Plakaty wyborcze nie są poza kontrolą, choć niektórzy by chcieli, żeby były. To, że czasu na prowadzenie kampanii jest coraz mniej, widać na polskich ulicach - coraz więcej można na nich zobaczyć kandydatów i kandydatek do Sejmu i Senatu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kandydaci do Sejmu i Senatu uśmiechają się, ale burmistrzowi Kłodzka nie jest do śmiechu. Michał Piszko ruszył na miasto, by zrobić porządek - ściąga każdy nielegalny baner i zabiera do gabinetu. Na jednym z materiałów wyborczych jest Robert Jagła, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
- Przepraszam za to, bo uważam, że tak nie powinno być. We wszystkich miejscach, które są możliwe, po prostu wisi nasza konkurencja i być może nasi sztabowcy jadąc postanowili też w taki sposób zadziałać – wyjaśnia Robert Jagła. Banery konkurencji, o której wspomniał kandydat Koalicji Obywatelskiej, też znajdują się w gabinecie burmistrza Kłodzka. - Naprawdę, zacznijcie przestrzegać ustawy, które sami uchwalacie – zwraca uwagę Michał Piszko.
Dziennikarze zapytali, co na to przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, ale nie dostali odpowiedzi. Sprawę komentuje za to ich polityczna koleżanka. - Mam tylko nadzieję, że burmistrzowie, sołtysi, wójtowie będą rzeczywiście w sposób zgodny z prawem zdejmować te banery, bez względu na to, kto na danym banerze się znajduje – mówi Jadwiga Emilewicz.
Burmistrz Kłodzka zebrał już 21 banerów. - Nie dopuszczę do takiej sytuacji, żeby w mieście Kłodzku te banery wisiały wszędzie gdzie popadnie, niezależnie, jaki byłby to komitet – zapewnia Michał Piszko. - Będą one po prostu ściągane i będzie możliwość odebrania tych materiałów wyborczych – dodaje. Poseł Robert Jagła już dogadał się z urzędem w sprawie nielegalnego bilboardu. Na zgłoszenie pozostałych bohaterów zdjęć burmistrz ciągle czeka.
Plakaty kandydatki PiS zalały Wrocław
Mistrzem reklamy swojej osoby jeszcze przed kampanią stała się Agnieszka Soin. Plakaty z jej wizerunkiem zalały Wrocław. - Ta sytuacja pokazuje, jak prezydent Wrocławia Jacek Sutryk boi się, że przegra wybory – twierdzi posłanka PiS.
Drogowcy ściągnęli 650 plakatów. Straż miejska namierzyła sprawcę. Sprawa skończy się w sądzie. - Dodatkowo właściciel firmy, który udostępnił pojazd, by te plakaty mogły być wożone, został ukarany za niewskazanie kierującego grzywną w wysokości 3 tysięcy złotych – wskazuje Piotr Szereda ze Straży Miejskiej we Wrocławiu. - Po tym doświadczeniu zauważamy, że kandydaci, sztaby i biura występują o zezwolenie – podkreśla.
Miasta wyznaczają zasady wywieszania plakatów
W Poznaniu drogowcy dostali na razie tylko kilka zgłoszeń o nielegalnych banerach wyborczych. - Jeżeli na prywatnym płocie komitet wyborczy powiesi plakat, a jest zgoda właściciela posesji, to tutaj problemu nie ma – mówi Agata Kaniewska z Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu. - My żadnych zgód na umieszczanie materiałów wyborczych nie wydajemy – wyjaśnia.
Drogowcy z Warszawy wytypowali 50 kładek dla pieszych i wiaduktów, na których kandydaci do Sejmu czy Senatu mogą wywieszać swoje plakaty, ale oczywiście nic za darmo. Za reklamę kandydata trzeba zapłacić tak samo jak za każdą inną. Do tego trzeba najpierw dostać zgodę drogowców.
Nie wszyscy o to zabiegali, a nie tędy droga. - Taki baner jest zdejmowany, żeby nie stanowił jednak nieuczciwej konkurencji w stosunku do kandydatów, którzy zapłacili za swoje reklamy i którzy taką zgodę uzyskali – mówi Mikołaj Pieńkos z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. - W dalszej kolejności oczywiście jest prowadzone postępowanie administracyjne w celu ukarania komitetu – dodaje.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Michał Piszko Burmistrz Miasta Kłodzka