- Jeśli popatrzymy na procesy Mubaraka czy gen. Pinocheta, to zawsze robi wrażenie, że starych ludzi ciąga się przed sądy - stwierdził we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Bogusław Sonik, były europoseł PO, komentując sprawę przymusowych badań generała Czesława Kiszczaka. Jak jednak dodał, "losy dyktatorów to ich wybór i z tym jest związane pewne ryzyko". Sonik zwrócił jednocześnie uwagę na "bezradność systemu prawnego w Polsce, który nie potrafił w odpowiednim czasie wydać wyroku" ws. stanu wojennego.
We wtorek gen. Czesława Kiszczak w asyście policji i pod nadzorem lekarzy został dowieziony karetką do gdańskiego szpitala na badania lekarskie, które mają wykazać, czy może brać udział w procesie odwoławczym ws. stanu wojennego. Zarządził tak Sąd Apelacyjny w Warszawie. W październiku br. Kiszczak odmówił stawienia się na badania. Twierdził, że zdrowie nie pozwala mu pojechać do Gdańska.
- Sprawa stanu wojennego powinna być osądzona zaraz po '89 roku. Był to stan wojenny wprowadzony nielegalnie. Był to początek końca komunizmu ale równocześnie był to ponury czas, w którym więziono ludzi, spora część wyjeżdżała z Polski i ten okres powinien być jasno i precyzyjnie nazwany, jako ponury czas pochodzący z przestępstwa - komentował na antenie TVN24 Bogusław Sonik, były europoseł PO.
Ryzykowne losy dyktatorów
Jak jednak dodał, jeśli chodzi o samą kwestię zdrowia generała Kiszczaka, to "wiadomo, że losy dyktatorów są zawsze ryzykowne". - Jeśli popatrzymy na procesy Mubaraka czy gen. Pinocheta, to zawsze robi wrażenie, że starych ludzi ciąga się przed sądy - ocenił Bogusław Sonik.
- Losy dyktatorów to ich wybór i z tym jest związane pewne ryzyko. Natomiast to pokazuje bezradność systemu prawnego w Polsce, który nie potrafił w odpowiednim czasie, krótko wydać wyroku w tej sprawie - dodał były europoseł.
"Wybrał pan, panie generale, taką drogę"
W jego ocenie, sądzenie czy wydawanie wyroków po 25 latach jest "zawsze wątpliwe". - Ale tutaj działa mechanizm prawdopodobnie prawny. Od kilku lat była podnoszona kwestia lekceważenia przez gen. Kiszczaka wezwań do sądu i prawdopodobnie ta machina postanowiła zadziałać - stwierdził Sonik. Jak dodał, "wygląda to dość brutalnie", bo "nikt nie chce oglądać staruszków przenoszonych na noszach i poddawanych badaniom". - Ale pamiętajmy o tym, że w '81 roku po 13 grudnia nikt specjalnie nie troszczył się o tych ludzi, którzy byli bici, więzieni, torturowani w komendach policji - przypomniał.
Pytany, czy współczuje gen. Kiszczakowi, stwierdził że może mu "współczuć jako człowiekowi". - Ale jeszcze raz podkreślam: wybrał pan, panie generale, taką drogę życiową i z tym wiążą się też pewne niedogodności, czyli odpowiadanie przed sądami za rzeczy złe, które się zrobiło w swoim życiu - podsumował Sonik w TVN24.
Autor: kde//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24