Każdy, kto łamie prawo, kto próbuje działać w ten sposób, będzie rozliczony. To, co dzieje się w prokuraturze pokazuje, że zorganizowano cały aparat państwowy, by ta władza pozostawała poza wszelką kontrolą - powiedział szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Odniósł się do umorzenia śledztwa w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w tym samym dniu, kiedy zostało wszczęte i to przez innego prokuratora.
Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów wszczęła w czwartek śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich. Tego samego dnia zostało ono umorzone przez innego śledczego z tej samej prokuratury. Prok. Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazała tvn24.pl, że w uzasadnieniu stwierdzono, iż sprawa została umorzona "z uwagi, że czynu nie popełniono".
"Każdy, kto łamie prawo, będzie rozliczony"
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka odnosząc się m.in. do decyzji prokuratury ocenił, że "psucie państwa przez PiS osiąga niewyobrażalne rozmiary". - Wbrew prawu, wbrew zdrowemu rozsądkowi próbuje się na siłę przeprowadzić wybory prezydenckie, wbrew prawu próbuje zmusić się samorządowców do przekazywania danych osobowych anonimowej Poczcie Polskiej, ale również wbrew jakimkolwiek zasadom, w ciągu trzech godzin umarza się postępowanie tylko dlatego, że prokurator mógłby żądać przesłuchania osób, które dzisiaj, wbrew ochronie zdrowia, życia Polaków dążą do przeprowadzenia wyborów - podkreślił Budka.
- Każdy, kto łamie prawo, kto próbuje działać w ten sposób, będzie rozliczony. Ale również jasno trzeba powiedzieć, pokazać i podziękować każdemu urzędnikowi, samorządowcowi, prokuratorowi, który nie bojąc się o konsekwencje, staje w obronie praworządności, w obronie obywateli. Pokazuje, że prawo jest ważniejsze, aniżeli bezprawne działania tej władzy - mówił.
Zdaniem lidera PO, "to, co dzieje się w prokuraturze pokazuje, że zorganizowano cały aparat państwowy, by ta władza pozostawała poza wszelką kontrolą". - Jeżeli którykolwiek z prokuratorów próbuje zainteresować się sprawą łamania prawa przez władzę, natychmiast jest albo odsuwany, albo karany, albo przenoszony, albo w ekspresowym trybie to postępowanie się umarza - podkreślił.
"Sytuacja skandaliczna"
Komentując decyzję prokuratury, kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń ocenił, że to "pierwsze efekty reformy wymiaru sprawiedliwości (ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – red.) Zbigniewa Ziobry". - W końcu prokuratura zaczyna prowadzić szybkie postępowania. Szkoda tylko, że są to postępowania, które są pod pełną kontrolą polityczną i partyjną kolegów z partii, z formacji Zbigniewa Ziobry – ironizował.
Zdaniem Biedronia jest to "sytuacja skandaliczna". - Pani prokurator, która badała sprawę niebezpieczeństwa związanego z życiem i zdrowiem Polek i Polaków, w ciągu kilku godzin zorientowała się, że ta sprawa została jej odebrana i została umorzona – wskazywał.
- Dzisiaj prokuratura stała się po raz kolejny narzędziem Prawa i Sprawiedliwości, (Jarosława – red.) Kaczyńskiego i Zbiory, do realizacji swoich celów politycznych. Do cynicznej gry, którą Kaczyński toczy z Polakami – mówił.
"Jest wiernym sługą swego pana"
Według Biedronia, "Ziobro dzisiaj stał się elementem tego mechanizmu, po raz kolejny". - Udowodnił, że jest wiernym sługą swego pana i za pomocą prokuratury przykłada rękę do tego szaleństwa, które gotuje nam Kaczyński. Sytuacja skandaliczna, ale obrazująca moment, w którym politycy zaczynają mieszać się w sprawy niezależnych prokuratorów – dodał.
