Jarosław Kaczyński, prezes PiS i wicepremier, powiedział w Spale, że po wyborach jego partia musi przeprowadzić "analizę tego, co się stało" i mieć projekt "na dalsze działania - i te ofensywne, i te defensywne". - Mieliśmy tu oczywiście także do czynienia z szeregiem błędów z naszej strony - przyznał. Dodał, że w ciągu ostatnich kilku lat "zmieniła się także struktura elektoratu".
Kaczyński stwierdził na początku swojego wystąpienia, że "wynik jest dobry, ale nie bardzo dobry".
- Ogólne wymiary sytuacji są znane. Dzisiaj czeka nas to, by przeprowadzić analizę tego, co się stało, przyczyn. To jest w trakcie. Po drugie, aby mieć projekt na dalsze działania - i te ofensywne, i te defensywne - mówił Kaczyński na IX Nadzwyczajnym Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" w Spale.
- Mieliśmy tu oczywiście także do czynienia z szeregiem błędów z naszej strony. Takie jest życie, że błędy się popełnia, a polityka jest szczególnie obciążona ryzykiem błędów, bo to jest dziedzina, gdzie poziom niepewności decyzji, ich skutków, jest wysoki - zaznaczył prezes PiS.
- Ale przede wszystkim jednak Polska się rzeczywiście zmieniła. Zmieniła się także struktura elektoratu, zmieniła się w ciągu tych ostatnich kilku lat i ten proces prawdopodobnie będzie trwał - dodał.
Mówił też, że PiS musi to brać pod uwagę, jeżeli "ma znów zwyciężyć, zwyciężyć w Polsce innej, niż była jeszcze jakiś czas temu".
Kaczyński: musimy pamiętać, że do zwycięstwa prowadzi zawsze połączenie dwóch elementów
- Musimy zwyciężyć, pamiętając o jednym: że do zwycięstwa prowadzi zawsze połączenie dwóch elementów. Zwykle to powtarzam w czasie obchodów 11 listopada. Chodzi o połączenie myśli i czynu. Czyn bez myśli bywa czasem piękny, bohaterski, heroiczny, ale całkowicie bezskuteczny. Mówię o czasach walki bezpośredniej, krwawej. Myśl bez czynu nie przynosi efektów, nawet jakby była słuszna, przenikliwa, oddająca rzeczywistość. Tylko wtedy, gdy te dwa elementy będą działać ze sobą, możemy liczyć, że zwyciężymy - ocenił wicepremier Kaczyński.
Kaczyński: osiem gwiazdek stało się hasłem i właściwie odpowiedzią na wszystkie pytania zwolenników KO
Podczas swojego wystąpienia Kaczyński mówił, że stan związany z wynikiem wyborów, z którym mamy do czynienia, musi zostać przemyślany, jeżeli chodzi o opis tego stanu, jak i jego przyczyny. - Trzeba powiedzieć tak: mamy do czynienia - przynajmniej w pewnym zakresie - z powtórką z 2007 roku - stwierdził prezes PiS. Powiedział, że w latach 2005-2007 PiS rządził krótko "w bardzo trudnych okolicznościach, w bardzo trudnej kolacji". - Mimo wszystko sporo zdziałaliśmy i to były lata bardzo dobrego wzrostu gospodarczego. To były lata bardzo spokojnie. Rok 2006 był najspokojniejszy od roku 1989, a mimo wszystko zdołano skutecznie stworzyć takie potężne zjawisko urojonej rzeczywistości i ta urojona rzeczywistość opanowała umysły bardzo znacznej części Polaków i doprowadzono do mobilizacji. Ta mobilizacja objęła wtedy 6 milionów 800 tysięcy wyborców PO i jeszcze pewną ilość wyborców innych formacji opozycyjnych, ale wtedy PO bardziej dominowała niż w tej chwili, jeżeli chodzi o wynik wyborów - mówił Jarosław Kaczyński.
Zaznaczył, że "tym razem ta mobilizacja była jeszcze większa, przeprowadzona w sposób jeszcze bardziej brutalny i perfidny" oraz że ta mobilizacja trwała przez osiem lat.
W jego opinii to zaczęło się w roku 2005, kiedy lider KO Donald Tusk wygłosił "pierwsze takie zaskakujące, agresywne przemówienie", a kampania nie ustawała przez cały czas i była prowadzona wedle zaleceń socjotechnicznych. - Metodami socjotechnicznymi można uzyskać praktycznie wszystko - stwierdził prezes PiS.
Dodał, że "to wszystko się bardzo zbrutalizowało i jednocześnie nastąpiła ogromna ofensywa wulgarności". - Po prostu niebywałej w życiu publicznym wulgarności, przy czym ta wulgarność nie tylko występowała w wypowiedziach różnych ludzi, którzy jakoś biorą udział w życiu publicznym, ale funkcjonują na co dzień prywatnie, ale także w wypowiedziach polityków i wreszcie stała się hasłem. Te osiem gwiazdek stało się hasłem i właściwie odpowiedzią na wszystkie pytania zwolenników Koalicji Obywatelskiej - zaznaczył Kaczyński.
Kaczyński: nie ma dziury
Według prezesa PiS, żeby zrealizować zapowiedziane przez opozycję obietnice finansowe m.in., podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, "trzeba mieć nie tylko drugi budżet, ale i drugie finanse publiczne". Powiedział też, że w przyjętym, ale jeszcze nie uchwalonym budżecie na 2024 rok, nie ma żadnej dziury, pod warunkiem, że nie będzie rzeczy nieodpowiedzialnych. - Zapowiadaliśmy 800 plus, ale nie zapowiadaliśmy innych zmian płacowych - powiedział.
