Nowe zapisy w ustawie o oświacie nie przewidują możliwości opłacenia przez rodziców dodatkowych zajęć dla dzieci w przedszkolach. To oznacza, że osoby pracujące w firmach zewnętrznych, które były zatrudniane przez przedszkola do prowadzenia takich zajęć, mogą stracić pracę. Ministerstwo Edukacji Narodowej uspokaja, że dodatkowe koszty pokryją dotacje z budżetu państwa. Samorządowcy twierdzą, że nie są one wystarczające.
Od 1 września rodzice będą mniej płacić za przedszkole, ale za to ich pociechy mogą nie mieć zajęć dodatkowych takich, jak np. karate czy angielski. Zajęcia te prowadziły najczęściej firmy zewnętrzne, a rodzice płacili miesięcznie nawet kilkadziesiąt złotych dodatkowo.
Zgodnie z nowymi przepisami, rodzice nie mogą już tych zajęć opłacać, a samorządom brakuje na ten cel środków.
Stracili pracę?
Wiele osób prowadzących zajęcia dodatkowe dla przedszkolaków prowadziło własną działalność gospodarczą lub było zatrudnionych przez firmy organizujące te zajęcia. Jak twierdzą, nowelizacja ustawy o oświacie to "bubel legislacyjny", który pozbawił ich pracy.
- O wprowadzeniu nowelizacji ustawy i jej konsekwencjach dowiedziałyśmy się dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego – ja, że z dnia na dzień zostałam bezrobotna, dyrektorki, że w ich placówkach nie będzie zajęć dodatkowych - napisała do TVN24 jedna z instruktorek zajęć dodatkowych.
Jak dodaje, nowelizacja dziwi tym bardziej, bo nie było skarg rodziców na sposób finansowania zajęć dodatkowych, a wszyscy odnosili korzyści. Zdaniem instruktorki, pracę może stracić nawet 20 tysięcy osób.
Wyrównać szanse edukacyjne
Od początku nowego roku szkolnego opłata za każdą dodatkową godzinę opieki przedszkolnej - powyżej pięciu godzin bezpłatnych - wyniesie nie więcej niż jeden złoty. Ma to wyrównać szanse edukacyjne dzieci. Wszystkie koszty związane z dodatkowymi zajęciami muszą być finansowane z budżetu przedszkola i nie mogą wiązać się z ponoszeniem dodatkowych opłat przez rodziców.
Za zajęcia dodatkowe mogłyby płacić samorządy, które finansują przedszkola. Jednak twierdzą one, że nie mają na ten cel środków, nawet uwzględniając dotacje z budżetu państwa. Będą płacić jedynie za zajęcia określane mianem wyrównywania szans, czyli np. za logopedię czy gimnastykę korekcyjną. Jak dodaje MEN, zajęcia takie jak: rytmika, taniec, zajęcia plastyczne itp. znajdują się w podstawie programowej, a ich realizacja należy do obowiązków przedszkola.
Pozostałe zajęcia prawdopodobnie znikną, a osoby, które je prowadziły stracą zatrudnienie.
Jest furtka?
Ustawa przedszkolna nie dokonała jednak zmian w zakresie zasad działania rad rodziców i ich kompetencji. Może to zatem oznaczać otwartą furtkę dla zewnętrznych firm, które mogłyby zawierać umowy z rodzicami, z pominięciem przedszkoli.
Trwają w tej sprawie jeszcze analizy, gdyż nie jest to oficjalne rozwiązanie problemu przez samorząd.
Dotacja z budżetu pokryje?
Jak informuje Ministerstwo Edukacji Narodowej, od września 2013 roku gminy otrzymują dotację z budżetu państwa. W tym roku mają otrzymać łącznie prawie 504 mln zł, z czego ponad 330 mln zł ma trafić na rozwój wychowania przedszkolnego - w tym na poszerzanie oferty przedszkoli np. poprzez organizację zajęć dodatkowych. Część tej puli ma trafić na tworzenie nowych przedszkoli.
Pozostała część całej kwoty (nieco ponad 171 mln zł) ma stanowić rekompensatę wpływów do gmin z tytułu zmniejszonych opłat wnoszonych przez rodziców.
Dotacja wynosi 414 zł na jedno dziecko w wieku od 2,5 do 6 lat. Oznacza, że na 25-osobowy oddział przedszkolny miesięcznie przekazywana będzie kwota w wysokości 2587,5 zł (do końca 2013 roku 10350 zł).
Wielu samorządowców podkreśla jednak, że będzie niezwykle trudno sfinansować zarówno nowe miejsca w przedszkolach, jak i zajęcia dodatkowe z jednej dotacji. Oznacza to, że w wielu placówkach takie zajęcia po prostu nie będą organizowane.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24