Ostatnie dni, mobilizacja, dotarcie do niezdecydowanych może spowodować, że nastąpi ten obrót i zyskamy kilka lub kilkanaście mandatów ekstra - mówił w TVN24 Grzegorz Schetyna, polityk Koalicji Obywatelskiej. Jego zdaniem PiS zdobędzie poniżej 200 mandatów, a zjednoczona opozycja demokratyczna może liczyć na większość w Sejmie.
Gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był Grzegorz Schetyna, poseł Koalicji Obywatelskiej, były szef PO. Mówił między innymi o swoich przewidywaniach dotyczących wyniku niedzielnych wyborów i rozkładu mandatów w Sejmie.
- Nie będzie miał PiS 205 mandatów. Będzie miał między 185 a 195, poniżej 200. A uważam, że jest możliwe, żeby opozycja demokratyczna miała powyżej 230 mandatów - powiedział.
Sejmowa większość to 231 mandatów.
Jak mówił, "jest około 10-12 okręgów wyborczych, gdzie według sondaży ostatni mandat bierze PiS, a następny Koalicja Obywatelska". - Ostatnie dni, mobilizacja, dotarcie do niezdecydowanych może spowodować, że nastąpi ten obrót i zyskamy kilka lub kilkanaście mandatów ekstra - stwierdził Schetyna.
- Dzisiaj mówię - wygramy te wybory jako opozycja i złożymy rząd. To jest możliwe, prawdopodobne. To jest na wyciągnięcie ręki - powiedział.
Schetyna: w niedzielę o godzinie 21 nic nie będzie jasne
Zdaniem gościa TVN24, jednak "nie będzie to oczywiste i nie będzie to znane o godzinie 21". - Przez fatalną organizację tych wyborów za granicą, ale także w kraju nie jestem przekonany, że o godzinie 21 będą zamknięte lokale. Może się to przesunąć przez braki w organizacji - ocenił Schetyna.
- Widzę w głowie takie ujęcie twarzy polityków, że nic nie jest pewne i nic nie jest wiadome po zamknięciu lokali. Wszyscy będą mówić, że czekają na ostateczne wyniki - dodał.
Schetyna: jestem zdumiony, że PiS stworzyło tylko konstrukcję ataku na Tuska i Platformę
Schetyna stwierdził, że trwająca kampania wyborcza opiera się na "budowaniu agresywnego przekazu". - Nie ma programów, nie ma zderzenia. Kiedyś było tak, że eksperci siadali w studiach telewizyjnych i mówili o propozycjach, o podatkach, o tym, czym może to skutkować. Teraz czegoś takiego w ogóle nie ma - mówił.
- Jestem zdumiony, że PiS w taki twardy sposób stworzył konstrukcję tylko ataku na Donalda Tuska i Platformę Obywatelską. To mnie zaskakuje. Mam nadzieję, że to im w konsekwencji przyniesie porażkę - dodał polityk KO.
Jak zauważył, na "pierwszy plan" w kampanii wyszli Tusk i Kaczyński. - To wszystko, co jest emocją polityczną ostatnich 20-30 lat w Polsce wszyscy zobaczyli. Następne pokolenie Polaków zobaczyło, że ten spór, który zaczął się w 2005 roku jest widoczny, jest obecny teraz. To są dwie Polski, dlatego ten spór jest tak bardzo prawdziwy - ocenił.
- Tusk wziął odpowiedzialność na barki, to jest jednoosobowa kampania i bardzo mocno trzyma kierownicę w ręku. Taka była decyzja strategów i samego Donalda Tuska. Ja to rozumiem. Jest pytanie, czy to przyniesie zwycięstwo, czy Tusk doprowadzi do ostatecznego zwycięstwa. Ja uważam, że tak i że odsunie PiS od władzy - powiedział Schetyna.
Schetyna: Błaszczak pomylił rolę. On nie powinien być naczelnym wodzem
Schetyna mówił też o zmianach personalnych w polskiej armii po tym jak ze stanowisk zrezygnowali dwaj najważniejsi dowódcy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kulisy odejść generałów >>>
- To wszystko jest jasne, jeżeli podejmują taką decyzję, jeżeli robią to na kilka dni przed wyborami. Wiadomo było, że od czasu tego ekscesu ze znalezieniem rosyjskiej rakiety nie było kontaktu między Ministerstwem Obrony Narodowej, ministrem Błaszczakiem, a generalicją, dowódcami - powiedział.
- Oni powiedzieli dość. Wreszcie rząd PiS-u, Błaszczak, Morawiecki, Kaczyński powinni wiedzieć, że powinien być nadzór cywilny nad wojskiem, a nie dowodzenie wojskiem - podkreślił gość TVN24.
Jego zdaniem "Błaszczak pomylił swoją rolę". - On powinien nadzorować wojsko jako minister obrony narodowej, a nie być naczelnym wodzem - wskazał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24