Łukasz Gibała, bezpartyjny kandydat na prezydenta Krakowa, przegrał proces w trybie wyborczym z deweloperem, którego oskarżył o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na jego temat. Niejasne jest jednak finansowanie samych plakatów i gazetek uderzających w polityka. Sprawą zajmuje się policja.
Bezpartyjny kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Gibała z komitetu Kraków dla Mieszkańców poinformował w mediach społecznościowych, że w mieście pojawiają się materiały uderzające w niego, a jednocześnie niepodpisane przez jakikolwiek komitet wyborczy. Polityk ocenił, że to "brudna i oszczercza kampania", w ramach której roznoszone są gazetki, a na przystankach pojawiają się citylighty (tablice reklamowe) z treściami, które go dyskredytują.
Chodzi na przykład o podszywającą się pod prawdziwe czasopismo "Gazetę Mieszkańców Krakowa Konkret". Na jej pierwszej stronie znajduje się zdjęcie Gibały z podpisem: "Ten człowiek nie może zostać prezydentem Krakowa!!!" W kolejnych nagłówkach czytamy: "Kraków zagrożony", "Dziwne interesy Gibałów" i "Uwikłany, zadłużony, zależny!" Z kolei na jednym z przystanków pojawił się citylight z nagłówkami dotyczącymi długów kandydata. Materiały, jak przekazują przedstawiciele komitetu Gibały, są pozbawione informacji o tym, kto je finansuje.
Środowisko związane z Gibałą przekazało informację, że za kampanią stoi jeden z polskich deweloperów. Kandydat na prezydenta Krakowa poinformował w mediach społecznościowych, że pozwał w czwartek w trybie wyborczym firmę należącą do przedsiębiorcy. Chodziło o przekazywanie nieprawdziwych - zdaniem Łukasza Gibały - informacji na jego temat. Zażądał od biznesmena przeprosin i wpłaty pieniędzy na cel dobroczynny. Jednocześnie sztab polityka złożył w tej sprawie zawiadomienie na policję.
Gibała przegrał w sądzie, nie odpuszcza deweloperowi
Łukasz Gibała przegrał w piątek sprawę dotyczącą rozpowszechniania nieprawdziwych informacji przez dewelopera.
- Sąd uznał, że pytanie zawarte na plakacie ("Chcesz spłacać jego długi?" - red.) odnosi się do przyszłości, a więc nie dotyczy sfery faktów, lecz ocen. W trybie wyborczym sąd dokonuje weryfikacji zgodności z prawdą faktów - powiedział nam reprezentujący w tej sprawie Gibałę mecenas Tomasz Wróbel. Dodał, że w najbliższym czasie zapadnie decyzja o ewentualnym złożeniu zażalenia na decyzję sądu.
Inną sprawą jest jednak finansowanie materiałów uderzających w Łukasza Gibałę.
- Czynności organów ścigania zmierzają do ustalenia, czy doszło do złamania artykułu 496 Kodeksu wyborczego - powiedział nam pełnomocnik wyborczy komitetu Kraków dla Mieszkańców Łukasz Szczepan.
Chodzi o transparentność kampanii. Przepis dotyczy nieumieszczenia w materiałach wyborczych oznaczenia komitetu wyborczego. Grozi za to kara grzywny. Podobnie jak za złamanie dwóch innych przepisów - jeśli okazałoby się, że za działaniem dewelopera stoi któryś z komitetów wyborczych, komitet taki mógłby narazić się nawet na 100 tysięcy złotych kary.
Wysłaliśmy w czwartek pytania do krakowskiej policji i Państwowej Komisji Wyborczej, a także do dewelopera, który - według Łukasza Gibały - ma odpowiadać za kontrowersyjne materiały. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Z firmą przedsiębiorcy próbowaliśmy też skontaktować się telefonicznie - bez skutku.
Źródło: tvn24.pl