Jeżeli nawet o jeden dzień spóźnimy się na obowiązkowe badania techniczne naszego auta, zapłacimy za tę usługę podwójną stawkę. Ministerstwo infrastruktury chce kierowcom poprawić pamięć, a sobie kieszeń, i szykuje rewolucję w badaniach technicznych pojazdów. Mają być zdjęcia, naklejki i kara za zapominalstwo. Co znajduje się na liście nowości, która niebawem może wejść w życie? Materiał programu "Polska i świat".
- Są takie stacje, które nie robią tych badań, czyli robią badanie bez badania - mówi Marek Jaskulski z Polskiej Izby Kontroli Pojazdów.
Łukasz Byśkiniewicz z TVN Turbo zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - kierowcy niesprawnych aut jeżdżą od jednej stacji kontroli pojazdów do drugiej w poszukiwaniu tej, która da pieczątkę.
Właśnie takie praktyki chce ukrócić ministerstwo infrastruktury, które przygotowało zapisy projektu założeń do nowelizacji prawa o ruchu drogowym.
I tak np. poza pieczątką w dowodzie rejestracyjnym trzeba będzie wozić z sobą specjalne zaświadczenie ze stacji diagnostycznej, każde przeglądane auto będzie fotografowane, a na przedniej jego szybie pojawi się specjalna nalepka.
Tajemniczy klient
Ponadto inspektorzy Transportowego Dozoru Technicznego będą np. mogli się zgłaszać na badanie z uszkodzonym autem jako tajemniczy klienci. Taki pomysł już budzi wśród diagnostów sporo kontrowersji.
- Taki pan z kontroli przyjedzie jakimś zdezelowanym samochodem, z jakąś niewidoczną usterką i będzie punktował, żeby diagnostę ukarać, że on nie jest rzetelny - przekonuje Sławomir Sadowski, diagnosta samochodowy.
Zmiany w badaniach technicznych pojazdów mają wejść w życie w ciągu 3 lat.
Autor: pk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24