Lokale wyborcze pozostały zamknięte. Nie było ciszy wyborczej. Wójtowie nie sporządzili spisów wyborców. Wybory się nie odbywają - mówił na antenie TVN24 rzecznik Państwowej Komisji Wyborczej Tomasz Grzelewski. Mimo to PKW wyda po 10 maja sprawozdanie z "przeprowadzenia procesu wyborczego".
W obecnie obowiązującym stanie prawnym wybory prezydenckie powinny odbyć się 10 maja, a ewentualna druga tura - 24 maja. Prawo i Sprawiedliwość dążyło do przeprowadzenia ich wyłącznie w formie korespondencyjnej. Opozycja apelowała natomiast o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, co, zgodnie z konstytucją, pozwalałoby na przesunięcie wyborów prezydenckich.
Przeprowadzeniu wyborów 10 maja sprzeciwiał się też Jarosław Gowin, prezes Porozumienia wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy, w związku z tym odrzucenie uchwały Senatu przez Sejm nie było pewne. 6 maja wieczorem prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz Jarosław Gowin ogłosili, że głosowanie 10 maja się nie odbędzie. We wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 roku oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
Co z wyborami?
O stan prawny wyborów prezydenckich rzecznika PKW Tomasza Grzelewskiego pytał reporter TVN24 Arkadiusz Wierzuk. Jak tłumaczył Grzelewski, w dniu 10 maja nie odbędą się konferencje PKW, podczas których tradycyjnie informowano o przebiegu wyborów. Komisja nie podejmie także żadnych uchwał. - Lokale wyborcze pozostały zamknięte. Nie było ciszy wyborczej. Wójtowie nie sporządzili spisów wyborców. Wybory się nie odbywają - mówił rzecznik Państwowej Komisji Wyborczej.
Państwa Komisja Wyborcza po 10 maja sporządzi sprawozdanie, które dotyczyć będzie nie tylko tego, że głosowanie się nie odbyło, ale też tego, jak przebiegał cały proces wyborczy. Sprawozdanie trafi do Sądu Najwyższego.
Według rządzących, jak podkreślił Arkadiusz Wierzuk, za stan, w którym się znaleźliśmy, odpowiada opozycja, która miała doprowadzić do obstrukcji ustawy o wyborach korespondencyjnych w Senacie. Zdaniem opozycji, aby przesunąć zgodnie z prawem termin wyborów, należało wprowadzić stan klęski żywiołowej.
Jak zapowiadają politycy Zjednoczonej Prawicy, marszałek Sejmu Elżbieta Witek ma ogłosić nowy termin wyborów prezydenckich, jednak na ten moment nie ma wskazanej nowej daty. Według nieoficjalnych informacji, kandydaci zgłoszeni do wyborów 10 maja będą mieli zachowane prawa nabyte, więc nie będą musieli zbierać podpisów raz jeszcze. Oficjalne i ostateczne rozwiązania znajdą się jednak w nowelizacji Kodeksu wyborczego, której na razie nie ma.
Źródło: TVN24