O wszystkim zadecyduje prawdopodobnie to, kto będzie trzeci na pudle wyborczym - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Bronisław Komorowski, komentując jesienne wybory parlamentarne. Były prezydent stwierdził, że "niektórym wydaje się, że wystarczy wygrać z PiS-em". - Otóż ja tak nie uważam - dodał.
Były prezydent Bronisław Komorowski w czwartek w "Faktach po Faktach" przyznał, że w październikowych wyborach "na pewno będzie głosował na opozycję demokratyczną, bo z nią wiąże swoje nadzieje na odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy".
Jak dodał, że rozsądek podpowiada mu jednak, że nawet ewentualne zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej "nie zadecyduje o wszystkim". Jego zdaniem "o wszystkim zadecyduje prawdopodobnie to, kto będzie trzeci na pudle wyborczym, bo tylko wygrana na tym właśnie punkcie, czyli trzecie miejsce zajęte przez partię opozycji demokratycznej, stwarza szansę w moim przekonaniu na odsunięcie PiS-u od władzy i stworzenie większościowej koalicji".
- Życzę Trzeciej Drodze jak najlepiej, ale i Platformie Obywatelskiej życzę, aby zdobyła jak najwięcej punktów wyborczych - dodał.
Komorowski pytany o to, co jest stawką tych wyborów, powiedział, że "niektórym wydaje się, że wystarczy wygrać z PiS-em". - Otóż ja tak nie uważam, bo może być zwycięstwo pyrrusowe. To znaczy nie tylko za wielką cenę, ale i takie, które nie przyniesie rozstrzygnięcia. Wygrać z PiS-em w moim przekonaniu oznacza utworzenie alternatywnego rządu przez obecną opozycję demokratyczną. Tego się nie da zrobić tylko sukcesem Platformy Obywatelskiej czy Koalicji Obywatelskiej. Aczkolwiek jest to niesłychanie ważne - stwierdził były prezydent.
"Władzy nie obchodzi jaki będzie wynik tego referendum"
Bronisław Komorowski został także zapytany o to, po co rządzącym referendum, które ma się odbyć w dniu wyborów. W czwartek uchwałę w tej sprawie przyjął Sejm. - Według mnie tylko i wyłącznie ze względu na chęć (...) wydania pieniędzy na referendum w czasie kampanii wyborczej. Czyli, innymi słowy, referendum będzie czymś zastępczym za fragment kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości - powiedział.
Jednocześnie stwierdził, że "władzy nie obchodzi jaki będzie wynik tego referendum". - To w ogóle dla nich jest nieistotne - dodał. Mówił, że w kontekście referendum rządzących obchodzą "tylko i wyłącznie skojarzenia wyborcze". - To znaczy, że będzie to element takiego lewarowania ich pomysłu na kampanię wyborczą - ocenił. Zapytany, czy sam weźmie udział w referendum, odparł: - Zrobię wszystko, aby nie brać w tym udziału.
Komorowski: Kaczyński zna swoje słabości i swoje silniejsze strony
Komorowski mówił także o stosunku ekipy rządzącej do Donalda Tuska i o tym, czy mogłaby się odbyć debata między liderem PO a prezesem PiS. Powiedział, że Tusk "jest oceniany przez Prawo i Sprawiedliwość jako groźny przeciwnik i zawsze najgroźniejszego przeciwnika próbuje się osłabić albo zniszczyć". Dodał, że "to jest strategia realizowana przez Prawo i Sprawiedliwość od ładnych paru lat".
Był prezydent stwierdził, że Jarosław Kaczyński "od zawsze wiedział", że może przegrać z Tuskiem, bo on "zna swoje słabości i swoje silniejsze strony". - Niewątpliwie taka bystrość debaty i dyskusji, takiej szybkiej, nie jest najsilniejszą stroną Jarosława Kaczyńskiego, a jest silną stroną Donalda Tuska. Więc oczywiście jest jakiś element lęku przed konfrontacją - ocenił.
- Poza tym myślę, że Kaczyński ma dobrze rozpoznanych własnych wyborców. I wie, że przez debatę z Tuskiem niekoniecznie trafi do tylko tych tradycyjnych wyborców pisowskich. A on chyba stawia na ten najbardziej twardy elektorat pisowski. Chce go po prostu jeszcze bardziej utwardzić, jeszcze bardziej umocnić. I jemu ta debata z Tuskiem po prostu chyba nie pasuje - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24