- Właściciele pól kempingowych samowolnie i niekontrolowanie zmieniali linię brzegową poprzez nasypywanie piasku na plażę. Doprowadziło to do nieodwracalnych szkód w środowisku - twierdzi NIK w pokontrolnym raporcie i składa 5 doniesień do prokuratur w Malborku i Pucku. Te zawiadomienia dotyczą jednak samowolek budowalnych na Półwyspie Helskim i Mierzei Wiślanej. Główne śledztwo w sprawie niszczenia linii brzegowej od 2011 roku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Ma się zakończyć w maju. Pięć osób usłyszało zarzuty.
Najwyższa Izba Kontroli przez osiem miesięcy sprawdzała dziewięć pomorskich urzędów odpowiedzialnych za kontrolowanie brzegów morskich na Półwyspie Helskim i Mierzei Wiślanej.
Okazało się, że ochrona tych terenów przed erozją i ingerencją ludzi jest niewystarczająca, dlatego NIK złożył do miejscowych prokuratur pięć zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa. Wszystkie dotyczą nielegalnie postawionych obiektów na Półwyspie Helskim i Mierzei Wiślanej.
NIK zdecydowała się poinformować o sprawie Prokuratury Rejonowe w Malborku i Pucku. - Łącznie złożyliśmy pięć powiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa - mówi Michał Thomas z delegatury NIK w Gdańsku.
"Nasypywali piasek na plażę"
Kontrola wykazała, że ochrona jest nieskuteczna. Raport NIK wskazuje na uchybienia pomorskich urzędników. - Pracownicy pól kempingowych bezprawnie i samodzielnie ingerowali w linię brzegową. Efekt jest taki, że powiększyła się ona o 7 ha. Przesunięcie linii brzegowej na pasie długości czterech kilometrów wynosi kilka metrów, a w innych miejscach nawet kilkadziesiąt – informuje Michał Thomas z delegatury NIK w Gdańsku.
Krytyka ze strony NIK skierowana jest m.in. do Urzędu Morskiego w Gdyni, Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku oraz Pomorskiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Co zarzucają im kontrolerzy?
- Urząd Wojewódzki nie sprawdził czy ostatecznie rozebrano tymczasowe zabudowania czy też nie. Opierali się tylko na informacjach z podległych urzędów. Inspektorat budownictwa miał informację o samowolkach budowlanych i nasypywaniu piasku na plażę. Przeprowadził doraźne kontrole w tych miejscach, ale stwierdził, że nie było prac budowlanych. Opinie biegłych wskazują co innego – tłumaczy Thomas.
Samowolne powiększanie powierzchni plaż (w latach 1997–2013 ogółem o 7,12 ha) doprowadziło do szkód w środowisku, m.in. zniszczenia siedlisk przyrodniczych chronionych w ramach sieci obszarów Natura 2000 poprzez ich częściowe zasypanie. Spowodowało także dewastację trzcinowisk i wydm, stanowiących naturalne bariery zabezpieczające brzegi morskie przed erozją i powodziami. Raport NIK
"Nie zajmujemy się samowolkami budowlanymi"
- Chronimy wybrzeże i nie zgadzaliśmy się na powiększanie plaż. W raporcie NIK zwróciła nam uwagę, że niszczono ptasie siedliska, ale to był przecież wynik samowoli budowlanej, a my nie zajmujemy się takimi sprawami, możemy tylko powiadomić inspektora budowlanego - tłumaczy Anna Stelmaszyk-Świerczyńska z Urzędu Morskiego w Gdyni.
I tutaj Świerczyńska przyznaje, że takie sprawy nie zawsze zgłaszano, ale po kontroli to się zmieniło. Urząd Morski w Gdyni zaznacza, że raport NIK przede wszystkim zwraca uwagę na to, jak dużo instytucji jest odpowiedzialnych za linię brzegową.
- Zabrakło między tymi urzędami komunikacji, dlatego działania nie zawsze były właściwe. Urząd Morski odwołał się od raportu NIK.Część przedstawionych przez nas uwag została uwzględniona - tłumaczy Anna Stelmaszyk-Świerczyńska z Urzędu Morskiego w Gdyni.
Pięć osób z zarzutami
Sprawą powiększania plaż od 2011 roku zajmuję się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. – Może się wydawać, że to długo, ale żeby sprawdzić czy doszło do zniszczenia fauny i flory trzeba było powołać zespół biegłych z Uniwersytetu Gdańskiego, a ci musieli prześledzić kilka cykli przyrodniczych – tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Do tej pory pięć osób usłyszało zarzuty. Dotyczą one prowadzenia robót budowlanych bez wymaganego zezwolenia. - Chodzi o nadbudowę plaż pod kempingi. Skutkowało to znacznymi zniszczeniami w świecie roślinności i zwierząt – mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Na razie nikt nie przyznał się do winy. Za takie przestępstwo grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledztwo zostało przedłużone do końca maja br.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN Meteo