina Malik. - Nie marnujemy czasu na telefony. Po prostu dałem znać dyspozytorce pogotowia, żeby mogli szybko reagować - dodaje.
Strażak z Kamiennej Góry rozmawiał z rodzicami, aż do przyjazdu karetki pogotowia ratunkowego. Dzięki reanimacji dziecko odzyskało oddech.
Trafił do szpitala
W tej chwili 2,5-letni chłopczyk jest w szpitalu. Nie wiadomo w jakim jest stanie ani co było przyczyną utraty oddechu dziecka.
Autor: balu/k / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24