Osobiście kocham Portoryko i Portorykańczyków, a oni mnie. Żaden prezydent nie zrobił dla Portoryko więcej niż ja - mówił Donald Trump z fotela białej śmieciarki z jego wyborczym hasłem. Nawiązał do niefortunnych słów o "wyspie śmieci" na jego wiecu i reakcji Joe Bidena. Przed laty, gdy Trump odwiedzał Portoryko, rzucał do poszkodowanych przez huragan mieszkańców ręczniki papierowe. Media donosiły też, że po spustoszeniu wyspy przez żywioł rozważał jej sprzedaż.
W amerykańskiej kampanii prezydenckiej mocno w ostatnich dniach wybrzmiała sytuacja, kiedy prawicowy komik Tony Hinchcliffe w swoim wystąpieniu na wiecu Donalda Trumpa nazwał Portoryko "wyspą śmieci". Wywołało to oburzenie wśród obywateli, których część na portorykańskie korzenie. Na te słowa odpowiedział prezydent Joe Biden i stwierdził, że "jedyne śmieci, jakie widzi, to jego zwolennicy". Z wypowiedzi mogło wynikać, że chodzi mu o zwolenników Trumpa, ale Biały Dom i sam Biden przekonują, że miał na myśli "nienawistną retorykę".
Trump: żaden prezydent nie zrobił dla Portoryko więcej niż ja
W środę do tematu powrócił Donald Trump. W miejscowości Green Bay w stanie Wisconsin rozmawiał z reporterami z białej śmierciarki, mającej jego kampanijne symbole na boku.
- Nie znam tego komika. Nie wiem, kim jest. Powiedział coś takiego, ale jest komediantem - ocenił republikański kandydat na prezydenta. - Osobiście kocham Portoryko i Portorykańczyków, a oni mnie. Żaden prezydent nie zrobił dla Portoryko więcej niż ja - kontynuował.
Według niego słowa Joe Bidena "to hańba".
Osobom urodzonym w Portoryko - czyli amerykańskim terytorium wyspiarskim na Karaibach - automatycznie przysługuje obywatelstwo amerykańskie i paszport USA, ale mieszkańcy wyspy nie płacą amerykańskich podatków federalnych, nie mogą głosować w wyborach prezydenckich ani nie mają swojej reprezentacji w Kongresie. Jednak ich liczna diaspora w USA ma możliwość, by oddać swój głos.
Rzucał w Portorykańczyków ręcznikami, miał rozważać sprzedaż wyspy
Gdy jesienią 2017 roku huragan Maria spustoszył Portoryko i spowodował straty materialne oceniane na 40-80 miliardów dolarów, Trump udał się tam jako ówczesny prezydent. Zanim jednak tam pojechał, udał się na długi weekend do klubu golfowego w New Jersey. Krytykował też burmistrzynię San Juan Carmen Yulin Cruz, która apelowała o pomoc. Zarzucił jej słabe przywództwo i napisał w mediach społecznościowych: "Chcą, żeby wszystko dla nich zrobić, podczas gdy powinno być to wspólnym wysiłkiem całej społeczności. 10 000 pracowników federalnych jest teraz na wyspie i wykonuje fantastyczną robotę".
Gdy już Trump udał się na wyspę, w jednej z lokalnych kaplic rzucał poszkodowanym ręczniki papierowe, co odbiło się echem na całym świecie.
W mediach pojawiały się także doniesienia o tym, że w 2017 roku po przejściu żywiołu rozważał sprzedaż Portoryko.
Źródło: TVN24, Washington Post, The Guardian