Na finiszu kampanii przed drugą turą wyborów do Senatu w Georgii kandydatów obydwu partii wsparli urzędujący prezydent USA Donald Trump oraz prezydent elekt Joe Biden. Stawką głosowania, które odbędzie się we wtorek, jest kontrola nad wyższą izbą Kongresu Stanów Zjednoczonych.
W Georgii przeprowadzona zostanie we wtorek druga tura wyborów do Senatu USA, która rozstrzygnie, czy wyższą izbę Kongresu nadal będą kontrolować republikanie, czy też przejdzie ona w ręce demokratów. Stawką wyborczej rywalizacji są dwa miejsca w Senacie. Z ramienia Partii Republikańskiej o reelekcję ubiegają się David Perdue i Kelly Loeffler. Partie Demokratyczną reprezentują Jon Ossoff oraz Raphael Warnock.
Joe Biden i Donald Trump, rywale w listopadowych wyborach prezydenckich, w poniedziałek mobilizowali swój elektorat do głosowania. Republikanin na wiec wybrał prowincjonalne Dalton na północy Georgii, a demokrata swój bastion i największe miasto stanu - Atlantę.
Biden wspiera demokratów w Georgii
- Wygraliśmy tutaj trzy razy - powiedział Biden, odnosząc się do trzykrotnego przeliczenia głosów w Georgii. Zgodnie z końcowymi wynikami demokrata zwyciężył tu wyścig prezydencki o 11 779.
W trakcie przemowy prezydent elekt obiecywał, że przewaga jego partii w Senacie oznaczać będzie przeforsowanie większych (2 tysiące dolarów) bezpośrednich transferów pieniężnych dla większości Amerykanów na czas pandemii. Taką kwotę popiera Trump, ale przywódcy republikanów w Senacie są jej przeciwni.
Biden krytykował także Trumpa za "marudzenie i narzekanie" na wynik wyborów i koncentrowanie się na polityce, a nie na zwalczaniu epidemii. Początek procesu szczepień w USA nazwał "okropnym". Przeciwko COVID-19 w Stanach Zjednoczonych zaszczepiono dotąd ponad 4 miliony osób. To liczba znacznie niższa od wcześniejszych zapowiedzi rządu - do końca 2020 roku pierwszą dawkę otrzymać miało 20 milionów obywateli USA.
Krytyka rządu za odpowiedź państwa na epidemię stanowiła jeden z kluczowych punków kampanii Bidena. Jego zwycięstwo w Georgii, tradycyjnym bastionie republikanów, stanowiło największą niespodziankę listopadowych wyborów prezydenckich. Demokrata nie triumfował tu od 1992 roku. Do sukcesu rywala Trumpa przyczyniła się walnie wyjątkowa mobilizacja wyborcza w aglomeracji Atlanty wśród Afroamerykanów.
"Nie ma szans, że przegraliśmy w Georgii"
- Nie ma szans, że przegraliśmy w Georgii, to były sfałszowane wybory - zaczął swoje wystąpienie w Dalton Trump. Kilkukrotnie podkreślał w nim, że w jego ocenie dochodziło do wyborczych oszustw na korzyść jego rywala. Stwierdził także, że Sąd Najwyższy "dotychczas nas zawodzi" w kwestii wyroków dotyczących wyborów.
Przywódca USA uznał, że na wcześniejszym poniedziałkowym wiecu Bidena było "14 osób oraz trzy samochody". Trump mimo pandemii COVID-19 na swoich wiecach gromadził tłumy zwolenników.
Prezydent ostrzegał, że demokraci w przypadku uzyskania kontroli nad Senatem będą chcieli "zamienić Stany Zjednoczone w Wenezuelę", podnieść podatki dla klasy średniej oraz przyjąć "dziesiątki milionów" nielegalnych imigrantów, co powodować będzie przeciążenie szkół i szpitali. Trump mówił także, że Dystrykt Kolumbii ogłoszony zostanie kolejnym stanem, co zagwarantuje Partii Demokratycznej "trwałą większość" w Kongresie. Obecnie ten stołeczny region USA nie ma swoich przedstawicieli w Kongresie, ale w wyborach prezydenckich jego mieszkańcy w znacznej większości opowiadają się za demokratami.
