Decyzja o zaangażowaniu się Polski w operację w Iraku była wyrazem solidarności w obliczu zagrożenia terroryzmem - ocenił Bronisław Komorowski. Zaznaczył jednak, że polskie możliwości przekroczyła jednoczesna obecność żołnierzy w Iraku i w Afganistanie. Z kolei premier Donald Tusk, mówiąc o udziale Polski w wojnie w Iraku, stwierdził "mądry Polak po szkodzie".
- Tamte decyzje o polskim zaangażowaniu były decyzjami solidarności w obliczu zagrożenia terrorystycznego na niespotykaną wcześniej skalę - mówił prezydent dziennikarzom w Sejmie, odnosząc się do 10. rocznicy operacji sił międzynarodowych w Iraku. Jednak - w ocenie Komorowskiego - "co najmniej ryzykowna i słabo uzasadniona była decyzja o jednoczesnym udziale na dużą skalę żołnierzy polskich w operacjach i w Iraku, i w Afganistanie".
- Wysłanie żołnierzy polskich na dwie wojny na antypody świata to swoisty rekord świata - zaznaczył. Zdaniem prezydenta, warto mówić "o potrzebie wyciągnięcia daleko idących wniosków i korekty polskiej polityki ekspedycyjnej".
- Kiedyś jeden z polskich ministrów spraw zagranicznych taką politykę ogłosił i pod tę politykę były budowane przez wiele lat siły ze stratą dla realnych możliwości skuteczniejszej obrony własnego terytorium - ocenił Komorowski. Według niego, zaangażowanie polskiego wojska w Iraku na pewno umocniło relacje polsko-amerykańskie.
- Nigdy nie jest tak, że są same mankamenty jakiejś decyzji, są także pozytywy, wśród nich umocnienie naszej wiarygodności sojuszniczej, możliwość skorzystania z doświadczeń typu szkoleniowego, dostęp do nowoczesnych technik - wyliczył prezydent. - Tylko zawsze jest pytanie, ile warto za to zapłacić - podkreślił. Pytany, czy jako prezydent podjąłby taką decyzję w 2010 roku, kiedy zaczął kadencję, Komorowski zaznaczył, że "łatwo być mądralą, kiedy nie istnieje tak poważne wyzwanie, kiedy widać, jakie przyniosło to pozytywne i negatywne efekty po latach".
- Pewnie podejmowałby tę decyzję o wiele ostrożniej, dążąc do tego, by Polska uczestniczyła w operacji solidarnościowej w obliczu zagrożenia terroryzmem na ogromną skalę, ale pewnie bym dążył, by ta skala nie przekraczała realnych polskich możliwości. A w moim przekonaniu przekroczyła - mówił prezydent.
Premier: Pamiętamy o ofiarach i kosztach
Premier Donald Tusk powiedział z kolei, że w 2003 roku - będąc wówczas w opozycji - poparł decyzję rządu Leszka Millera o udziale polskich wojsk w misji w Iraku. - Wówczas, będąc w opozycji, wspierałem decyzję polskiego rządu. Nie warto udawać mądrego, kiedy ma się wiedzę, której ci, którzy decyzję podejmowali, mieć nie mogli - powiedział Tusk. - Można tu powiedzieć, że "mądry Polak po szkodzie", chociaż jednoznacznie jako szkodę tej naszej obecności w Iraku określić nie można. Pamiętamy o ofiarach, pamiętamy o kosztach, ale dzisiaj - będąc mądrzejszym o tyle lat od tego faktu - byłoby łatwizną powiedzieć, że byśmy zachowali się inaczej - podkreślił szef rządu.
Inwazja na Irak
20 marca 2003 r. rozpoczęła się amerykańsko-brytyjska inwazja na Irak. Polska poparła ją, wysyłając początkowo w rejon Zatoki Perskiej niewielkie pododdziały, a później wystawiając dowództwo i siły do wielonarodowej dywizji, liczącej w szczytowym okresie ok. 8,5 tys. żołnierzy, w tym blisko 2,5 tys. z Polski.
Decyzję o udziale wojsk polskich w tej misji podjął ówczesny premier Leszek Miller. Misja trwała ponad pięć lat, przeszło przez nią 15 tys. polskich żołnierzy
Autor: MAC/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: defenseimagery.mil