- Pojazd pani premier nie musiał mieć żadnych sygnałów. Jest pojazdem uprzywilejowanym. Te samochody nie muszą mieć włączonych żadnych sygnałów, pod warunkiem, że kolumnę zamyka również pojazd uprzywilejowany - tłumaczył we "Wstajesz i wiesz" Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
- Bardzo dobrze, że ten film się pojawił, to jest nowy dowód w sprawie - mówił Ciarka. - Tak naprawdę potwierdza wersję przedstawianą przez policję. Proszę zobaczyć: są zarzuty, że ta kolumna miała poruszać się z bardzo dużą prędkością. Na tym filmie widać, że samochody poruszają się normalną prędkością - stwierdził.
Rzecznik KGP: kolumna jechała 50-60 km/h
Rzecznik dodał, że według biegłych kolumna poruszała się z prędkością 50-60 kilometrów na godzinę. - Te dane, które uzyskała policja, prokurator, to nie są dane wymyślone, to są dane, które podali biegli sądowi, którzy byli wezwani na miejsce. To nie jest norma, że na miejsce każdego wypadku drogowego wzywani są natychmiast biegli, najczęściej powołuje się ich po pewnych czasie i oni wydają ekspertyzę czy opinię na podstawie dokumentacji - zaznaczył. - Biegli, którzy byli na miejscu, określili prędkość (pojazdu, w którym jechała premier Szydło - red.) od 50 do 60 kilometrów na godzinę - powiedział Ciarka w TVN24. Jak dodał, jest duża szansa, że biegli - na podstawie zeznań świadków czy dokładnej dokumentacji fotograficznej - będą w stanie określić odległości, w jakiej jechały poszczególne auta w kolumnie szefowej rządu.
- Te pojazdy, jak na kolumnę uprzywilejowaną, poruszają się prędkością miejską, nie przekraczającą według nas tej dopuszczalnej. Ta kolumna jest właściwie oznakowana. Pojazdem uprzywilejowanym jest pojazd, który wysyła sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie, a także sygnały świetlne niebieskie. W przypadku kolumny te pojazdy są na początku i na końcu kolumny, które dodatkowo wydają sygnał świetlny czerwony - wyjaśnił.
Ciarka zaznaczył, że samochód Beaty Szydło nie musiał mieć włączonych sygnałów świetlnych. - Jednak na tym filmiku widać, że pojazd pani premier miał włączone sygnały świetlne - zaznaczył.
Dodał, że nie ma przepisów, które określałyby odległość samochodów w kolumnie, jest natomiast praktyka i strategia, "częściowo tajna". - Pamiętajmy, że nie jest tak, jak mówią eksperci, że samochody muszą jechać na zderzaku. Taktykę dostosowuje się do sytuacji. Są sytuacje, że samochody powinny jechać blisko siebie, a są sytuacje, gdzie te odległości powinny być wręcz większe - mówił Ciarka.
- Każdy z nas, zwłaszcza posiadający prawo jazdy kierowca, powinien znać przepisy dotyczące pojazdów uprzywilejowanych. Widząc dodatkowe czerwone światło powinien wiedzieć, że za tym pojazdem uprzywilejowanym jadą kolejne - podkreślił rzecznik KGP.
Relacje świadków
Ciarka twierdzi, że kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe na odcinku, gdzie doszło do wypadku. Powiedział, że potwierdziło to 11 funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu i trzech niezależnych świadków.
Rzecznik KGP przekazał, że służby na podstawie monitoringu ze stacji paliw dotarły także do czwartego świadka wypadku. - Został przesłuchany, potwierdził wersję podawaną przez funkcjonariuszy BOR i trzech niezależnych świadków, że kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe i świetlne - podkreślił.
Rzecznik KGP powiedział też, że nic nie wie o tym, jakoby samochody BOR były wyposażone w kamerki.
Poszkodowana premier Szydło
W piątek ok. godz. 18.30 w Oświęcimiu doszło do wypadku, w którym poturbowana została premier Beata Szydło. Rządowa kolumna trzech samochodów – pojazd szefowej rządu jechał w środku - wyprzedzała fiata seicento. 21-letni kierowca fiata przepuścił pierwszy samochód kolumny, a następnie miał zacząć skręcać w lewo i zderzyć się z autem, w którym była szefowa rządu. Oprócz niej poszkodowani zostali dwaj funkcjonariusze BOR z tego samochodu, w tym kierowca.
Na nagraniu, jakie otrzymaliśmy na Kontakt 24 widać, że na parę chwil przed wypadkiem jadący w kolumnie pierwszy samochód był w dużej odległości od drugiego auta - tego, w którym prawdopodobnie jechała premier. Widać także, że pierwszy samochód miał włączony tylko jeden sygnał świetlny, a drugi nie miał żadnych sygnałów.
Jeśli tak samo było w momencie zderzenia, kolumna, w której jechała premier nie mogła być traktowana przez innych użytkowników drogi jak kolumna pojazdów uprzywilejowanych. Zgodnie z przepisami bowiem, pierwszy i ostatni pojazd powinny mieć włączone dwa sygnały świetlne - czerwony i niebieski - oraz uruchomione sygnały dźwiękowe.
Autor: kło / Źródło: tvn24