Dodał, że budżet 2024 jest stworzony w ramach zdrowego rozsądku, natomiast reszta to bezczelne oszukiwanie społeczeństwa. - To szereg kłamliwych zapowiedzi z wszystkich trzech programów opozycyjnych ugrupowań - powiedział.
Jego zdaniem zapowiedź 6 proc. wydatków na oświatę oznaczałaby, że trzeba by było zwiększyć te wydatki o 120 mld zł. - To jest kompletnie niemożliwe. Chyba, żeby wprowadzić niezwykle wysokie opodatkowanie, które zmiotłoby gospodarkę— powiedział Kaczyński.
Kaczyński: ludzie nie głosują z wdzięczności
Kaczyński podsumował osiem lat rzadów PiS, mówiąc, że wskaźniki międzynarodowe m.in. europejskie oceniające te rządy pod względem gospodarczym pokazywały, na tle innych państw, poprawę sytuacji podczas sprawowania władzy przez Zjednoczoną Prawicę. - Te osiem lat, szczególnie biorąc pod uwagę ogromne kryzysy, przyniosły sukces - podsumował Jarosław Kaczyński. Jednak - jak wskazał - nie oznaczało to sukcesu dla tych, którzy "mieli się znakomicie w tej sytuacji, która została zmieniona po roku 2015". - No, ale przeciw nam była też wielka grupa ludzi, którzy nie korzystali z tamtego systemu, a co więcej, skorzystali z tego nowego. Sensem tego wszystkiego, co uczyniliśmy w ciągu tych ośmiu lat, jest zmiana systemu społeczno-gospodarczego z bardzo nieefektywnego i bardzo niesprawiedliwego, na dużo sprawiedliwszy i jednocześnie dużo bardziej efektywny - podkreślił Kaczyński. Jak mówił "skorzystała z tego zdecydowanie przeważająca grupa Polaków, którzy jednak na nas nie głosowali". - Całe regiony, które w istocie powinny nas wesprzeć, bo uzyskały od nas jakieś szczególnie mocne wsparcie, wcale nas nie wsparły na poziomie wyższym, niż poprzednio - zaznaczył Kaczyński. Jak wskazał "na wschodzie Polski, tam, gdzie były nasze najmocniejsze regiony i punkty wsparcia, straty w niektórych okręgach wyborczych (sięgały – dop. red.) nawet 12 procent". - Tutaj mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można - i tak to robili niektórzy nasi doradcy - opisać bardzo krótko: ludzie nie głosują z wdzięczności. I ci, którzy są przy władzy muszą, przede wszystkim, wykazywać mankamenty drugiej strony, to znaczy konkurentów - podkreślił Kaczyński.
Zaznaczył, że inna kwestia, to "powstanie pewnej konkurencji, której przedtem w tych wymiarach nie było". - To jest kwestia z jednej strony Konfederacji. Momentami wydawało się, że ona zajdzie bardzo daleko w tych wyborach. W ostatniej fazie kampanii wyborczej to się zmieniło. Także Trzeciej Drogi, która też okazała się w pewnym momencie, dopiero przy końcu kampanii, naszą konkurencją, to znaczy sięgnęła po tych, którzy przedtem głosowali na nas, tych niezdecydowanych, którzy z jakichś powodów się na nas obrazili - wskazał prezes PiS.
Lider Zjednoczonej Prawicy stwierdził, że podczas kampanii wyborczej ważną rolę odegrały ośrodki władzy samorządowej, gdzie często rządzi opozycja oraz wymiar sprawiedliwości. - Sądy są pod ewidentnym wpływem opozycji - powiedział Jarosław Kaczyński.
Kaczyński o PO: wpisywała się w interesy niemieckie
Zdaniem Kaczyńskiego, "przedmiotem zainteresowania służb specjalnych powinny być przyczyny i mechanizmy powstania pewnych formacji politycznych". Mówił, że należy zadać pytanie, na ile nasze życie publiczne jest autonomiczne wobec sił zewnętrznych np. Niemiec i Rosji.
- Jeżeli spojrzymy na te całe 34 lata, począwszy od 1989 roku, pominąwszy ten okres przygotowawczy (...), to można powiedzieć tak: tu przez cały czas działają siły, które ewidentnie są związane z naszymi sąsiadami, i nie mówię tu o Czechach czy Słowakach, tylko o Niemcach i Rosjanach - wskazał prezes PiS.
Jak mówił "źródła powstania Platformy Obywatelskiej, tu sięgam dość mocno wstecz, są dość oczywiste z tego punktu widzenia". - I później ta oczywistość była weryfikowana przez politykę, przez politykę, która w oczywisty sposób wpisywała się w interesy niemieckie - powiedział.
Wypowiedział się też w kwestii Trzeciej Drogi. - Czy powstanie Polski 2050 - bo to jeszcze wtedy nie była Trzecia Droga, tylko Polska 2050 - było wynikiem tego, że pewien prezenter telewizyjny wpadł na taki pomysł, czy też może czegoś głębszego, czy generałowie, którzy się tam znaleźli, po prostu polubili tego człowieka, czy może są jakieś głębsze tego przyczyny? Tutaj sądzę, że jednak te przyczyny są głębsze i że to jest ta druga strona, która szuka jakiegoś takiego pewnego narzędzia i ciągle ma nadzieję, że może ten ukształtowany już system polityczny, który nie jest mimo wszystko dla niej najwygodniejszy, wolałaby inny, można by doprowadzić do staniu takiego, jaki w przekonaniu Moskwy być powinien - mówił Jarosław Kaczyński.
Źródło: PAP