Autostrada A2 została oddana do użytku zgodnie z zapisami w kontraktach. To sukces rządu, a nie propaganda - powiedział w programie TVN24 "Jeden na jeden" były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Odniósł się też do doniesień, że lobbował na rzecz firmy budującej A2, która nie dokończyła inwestycji i ogłosiła upadłość.
Zdaniem Marcinkiewicza, przejezdność A2 na Euro 2012 to nie propaganda rządu, ale sukces.
Stwierdził, że nie rozumie oburzenia tym, że autostrada ma być zamknięta po piłkarskich mistrzostwach, by drogowcy mogli dokończyć inwestycję, bo o tym mówiono już wcześniej.
- Terminy skończenia autostrady były wyznaczone na październik. Mowa była tylko o przejezdności na czerwiec. To było zapisane w kontraktach - zaznaczył Marcinkiewicz.
"To bzdury"
Były premier odniósł się też do doniesień, że lobbował na rzecz firmy DSS i dzięki temu dostała ona kontrakt na dokończenie jednego z odcinków A2 po opuszczeniu placu budowy przez chiński COVEC. Mimo, że nie miała doświadczenia w budowaniu dróg. Firma DSS nie dokończyła inwestycji i ogłosiła upadłość.
Jak podał "Dziennik Gazeta Prawna" Marcinkiewicz za doradztwo dostał od firmy DSS 64 tys. zł.
Były premier stwierdził, że takie opisywanie sprawy jest dla niego straszne.
- To bzdury, prokuratura to bada, a jak zbada, będzie jasno pokazane, że ja w tym nie uczestniczyłem (w lobbingu - red.) - powiedział były premier.
"Jakby skakali po jego trumnie"
Jednocześnie przekonywał, że jego przyjaciel Jan Łuczak, który był jednocześnie prezesem DSS, bardzo się zaangażował w budowę A2, co przypłacił życiem.
- Od 6 rano był na budowie, negocjował z podwykonawcami, spieszył się, chciał to zrobić, i to go wykończyło. Zmarł nagle, zostawiając żonę, pięcioro dzieci - powiedział Marcinkiewicz.
I dodał, że ci, którzy dziś mówią o tym, że firma DSS dostała kontrakt na A2 dzięki lobbingowi, "jakby skakali po trumnie Łuczaka".
Na zarzut, że firma DSS ogłosiła upadłość i nie zapłaciła podwykonawcom, którzy stanęli na skraju bankructwa, Marcinkiewicz odpowiedział, że firma nagle straciła prezesa.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24