- My nie opieramy się tylko na artykule "Rzeczpospolitej". Mamy dostęp do pewnego źródła, który dokładnie potwierdza to co jest w "Rzeczpospolitej"- powiedział w "Jeden na Jeden" w TVN24 rzecznik PiS Adam Hofman. I dodał, że jego zdaniem przedstawiciele rządu wywierali naciski na redakcję gazety już po publikacji artykułu.
Hofman nie chciał ujawnić, kto jest źródłem PiS. - W sytuacji, gdy mamy dziwne samobójstwa dotyczące różnych ludzi, którzy mają wiedzę na temat katastrofy smoleńskiej, my nie ujawnimy nazwiska człowieka oraz szczegółów tego, co się dowiedzieliśmy. Te wszystkie rzeczy, które były opisane w "Rz", potwierdzamy, mając swoje źródła - powiedział rzecznik PiS.
I dodał, że materiał opublikowany w gazecie "nie był dla wielu członków zespołu parlamentarnego zaskoczeniem". - Przed publikacją też mieli dostęp do tego typu informacji - zaznaczył Hofman.
Były naciski?
Rzecznik PiS skomentował też wycofanie się redakcji "Rzeczpospolitej" z części informacji zamieszczonych w swoim materiale. Jego zdaniem mogło dojść do nacisków na redakcję. - Proszę sobie wyobrazić co po artykule działo się wczoraj na linii rząd - "Rzeczpospolita" - mówił Hofman.
I dodał: - Nie chciałbym być wczoraj w skórze redaktora naczelnego i redaktorów "Rz".
Pytany, czy ma jakieś informacje nt. rzekomych nacisków, odparł: - Ja wnioskuję przez analogię. Jeśli w mniejszej sprawie rzecznik Bosacki potrafi dzwonić do redaktora naczelnego i naciskać, to w sprawie, w której podważa się wiarygodność rządu myśli pan, że siedzieli bezczynnie?
Mocna wiadomość
"Rzeczpospolita" podała wczoraj, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio badali wrak tupolewa w Smoleńsku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny. W reakcji na te doniesienia "Rz" Jarosław Kaczyński oświadczył m.in., że "zamordowanie 96 osób", w tym prezydenta i innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to "niesłychana zbrodnia". Podkreślił, że każdy, kto choćby przez matactwo miał z nią cokolwiek wspólnego, musi ponieść konsekwencje. Później we wtorek informacje "Rz" zdementowała warszawska Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Jej szef płk. Ireneusz Szeląg poinformował, że biegli nie stwierdzili trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego na wraku Tu-154M. Dodał, że dowody nie dają podstaw, by twierdzić, że katastrofa smoleńska była efektem zamachu.
Po południu "Rz" napisała na swojej stronie, że "pomyliła się" pisząc o trotylu, ale wieczorem z tego oświadczenia zniknął zwrot "pomyliliśmy się".
Autor: mn,bgr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24