Biuro Rzecznika Prawo Obywatelskich mówi o wzroście agresji wobec mniejszości. Przytacza cytaty: "Polska bez LGBT jest najpiękniejsza", "LGBT to nie ludzie". Zdaniem RPO to skutek podłego języka publicznej debaty. Materiał magazynu "Polska i Świat".
- To, co obserwujemy teraz w życiu publicznym, można nazwać niejako ilustracją tego powiedzenia, że słowo wraca kamieniem - taką niezbyt optymistyczną diagnozę stawia Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Mówi to na podstawie liczby skarg, które dostaje w ostatnim czasie. - W trakcie tej kampanii obserwujemy lawinowy wzrost skarg ze strony społeczności osób LGBT, które zostały zaatakowane słownie lub fizycznie, albo które czują się zagrożone - dodaje.
A to ma z kolei łączyć się z serią homofobicznych wypowiedzi polityków obozu rządzącego. Wystarczy przywołać te najbardziej wymowne, między innymi z ust samego prezydenta. - Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia - mówił Andrzej Duda 13 czerwca. Wtórowali mu politycy PiS. - Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym - mówił Przemysław Czarnek, a Joachim Brudziński na Twitterze przekonywał, że "Polska bez LGBT jest najpiękniejsza".
- Jest takie powiedzenie, że ryba psuje się od głowy. Przykład idzie od władzy. Te słowa wywołują taki efekt - uważa Jakub Kwieciński, który w Portugalii zawarł związek małżeński ze swoim partnerem Dawidem. Niektórzy traktują słowa polityków wprost jako przyzwolenie na różne formy przemocy. - My obserwujemy, że ludzie chcieliby chyba te słowa przekuć w czyn i dlatego bardzo dużo gróźb dostajemy na naszą skrzynkę - dodaje Jakub Kwieciński. - Dostajemy bardzo dużo gróźb, ale też widzimy w mediach społecznościowych, że ludzie są atakowani. Gej pobity pod klubem w Krakowie, teraz jeszcze na kamienicy u znajomych niecenzuralny napis się pojawił - zwraca uwagę Dawid Mycek.
Mowa tu o warszawskiej Pradze i o napisie obok jednego z mieszkań. Podobne, nawołujące do przemocy hasła, ktoś namalował w Ostrowie Wielkopolskim. I to właśnie ma być pokłosiem tego, czego Polacy mieli okazję nasłuchać się w publicznej debacie. - Dzisiaj się okazuje, że można wszystko nagiąć, bo jest przyzwolenie, idące od osób, które powinny stanowić wzór postępowania - uważa Paula Sawicka ze stowarzyszenia "Otwarta Rzeczpospolita".
Brakuje definicji mowy nienawiści
Dyskusja ta wywoływana jest nie pierwszy raz, bo problem przestępstw z nienawiści wraca przy każdej kampanii. - Już w 2015 roku politycy w kampanii parlamentarnej i prezydenckiej był mocno "grzany" temat imigrantów, którzy także są grupą mniejszościową - zwraca uwagę dr Paweł Maranowski z Instytutu Socjologii Collegium Civitas.
I chociaż kampanie polityczne rządzą się swoimi prawami, to nie powinno się w nich, zdaniem ekspertów, bazować na strachu i uprzedzeniach. - Budowanie kapitału politycznego na grupach mniejszościowych, narażonych na przemoc i dyskryminację jest szczególnie naganne - podkreśla Anna Błaszczak-Banasiak.
Zwłaszcza, że grupy te nie są odpowiednio chronione przez polskie prawo. Ciągle brakuje w nim chociażby definicji mowy nienawiści. - Mam nadzieję, że jednak w naszym narodzie jest więcej dobra niż zła i że jednak ludzie wstawią się za dyskryminowanymi mniejszościami - mówi Jakub Kwieciński.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24