Górnik z Rybnika, który w sierpniu 2010 roku postrzelił sześciu członków swojej rodziny z broni maszynowej, wyszedł ze szpitala psychiatrycznego. - Objawy psychotyczne minęły - zapewnia rzeczniczka sądu. Prokuratura ma jednak poważne wątpliwości, złożyła już zażalenie na decyzję sądu.
Biegli psychiatrzy i psycholog, którzy badali Krzysztofa W. podczas śledztwa, jednoznacznie uznali go za niepoczytalnego. Po kilkutygodniowej obserwacji ocenili, że na skutek zaburzeń psychicznych nie potrafi kierować swoim zachowaniem, dlatego powinien zostać skierowany na przymusowe leczenie. I tak się stało. Decyzją rybnickiego sądu, mężczyzna trafił do szpitala.
"Pacjent już wyzdrowiał"
Po ponad pięciu latach, ten sam sąd zdecydował o wypuszczeniu sprawcy strzelaniny na wolność.
- Sędziowie bazowali na opinii psychiatrów, którzy leczyli mężczyznę. Ci uznali, że ich pacjent wyzdrowiał, nie cierpi już na stany lękowe i może samodzielnie funkcjonować. Od roku zaprzestano podawania leków i bacznie obserwowano jak będzie bez nich egzystował. Objawy psychotyczne minęły. Musi jednak uczestniczyć w terapii prowadzonej w poradni - mówi sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Decyzja nie jest prawomocna. Prokuratura złożyła już zażalenie.
Strzelał do rodziny, sąsiadów i policji
Do strzelaniny na rybnickim osiedlu doszło 28 sierpnia 2010 roku. Podczas awantury domowej górnik otworzył ogień do członków swojej rodziny. Potem zabarykadował się w domu i przez okno strzelał w kierunku interweniujących policjantów, trafił m.in. w radiowóz i karetkę pogotowia. Rannych zostało siedem osób: żona sprawcy, jego szwagier i 15-letni syn, a także sąsiadka, jeden z policjantów, teściowa i teść. Krzysztof W. ranił sześć osób, jego syn został postrzelony przez interweniującego policjanta. Zatrzymany po strzelaninie sprawca był pijany.
"Tłumaczył, że był w dużym stresie"
Podczas posiedzenia sądu w sprawie aresztu Krzysztof W.mówił, że od dłuższego czasu był w dużym stresie, przeżywał konflikt z rodziną - a zwłaszcza z teściami - na tle wspólnej budowy domu, w którym razem mieszkali. Wpływ na jego postępowanie mogły mieć też sprawy finansowe. W domu, w którym doszło do strzelaniny, znaleziono kilka sztuk broni, długiej i krótkiej, a także górnicze zapalniki i niewielkie ilości prochu strzelniczego. Część broni mężczyzna złożył sam, kupując dostępne części w różnych miejscach, broń gazową zakupił natomiast w Czechach.
Biegli uznali, że był niepoczytalny
Krzysztof W. usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa członków swojej rodziny przy użyciu broni palnej, usiłowania zabójstwa interweniujących funkcjonariuszy policji, spowodowania zagrożenia dla bezpieczeństwa i życia osób postronnych, a także nielegalnego posiadania broni.
Prokuratura umorzyła śledztwo w jego sprawie, bo biegli uznali, że był niepoczytalny. W szpitalu psychiatrycznym spędził ponad pięć lat, w międzyczasie rozwiódł się z żoną. Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: msin / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24