Wybory prezydenckie 10 maja "prawdopodobnie się nie odbędą" - ocenił poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Ast. Pytany, kto zdecyduje o ich odwołaniu, odpowiedział, że "nie ma mowy tutaj o odwołaniu niedzielnych wyborów". - W niedzielę z uwagi na to, że nie jest realne dostarczenie dzisiaj pakietów wyborczych do wyborców, wybory się po prostu nie odbędą - mówił.
W czwartek rano Sejm przegłosował ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego w wyborach rezydenckich w 2020 roku. Trafi ona teraz na biurko prezydenta. W obecnie obowiązującym stanie prawnym. wybory prezydenckie zaplanowane są na 10 maja, a ewentualna druga tura - na 23 maja.
Jednak w środę wieczorem prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz lider Porozumienia Jarosław Gowin we wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
"Prawdopodobnie się nie odbędą" ale "nie ma mowy tutaj o odwołaniu niedzielnych wyborów"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Ast, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, przekonywał w czwartek, że 10 maja wybory "prawdopodobnie się nie odbędą". - Termin jest tak krótki, że nie jest realne przeprowadzenie wyborów 10 maja - ocenił w rozmowie z reporterkami TVN24 i "Faktów" TVN.
- Twierdzę, że odpowiedzialność za to ponosi polski Senat, marszałek (Tomasz - red.) Grodzki i ta sytuacja, która spowodowała, że przez miesiąc trwały prace nad ustawą nad głosowaniem korespondencyjnym. Mogła ta ustawa wejść w życie już trzy tygodnie temu. Nie weszła z uwagi na tę obstrukcję - mówił.
Ast pytany, co zatem ma unieważniać Sąd Najwyższy, skoro wyborów nie będzie, odparł: - Tego nie wiemy. My podejrzewamy, że w tej sytuacji, kiedy nie udaje się przeprowadzić wyborów, kiedy te wybory 10 maja się nie odbędą, a zostały na ten termin rozpisane, że Sąd Najwyższy do tej sytuacji odniesie się właśnie poprzez uchwałę o stwierdzeniu nieważności wyborów rozpisanych na 10 maja - odpowiedział Ast. - Ale to jest przypuszczenie. Zobaczymy, jakie będzie rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego - dodał.
Pytany, kto zatem odwoła zaplanowane na 10 maja wybory, poseł odparł, że "nie ma mowy tutaj o odwołaniu niedzielnych wyborów". - Została oczywiście przegłosowana ustawa o głosowaniu korespondencyjnym, niestety z uwagi na krótki okres czasu, ona zrealizowana być nie może. (...) W tej sytuacji mamy taki stan faktyczny, że do wyborów nie dojdzie - uznał Ast.
- Może się okaże, że rzeczywiście ze strony czy marszałka Sejmu, czy ze strony innego organu jakiś komunikat w tej sprawie będzie - mówił, dopytywany dalej o decyzję w sprawie odwołania wyborów.
"Nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć"
Poseł PiS ocenił także, że "jeżeli zakładamy, że oczywiście kalendarz wyborczy jest na tym etapie realizowany, należałoby założyć, że w sobotę będziemy mieli ciszę wyborczą".
Dopytywany po raz kolejny, czy wybory odbędą się w niedzielę 10 maja, Ast powiedział: - Ja wiem, tyle, co pani. Też nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć.
- Zgodnie z obowiązującym prawem i ustawą, która została przyjęta, należy po prostu założyć, że (...) w sobotę powinniśmy mieć ciszę wyborczą, natomiast w niedzielę z uwagi na to, że nie jest realne dostarczenie dzisiaj pakietów wyborczych do wyborców, wybory się po prostu nie odbędą - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24