Kandydat Lewicy zauważył także, że Ziobro łączy dwie funkcje – prokuratora generalnego oraz ministra sprawiedliwości. - Łączy je dlatego, żeby wiernie służyć swojemu panu, a tym panem jest Jarosław Kaczyński, który zamiast trzymać się jak najdalej od prokuratur, prawdopodobnie wydaje mu dyspozycje polityczne, nakazuje mu podejmować takie, a nie inne działania prokuratorskie – uznał Biedroń.
Jego zdaniem "to zbliża Polskę już do takich państw jak Białoruś czy Rosja". - Tam też prokuratura działa na zlecenie, tam też prokuratura podejmuje decyzje propartyjne i polityczne. I tak się dzisiaj stało – ocenił.
Wiceminister nauki: nie można mówić, że forma wyborów korespondencyjnych jest bezpieczna
Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Wojciech Maksymowicz z Porozumienia pytany o decyzję prokuratury, powiedział, że nie zna tej sprawy i trudno mu ją w tej chwili komentować.
Odniósł się do sprawy organizacji wyborów prezydenckich w maju. – Wyrażałem swoją opinię, podtrzymuję ją. Uważam, że w tak krótkim czasie nie jesteśmy w stanie zapewnić wystarczającego bezpieczeństwa. To już jest kwestia decyzji innych - powiedział.
Dodał, że można mówić, że wybory korespondencyjne są "bezpieczniejszą formą", ale "nie można mówić, że jest ona bezpieczna".
Posłowie KO rozpoczynają kontrolę poselską w KPRM i Poczcie Polskiej
W czwartek samorządowcy (m.in. prezydenci Warszawy, Gdańska, Sopotu i Sosnowca) ujawnili, że w nocy otrzymali od Poczty Polskiej m.in. mail z nakazem udostępnienia spisów wyborców wraz z danymi osobowymi - adresami, imionami i nazwiskami i numerami pesel. Część z nich zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie, argumentując, że żądanie Poczty nie ma podstawy prawnej. Poczta Polska poinformowała z kolei, że skierowany do samorządów wniosek o przekazanie danych ze spisu wyborców wynika z roli, jaką operator ten ma pełnić w obsłudze głosowania w ramach wyborów prezydenckich. Ma ona polegać na dostarczeniu do wyborców pakietów wyborczych, a następnie przekazania kart wyborczych do obwodowych komisji wyborczych.
Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec poinformował w piątek, że posłowie klubu Koalicji Obywatelskiej rozpoczynają kontrolę poselską w kancelarii premiera i w Poczcie Polskiej "w związku z wnioskiem wysłanym przez Pocztę Polską do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast o udostępnienie danych mieszkańców oraz z informacją o tym, że premier Mateusz Morawiecki miał polecić Poczcie Polskiej organizację wyborów". Jak dodał, posłowie KO będą żądać udostępnienia im pisma, które szef rządu wystosował do Poczty Polskiej, a także ewentualnie innej korespondencji pomiędzy premierem a Pocztą dotyczącej wyborów prezydenckich. O tym, że to premier Morawiecki polecił oficjalnym pismem zarządowi Poczty Polskiej rozpoczęcie przygotowań do wyborów prezydenckich informowało w zeszły piątek radio RMF FM.
Ustawa w Senacie
Sejm uchwalił 6 kwietnia wieczorem głosami PiS ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego.
Ustawa nie przeszła jeszcze drogi legislacyjnej, więc nie jest obowiązującym prawem. 7 kwietnia trafiła do Senatu. Marszałek Tomasz Grodzki zapowiedział wtedy, że na jej rozpatrzenie izba wyższa wykorzysta zapewne 30 dni i zasięgnie opinii m.in. RPO, PKW i Sądu Najwyższego. Oznacza to, że ustawa z Senatu może wyjść 6 maja, na cztery dni przed planowanymi na 10 maja wyborami.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24