Zdaniem prezydenta wygrana demokratów w senackich wyścigach w Georgii oznaczać będzie ich "pełną władze nad każdym aspektem" życia Amerykanów. Za stawkę wyborów uznał tradycyjne amerykańskie wartości.
Trump wzywa do "znalezienia" brakującej liczby głosów
We wtorkowe wybory republikanie w Georgii wchodzą podzieleni. Trump, a wraz z nim jego zwolennicy, uważa że gubernator Brian Kemp oraz sekretarz stanu Brad Raffensperger (obaj reprezentują GOP) nie wspierają go wystarczająco. Drugiego z nich przywódca USA nazwał w poniedziałek "szalonym", zapowiedział również że za ponad rok zaangażuje się w kampanię wyborczą przeciwko Kempowi.
W sobotniej rozmowie telefonicznej Trump wezwał Raffenspergera do "znalezienia" takiej liczby głosów, by udało mu się prześcignąć w Georgii wynik wyborczy Bidena. Sekretarz stanu odpierał, że prezydent opiera się na teoriach spiskowych i głosi nieprawdziwe informacje. Zapewniał, że zwycięstwo Demokraty w Georgii jest uczciwe.
O co toczy się gra?
Do drugiej tury w Georgii dochodzi, gdyż żaden z kandydatów z tego stanu do Senatu nie uzyskał w wyborach 3 listopada 50 procent głosów. Były to jedyne nierozstrzygnięte w listopadzie pojedynki o miejsca w amerykańskiej izbie wyższej.
W rywalizacji nie ma wyraźnego faworyta - bukmacherzy nieznacznie większe szanse na zdobycie przewagi w Senacie dają republikanom. Donald Trump w Georgii przegrał jednak wbrew przewidywaniom, a o 16 głosach elektorskich z tego stanu przesądziła wyjątkowa mobilizacja elektoratu demokratów z aglomeracji Atlanty. Głosowanie wczesne znów jest popularne w tym regionie, a to napawa optymizmem zwolenników Partii Demokratycznej.
Przed dogrywką republikanie w Senacie mogą być pewni 50 mandatów, a demokraci 48. Arytmetyka jest prosta - by kontrolować izbę wyższą, Partia Republikańska (GOP) potrzebuje wygranej w co najmniej jednym z dwóch pozostałych senackich wyścigów. Przed demokratami trudniejsze zadanie, gdyż zwyciężyć muszą w obu głosowaniach. W takim przypadku Partia Demokratyczna zdobyłaby kontrolę nad Senatem, gdyż przy remisach w głosowaniach w tej izbie decydujący głos ma wiceprezydent. Urząd ten od 20 stycznia piastować będzie Demokratka Kamala Harris.
To, która z partii kontrolować będzie Senat, wywrze ogromny wpływ na to, jak daleko jako prezydent posunąć będzie mógł się Joe Biden w swoich planach dotyczących takich kluczowych obszarów jak gospodarka, ochrona zdrowia, podatki czy polityka zagraniczna. Senat, w którym od 2014 roku większość mają republikanie, pełni kluczową rolę w procesie legislacyjnym, ustawa nie może wejść w życie bez jego poparcia. Rolą izby jest też – kluczowe w okresie przekazywania władzy - zatwierdzanie kandydatów na stanowiska w rządzie.
W przypadku porażki demokratów w dwóch senackich dogrywkach Biden byłby pierwszym prezydentem od 1989 roku, który najwyższy urząd w państwie obejmie w sytuacji, gdy jego partia nie kontroluje Senatu. W takim wypadku, by przeforsować swoje nominacje gabinetowe i kluczowe postulaty, musiałby przeciągać na swoją stronę niektórych republikanów. Nadzieje demokratów wiążą się szczególnie z Lisą Murkowski z Alaski, Susan Collins z Maine oraz Mittem Romneyem z Utah. Trójka ta w głosowaniach i w wypowiedziach nierzadko wyłamuje się z partyjnej linii GOP.
Źródło: PAP