O to walczymy, także w tych wyborach: żeby Polacy mieli prawo do otwartej debaty, prowadzonej przez dziennikarzy na równych prawach - powiedział w "Debacie Faktów" poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal. Dyskutujący z nim Radosław Fogiel (PiS) przekonywał, że prezydent zapowiedział, że "z przyjemnością weźmie udział w debacie, która będzie dostępna dla Polaków".
Debata między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim, organizowana przez TVN, TVN24, Onet i Wirtualną Polskę, mogła zgromadzić nawet 20-milionową widownię. Nie doszło do niej, ponieważ urzędujący prezydent nie przyjął zaproszenia.
Sztaby obu kandydatów startujących w drugiej turze wyborów, zaplanowanej na 12 lipca, nie porozumiały się do tej pory, co do formuły debaty, w której Duda i Trzaskowski zgodziliby się wziąć udział. Sztabowcy prezydenta Andrzeja Dudy zapowiadają jego udział w debacie organizowanej przez telewizje państwową w Końskich (Świętokrzyskie), sztabowcy Trzaskowskiego natomiast zapraszają tego samego dnia na debatę w Lesznie (Wielkopolska) z udziałem przedstawicieli wielu mediów.
TVN oświadczył, że jest gotowy do podjęcia rozmów w sprawie zorganizowania wspólnej debaty przez zainteresowanych nadawców.
Spór wokół debaty komentowali w "Debacie Faktów" wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel oraz poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal.
Fogiel: byłoby lepiej, gdyby taka debata w cywilizowanych warunkach się odbyła
Radosław Fogiel odpowiadając pytał: - Dlaczego pan Rafał Trzaskowski nie chce pojawić się na pozbawionej zarzutów o stronniczość, jeśli chodzi o prowadzących, debacie organizowanej przez telewizję publiczną w Końskich? Bo to nie dziennikarze będą zadawać pytania, a Polacy. Dlaczego Rafał Trzaskowski próbuje mydlić wszystkim oczy, organizując przez swój sztab własną debatę i udając, że ona jest obiektywna?
- Prezydent Andrzej Duda zapowiedział jasno: z przyjemnością weźmie udział w debacie, która będzie dostępna dla Polaków - dodał.
- Jeżeli ubolewacie szczerze, że brak debaty jest krzywdzący dla demokracji, bo oczywiście byłoby lepiej, gdyby taka debata w cywilizowanych warunkach się odbyła, to bardzo proszę: wznieście się ponad podziały, interesy stacji i siądźcie do stołu - apelował.
Kowal: prezydent musi się w tym wypadku wznieść ponad podziały
Paweł Kowal stwierdził, że prezydent Andrzej Duda "musi pogodzić się z faktem, że jest taki moment, kiedy jest kampania wyborcza i on nie rządzi mediami, nawet jeśli zdecydował się przekazać dodatkowe dwa miliardy złotych tylko dla jednej telewizji rządowej". To nawiązanie do wydarzeń z marca, gdy rząd i prezydent Andrzej Duda postanowili przeznaczyć niemal dwa miliardy złotych na rekompensatę dla mediów publicznych z tytułu niezapłaconego abonamentu radiowo-telewizyjnego.
- Prezydent musi się w tym wypadku wznieść ponad podziały, poczuć się na chwilę kandydatem i przyjąć do wiadomości, że zobaczyć w starciu dwóch najważniejszych kandydatów, którzy idą łeb w łeb, to prawo Polaków - tłumaczył Kowal.
Jak wskazał, "to jest dzisiejsza stawka" w wyborach. - Tu nie chodzi o czyjeś ambicje. Tu chodzi o to, że dwaj najważniejsi kandydaci, którzy zostali na placu boju, z których każdy może być prezydentem dosłownie za kilka dni, porozmawiali o polityce rodzinnej, co realnie mają do zaproponowania i rozliczyli się z tego, co dotychczas zrobili. Polacy mają do debaty prawo. Jak można im odbierać to prawo i mówić: ja nie przyjdę? - pytał Kowal. - O to walczymy także w tych wyborach: żeby Polacy mieli prawo do otwartej debaty, prowadzonej przez dziennikarzy na równych prawach, prowadzonej przez różne stacje i że jednak to dziennikarze gdzieś na końcu podejmują te decyzje - podkreślił.
"To sprawa z pewnością głęboko skomplikowana. Nikt z nas nie zna wszystkich szczegółów"
Dyskusja w programie "Debata Faktów" dotyczyła też tego, że wśród skazanych ułaskawionych w marcu przez prezydenta Andrzeja Dudę była osoba, która usłyszała wyrok z artykułu mówiącego o przemocy seksualnej wobec dziecka. Prezydent później tłumaczył, że to "sprawa rodzinna", a o uchylenie zakazu zbliżania się prosiły pokrzywdzone - córka i partnerka mężczyzny.
Fogiel skomentował, że w tej sprawie jest "bezprzykładna próba manipulacji aktem łaski" i "próba atakowania pana prezydenta". Dodał, że ofiary w tej sprawie "same wystąpiły po latach do prezydenta z prośbą o akt łaski w zakresie zakazu kontaktowania się ze sprawcą". - To sprawa z pewnością głęboko skomplikowana. Nikt z nas nie zna wszystkich szczegółów - przyznał.
Wicerzecznik PiS dodał, że w tej sprawie wszystkie dokumenty są jasne. - Chciałbym, żeby tej sprawy nie rozgrywać politycznie - powiedział.
Kowal zauważył, że w tym przypadku trzeba wytłumaczyć, dlaczego prezydent podjął taką decyzję. - Jestem przekonany, że Rafał Trzaskowski, jeżeli zostanie wybrany prezydenta, będzie pilnował, że w każdym wypadku, gdy ofiara przemocy domowej znajdzie się w tak tragicznej sytuacji, z jaką mamy tutaj do czynienia, mogła się czuć bezpiecznie ekonomicznie. Prezydent ma do tego różne instrumenty, może inicjować różne działania - mówił. - Oczekiwałbym powiedzenia, co w tej dziedzinie pan prezydent, jako głowa państwa, robił - dodał.
Źródło: TVN24