Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Wywołało to ogromne kontrowersje i wiele pytań, przede wszystkim o kompetencje i wykształcenie Misiewicza. On sam przyznaje, że dopiero kończy studia licencjackie.
Bartłomiej Misiewicz, bliski współpracownik Antoniego Macierewicza i rzecznik MON został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. 26-latek ma być osobistym reprezentantem szefa resortu obrony. Decyzję Macierewicza krytykuje opozycja, zauważając że Misiewicz nie ma wyższego wykształcenia ani też kursu dla członka rady nadzorczej.
W trakcie środowych "Faktów po Faktach" prowadzący rozmowę z Pawłem Śpiewakiem, Ludwikiem Dornem i Ryszardem Kaliszem Grzegorz Kajdanowicz połączył się telefonicznie z rzecznikiem MON. Zapytał Bartłomieja Misiewicza o kompetencje i wykształcenie, które pozwalają mu na wejście do rady nadzorczej spółki skarbu państwa.
- Od listopada minister obrony narodowej sprawuje nadzór nad Polską Grupą Zbrojeniową. Zależało ministrowi, żeby w radzie nadzorczej zasiadał ktoś z kierownictwa resortu. Ponieważ wiceministrowie nie mają takiej możliwości prawnej, to dlatego minister powołał do tej rady mnie - odpowiedział Misiewicz.
Mówiąc o swoim doświadczeniu, wskazywał na fakt, że od 10 lat współpracuje z Macierewiczem.
Na pytanie o wykształcenie odpowiedział krótko: - Kończę studia licencjackie.
- W Polskiej Grupie Zbrojeniowej nie jest wymagane uczestnictwo w takim kursie - odpowiedział zaś na pytanie, czy ma ukończony kurs zezwalający na zasiadanie w radach nadzorczych spółek skarbu państwa.
Komentarze do nominacji
Nominację dla współpracownika Antoniego Macierewicza komentowali w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu Ludwik Dorn, b. szef MSWiA Ryszard Kalisz i socjolog Paweł Śpiewak.
- Dla mnie jest to w ogóle niepojęte - mówił w TVN24 Ryszard Kalisz, podkreślając, że "nie wiadomo, jakie w ogóle wykształcenie" ma Misiewicz. - Skandaliczna jest wypowiedź ministra, że jest to jego osobisty przedstawiciel w zarządzie PGZ i że spółek skarbu państwa podlegających MON nie obowiązują przepisy ustawy (o spółkach skarbu państwa - red.) - podkreślił b. szef MSWiA.
- To jest jakiś folwark, jeśli minister nie zna prawa i jeszcze mówi: to jest mój osobisty przedstawiciel. Nie ma czegoś takiego. On reprezentuje skarb państwa - nas wszystkich - podkreślił były poseł, dodając, że "mamy do czynienia z sytuacjami po pierwsze naruszającymi prawo, a po drugie nieprzyzwoitymi".
"Macham na niego ręką"
Do nominacji Misiewicza "bez entuzjazmu, ale z chłodnym dystansem" odniósł się Ludwik Dorn. - Minister Macierewicz wepchnął tam zaufanego człowieka - określił sytuację były marszałek Sejmu.
- Na pana Misiewicza to ja macham ręką - powiedział Dorn, który wyraził zaniepokojenie faktem, że przedstawicielami resortu obrony w komisji opiniującej wnioski projektów badawczo-rozwojowych dotyczących przemysłu zbrojeniowego w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju są "fantaści".
- Jeden militarny, drugi naukowy: panowie (Romuald - red.) Szeremietiew i (Wiesław - red.) Binienda. Misiewicz to Misiewicz, będzie "donosił" Macierewiczowi, ale tam chodzi o miliony złotych i perspektywy rozwoju - stwierdził Dorn.
"To jest fundamentalna nieufność do wszystkich, którzy byli wcześniej"
Według Pawła Śpiewaka decyzja o powołaniu rzecznika MON do rady nadzorczej PGZ pokazuje "pewien fundament polityki" Macierewicza.
- To jest fundamentalna nieufność do wszystkich, którzy byli wcześniej. Nieufność jest tu istotą rzeczy - stwierdził socjolog. - Głównym elementem prowadzenia tej polityk jest: wszyscy, którzy nie są nasi, są krok po kroku eliminowani. To jest chyba fundamentem tego politycznego myślenia - ocenił.
- Sądzę, że pan rzecznik, dyrektor gabinetu politycznego (szefa MON - red.) potwierdził moje hipotezy, które traktuję jako zweryfikowane. Stwierdził mianowicie, że jego podstawową kompetencją jest to, że jest blisko ministra - skomentował rozmowę z Misiewiczem Ludwik Dorn.
Dla Pawła Śpiewaka zadziwiające było to, że 26-letni Misiewicz od 10 lat współpracuje z Macierewiczem. - Czyli on musiał być jeszcze w gimnazjum, kiedy zaczynał współpracę z obecnym ministrem obrony. Imponująca kariera polityczna i można mu pogratulować - stwierdził.
Autor: kło,tmw//gak / Źródło: tvn24