Po długiej nocy liczenia jest jasne, że wygrywamy w wystarczającej liczbie stanów, by uzyskać 270 głosów elektorskich koniecznych do prezydentury - powiedział w środę kandydat demokratów Joe Biden. Były wiceprezydent apelował do obywateli o jedność i odłożenie na bok kampanijnej retoryki.
Trwa liczenie głosów po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Znane są już wstępne wyniki z 44 stanów, jednak po wielu godzinach liczenia głosów wciąż nie wiadomo, kto będzie kolejnym prezydentem.
Donald Trump w dniu wyborów oświadczył: Wygraliśmy to, wiem, że tak się stało. Prezydent deklarował też, że wygrał między innymi w Georgii, Karolinie Północnej i Pensylwanii, gdzie wciąż trwa liczenie głosów, a media nie przyznały w nich żadnemu z kandydatów wygranej.
Wyniki nie napawały optymizmem demokratów we wtorek wieczorem, jednak środowy poranek przyniósł trochę więcej optymizmu, głównie za sprawą głosów pocztowych i dalszego procesu zliczania głosów.
Według projekcji CNN 78-letni Joe Biden prowadzi w wyścigu o Biały Dom. CNN przyznaje mu 253 głosy elektorskie. Demokrata prowadzi również w zapewniającej 11 głosów elektorskich Arizonie oraz sześć Nevadzie. Po wyborczej nocy pełnej zwrotów akcji u bukmacherów jest już murowanym faworytem do końcowego zwycięstwa.
Biden: szliśmy do kampanii jako demokraci, ale rządzić będę jako prezydent Ameryki
Ubiegający się o Biały Dom polityk demokratów w wieczornym czasu polskiego przemówieniu z Wilmington w stanie Delaware powiedział, że "każdy głos powinien zostać zliczony". - Po długiej nocy liczenia jest jasne, że wygrywamy w wystarczającej liczbie stanów, by uzyskać 270 głosów elektorskich koniecznych do prezydentury - stwierdził, występując w towarzystwie kandydatki demokratów na wiceprezydenta senator Kamali Harris.
- Wiem, jak głębokie są podziały naszego kraju, w tak wielu kwestiach. Nie jesteśmy wrogami. Wiem, że musimy przestać traktować oponentów jako wrogów. To, co łączy Amerykanów, jest o wiele silniejsze - mówił.
Faworyt do wygrania wyborów mówił, że prowadzi w Wisconsin o około 20 tysięcy głosów, czyli o taką różnicę, z jaką jego tegoroczny wyborczy rywal prezydent Donald Trump zwyciężył w tym stanie nad Wielkimi Jeziorami w 2016 roku. Podkreślał dobre dla niego wyniki w Michigan oraz wyraził się optymistycznie o swoich szansach w Pensylwanii, gdzie zliczane są obecnie karty wyborcze z głosowania wczesnego.
Biden odnotował, że w wyborach była rekordowa frekwencja i ponad 150 milionów Amerykanów oddało w nich swój głos. Apelował do obywateli o jedność i odłożenie na bok kampanijnej retoryki. - Była to trudna kampania, ale jeszcze trudniejszy ten czas był dla naszego kraju - mówił.
- Szliśmy do kampanii jako demokraci, ale rządzić będę jako prezydent Ameryki - dodał.
Sztab Bidena: czujemy się dobrze
W środę po południu czasu polskiego MJ Lee, starszy doradca kampanijny Bidena, przekazał, że "czujemy się dobrze". - Dzisiaj wygramy - oświadczył. W miarę liczenia głosów w kluczowych stanach przedstawiciel sztabu Bidena przekazał, że sprawy "zmierzają ku rozstrzygnięciu i to rozstrzygnięciu na naszą korzyść".
Taka nadzieja została powtórzona przez innych. - Demokraci przeszli przez długą noc. Kiedy wielu z nich poszło spać, byli bardzo, bardzo przygnębieni - opowiadał David Gergen, doradca czterech prezydentów i współpracownik CNN. Dodał, że rano zaobserwowali oni "dramatyczny zwrot" i teraz "widzą dużo jaśniejsze promienie".
Źródło: tvn24.pl, CNN, PAP