Od 1 lipca wszystkie procesy w Polsce będą toczyły się według nowych reguł. Sąd nie będzie prowadził już własnego dochodzenia, tylko - niczym w amerykańskim filmie - to prokurator i obrońca stoczą na sali sądowej pojedynek na dowody. Sędzia rozstrzygnie, kto wygrał. Prokuratorzy twierdzą jednak, że na taką zmianę nie są przygotowani.
Do tej pory prokurator prowadził śledztwo, zbierał dowody i przedstawiał je przed sądem. Co ważne, nie dowodził winy. To sędzia musiał dociekać prawdy i spierać się z obrońcą na sali rozpraw. Rola prokuratora kończyła się z chwilą przedstawienia aktu oskarżenia w sądzie.
1 lipca wchodzi w życie reforma zmieniająca taką filozofię prowadzenia procesu karnego. Teraz to prokurator od początku zajmujący się śledztwem, będzie musiał udowodnić winę i przedstawić dowody przed sądem.
Na sali rozpraw prokuratorzy i oskarżeni (lub ich obrońcy) mają prowadzić aktywny, zaangażowany i równoprawny spór. Jest to zasada kontradyktoryjności.
- Sędzia ma być arbitrem oglądającym walkę stron procesowych - tłumaczy adwokat Jacek Kondracki. Sąd nadal będzie gospodarzem procesu i będzie wydawał wyroki.
Reforma prawa karnego
Ramy reformy określiła przyjęta jeszcze we wrześniu 2013 r. obszerna - zmieniająca ponad 300 przepisów - nowelizacja Kodeksu postępowania karnego. Przygotowywana przez Komisję Kodyfikacyjną przy MS pod kierunkiem profesorów Andrzeja Zolla i Piotra Hofmańskiego, a także prof. Michała Królikowskiego.
Inicjatywa sądu zostanie ograniczona, a stron rozszerzona. Prokurator, który był autorem aktu oskarżenia, ma osobiście występować w danej sprawie w sądzie. Sądom pozostawiono jednak furtkę, dzięki której będą mogły niekiedy przejąć od stron inicjatywę i w szczególnych wypadkach zarządzić z urzędu przeprowadzenie jakiegoś dowodu. Uzasadnia się to pozostawieniem sądom w Kodeksie obowiązku dochodzenia do prawdy materialnej - muszą więc mieć narzędzie, by do niej dążyć w celu sprawiedliwego wyroku. Nowelizacja procedury wprowadza też poszerzenie możliwości stosowania tzw. trybów konsensualnych w karaniu, czyli porozumień oskarżonego z prokuratorem, przedkładanych do akceptacji sądu. Gdy sąd taką ugodę lub poddanie się karze zatwierdzi, proces nie będzie konieczny. Wniosek o wydanie wyroku skazującego będzie mógł być złożony w przypadku wszystkich przestępstw zagrożonych karą od miesiąca do 15 lat. Obecnie dotyczy to tylko występków zagrożonych karą pozbawienia wolności do 10 lat. W przypadku możliwości zastosowania dobrowolnego poddania się karze zmniejszony został zakres postępowania przygotowawczego. Uproszczeniem procedury ma być też ograniczenie materiałów przekazywanych przez prokuraturę do sądu wraz z aktem oskarżenia. Sąd ma dostawać tylko te akta, które są ściśle związane z przedmiotem procesu. Z drugiej jednak strony, prokurator do aktu oskarżenia składanego po 1 lipca ma dołączać informację o stanie majątkowym oskarżonego, pobraną z systemu informatycznego, który przygotowuje resort finansów. Nadzieje na przyśpieszenie procesów wiąże się ze zmianą, która zwalnia sąd z obowiązku żmudnego odczytywania na rozprawie protokołów np. z przesłuchań świadków, przez co dziś procesy określane są mianem "czytanych". Nowelizacja ogranicza ten obowiązek tylko do przypadków, w których strona nie miała możliwości zapoznania się z tym materiałem, a nie - jak dziś - na każdy wniosek strony.
Prokurator będzie dowodził winy
Michał Królikowski, były wiceminister sprawiedliwości i autor tej reformy przekonuje, że taka zmiana jest potrzebna. - Na salę sądową będzie musiał iść prokurator, który zna akta sprawy. Tak być powinno - mówi.
Do tej pory na sali sądowej zazwyczaj pojawiali się dyżurni prokuratorzy, którzy o sprawach, w których uczestniczyli, mieli niewielkie pojęcie. - Zdarzało się ze prokurator przychodził zupełnie nieprzygotowany na sprawę - mówi Joanna Zaremba, sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
- Dotychczas prokurator robił tak: zbierał cały śmietnik jaki mu się nagromadził i to wszystko rzucał sądowi - a niech się sąd martwi. Teraz będzie musiał to jakoś uporządkować - tłumaczy adwokat Jacek Kondracki.
Prokuratorzy przeciwni
Nowa zmiana wzbudza jednak sprzeciw środowiska prokuratorskiego. - Państwo nie jest przygotowane na tę reformę. Formuła kontradyktoryjności spowoduje znaczne wydłużenie procedury i samego procesu - uważa Jacek Skała ze Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Skała dodaje, że te zmiany to "ukłon w stronę świata przestępczego", bowiem od 1 lipca jeśli prokuratorzy nie będą doskonale przygotowani do dowodzenia winy przed sądami, to wątpliwości będą rozstrzygane na korzyść oskarżonych. Sam sędzia nie będzie mógł uzupełniać braków w dowodach.
Waldemar Tyl z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie dodaje, że prokuratorzy nie będą w stanie pogodzić ze sobą chodzenia do sądów i prowadzenia postępowań w prokuraturze. Twierdzi, że mamy niewystarczające kadry.
Taki argument odpiera jednak Ministerstwo Sprawiedliwości. Podkreśla, że w naszym kraju jest najwięcej prokuratorów w Europie - ponad 6,5 tys. Prokurator pracujący np. w Niemczech załatwia cztery razy więcej spraw niż polski.
Autor: db,eos/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24