Niezwykle wysoka frekwencja legitymizuje te wybory. Spokojnie patrzę na perspektywę orzekania, również w zakresie tego, czy ewentualne nieprawidłowości miały wpływ na wynik głosowania - powiedział rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski, pytany o ewentualne protesty wyborcze po drugiej turze.
Po przeliczeniu głosów ze wszystkich obwodów wyborczych Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła, że w drugiej turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda uzyskał 51,03 procent poparcia, a Rafał Trzaskowski 48,97 procent. Z danych przekazanych przez PKW wynika, że różnica między kandydatami wyniosła 422 385 głosów.
Rzecznik Sądu Najwyższego o ewentualnych protestach wyborczych
Reporterka TVN24 pytała rzecznika Sądu Najwyższego sędziego Aleksandra Stępkowskiego o ewentualne protesty wyborcze. Stępkowski jest sędzią Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która będzie rozpatrywała ewentualne wnioski.
- Jeżeli uznalibyśmy nieważność tych wyborów, wówczas należałoby rozpisać kolejne wybory. Natomiast tutaj muszą zostać spełnione konkretne warunki, w związku z czym przesądzać w tej mierze bardzo trudno - powiedział.
Podkreślał, że w tych wyborach była "niezwykle wysoka, rekordowa frekwencja", któa wyniosła 68,18 procent. - To daje bardzo dużą legitymizację wyborom. To też by oznaczało, że skala nieprawidłowości musiałaby być bardzo duża (żeby uznać nieważność wyborów - red.) - zaznaczył Stępkowski.
- Co prawda mamy stosunkowo niewielką różnicę między kandydatami, ale ona jest porównywalna do tej sprzed pięciu lat. Szczerze powiedziawszy, spodziewaliśmy się mniejszej różnicy - powiedział rzecznik SN.
W związku z tym - dodał - "dość spokojnie patrzy na perspektywę orzekania, również w zakresie tego, czy ewentualne nieprawidłowości miały wpływ bądź nie miały wpływu na wynik głosowania".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock