"Czy istnieje szansa usunięcia tego bmw, które od wielu miesięcy utrudnia nam podjazd pod przystanek Kusocińskiego/Retkińska?" - zapytał w sieci kierowca łódzkiego autobusu. Staż miejska odpowiada: szansa jest, ale najpierw daliśmy ją właścicielowi porzuconego samochodu.
Na porzucony na ul. Kusocińskiego w Łodzi pojazd zwrócił naszą uwagę jeden z kierowców MPK, który opisał sytuację na Facebooku:
"Rozumiemy, że stoi tam bez koła, ale to chyba nie jest powód, aby bezkarnie stać w tym miejscu przez około pół roku, no nie?" - podkreśla autor wpisu.
Dodaje, że niechciane bmw nie tylko denerwuje kierowców, ale też jest zagrożeniem dla pasażerów. Bo ominięcie samochodu uniemożliwia "schowanie się" przed wiatą przystanku.
"Jest szansa, że wsiadający zostaliby Przytrzaśnięci Drzwiami Autobusowymi, a wtedy o tragedię nie będzie trudno. Wystarczy, że jakiś system bezpieczeństwa nie zadziała i autobus ruszy z pasażerem mającym tylko jedną rękę lub nogę w pojeździe, a resztę poza... brr, aż nie chcę myśleć o skutkach i konsekwencjach" - napisał w sieci kierowca (pisownia oryginalna - red.).
Nie wolno, a stoi
Pojechaliśmy na miejsce, sprawdziliśmy. Według zapytanych przez nas kierowców, bmw faktycznie stoi od kilku miesięcy. Mieszkańcy twierdzą, że niechciany pojazd blokuje wjazd na przystanek od... dwóch lat.
- W 2015 roku przebudowali przystanek, a chwilę później już ten samochód tu stał - zapewnia młoda mieszkanka łódzkiej Retkini.
Niezależnie od tego, ile miesięcy "wystaje na" przystanek, problem jest realny.
- Stoi tam, gdzie nie wolno, już za strefą parkowania. Blokuje przestrzeń, która jest wyłączona dla nas, żebyśmy mogli manewrować przed przystankiem - komentuje Rafał, kierowca przegubowego autobusu.
Tłumaczy, że pod przystankową wiatę wjechać tu nie sposób.
- Tył zawsze jest lekko skrzywiony i stoi na jezdni. W lusterku nie widzę trzecich i czwartych par drzwi. Nie wiem, czy ktoś tam wsiada, czy nie - podkreśla.
Wygląda to na nagłą sytuację. Od pół roku
Zielone bmw jest poważne uszkodzone - ma urwane koło (które ktoś pieczołowicie schował do pokrowca i umieścił na fotelu pasażera) i trójkąt ostrzegawczy schowany za przednią szybą. Na naprawę jednak czeka długo. Na tyle, że pojazd dobrze znają okoliczni mieszkańcy.
- Właściciel zrobił wszystko, żeby to wyglądało na nagłą sytuację. Że poszedł po klucze i zaraz to koło przykręci. Tyle wystarczy, żeby naszych urzędników zrobić w konia - kpi kobieta czekająca na przystanku.
Joanna Prasnowska ze Straży Miejskiej w Łodzi przyznaje, że strażnicy początkowo nie interweniowali, bo chcieli dać szansę właścicielowi.
- Stan pojazdu i trójkąt za szybą wskazywał, że właściciel mógł mieć awarię w czasie jazdy i zależy mu na zajęciu się pojazdem - tłumaczy Prasnowska.
Ustalali, pisali, czekali. Teraz zapowiadają, że odholują
Dodaje, że zgłoszenie o niechcianym pojeździe przy przystanku strażnicy dostali dopiero w czerwcu - od MPK Łódź.
- Przewoźnik jednak nie informował, że zaparkowany w miejscu niedozwolonym pojazd może stanowić zagrożenie. Jeżeli byśmy o tym wiedzieli, to samochód od razu zostałby odholowany - zapewnia.
Strażnicy więc czekali i w międzyczasie ustalali dane właściciela. Udało się. Mężczyzna jednak nie odebrał wezwania do usunięcia pojazdu.
- W tej sytuacji uznaliśmy, że wyczerpaliśmy możliwości kontaktu z właścicielem. Dlatego też pojazd zostanie odholowany - informuje rzeczniczka straży.
Kiedy? Podobno jeszcze w poniedziałek. Strażniczka zapewnia, że nie ma to związku z faktem, że zajęliśmy się sprawą.
Autor: bż/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź