"Jaja sobie robisz? Człowieku, ogarnij się, pieniądze już czekają na przelew!" - tak m.in. organizatorzy loterii sms-owej zachęcali do udziału w konkursie. Żeby sięgnąć po kilkadziesiąt tysięcy złotych teoretycznie wystarczyło wysłać pustego sms-a. Tyle, że pieniędzy - poza tymi do zapłacenia w rachunku telefonicznym - chyba nikt nigdy nie zobaczył. Teraz "naciągnięci" z Krakowa szykują pozew zbiorowy w tej sprawie.
Anna Sarnacka z biura prasowego firmy Internetq Poland, która jest organizatorem jednej z takich loterii, pytana o wyszukany sposób zachęcania do wysłania sms-a odpowiada, że "tak wygląda komunikacja".
- My odpowiadamy też na potrzeby konsumentów. Komunikacja została przygotowana na samym początku trwania loterii, gdzie ustalono wiekową grupę docelową - mówi.
Chajzer się tłumaczy
Tyle, że oprócz dyskusyjnej formy sms-a dyskusyjna jest też treść, która na pierwszy rzut oka graczom nie pozostawia wątpliwości: Przelew zaakceptowany - zaświadczamy przy świadkach. Brakuje tylko jednego smsa - czytamy w wiadomości.
Jest jeszcze inna zachęta. - Jak zobaczyłem pana Chajzera, jak te pieniądze rozdaje, to pomyślałem, że to musi być poważna firma - mówi jeden z zawiedzionych uczestników loterii.
- Wszelkie zgody i niezbędne dokumenty do tego, że ta loteria jest zgodna z polskim prawem zostały mi przedstawione i wydawało mi się, że wszystko jest OK. Gdybym wiedział, że to tak się rozwinie i tak będzie wyglądać, to bym sobie tym w ogóle głowy nie zawracał - tłumaczy teraz popularny dziennikarz i prezenter telewizyjny Zbigniew Chajzer, który wystąpił w reklamie loterii.
"To jest komunikacja"
Urząd Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów za nieuczciwe praktyki rynkowe nałożył już na organizatora loterii prawie pół miliona złotych kary za "agresywane praktyki rynkowe". Firma zdążyła już pewnie na nią zarobić, bo każdy sms to 4 zł plus VAT. A rachunki telefoniczne tych, którzy do końca wierzyli w wygraną, opiewają na tysiące złotych.
Pytana o tę "agresywność" i wprowadzanie w błąd rzeczniczka Internetq Poland mówi "to jest język hiberbolizacji". - Tak samo są konstruowane wszystkie przekazy reklamowe - stwierdza Anna Sarnacka.
Podkreśla też, że w treści sms-ów nie ma komunikatów, że ktoś wygrał pieniądze, choć wyraźnie jest tam napisane "pieniądze będą wydane na 100 proc."
- Punkt 10,11 i 12 regulaminu mówi, że o wygranej informujemy tylko telefonicznie - zdradza kulisy loterii rzeczniczka. Zaś na pytanie, dlaczego jej firma wysyła takie sms-y, odpowiada niezłomnie: To jest komunikacja.
Pozew, kara ... i zmiana komunikacji
Prawnicy nie mają jednak wątpliwości. - Ten sms ewidentnie wskazuje, że wysłanie sms-a pod wskazany numer jest równoznaczny z przelaniem tej kwoty na konto abonenta. I jeśli to nie jest prawda, to jest oszustwem - mówi Łukasz Chojniak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Dlatego, jak dodaje UOKiK, konsumenci, którzy zostali wprowadzeni w błąd mogą dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Poszkodowani konsumenci z Krakowa już organizują się w grupę i zamierzają złożyć pozew zbiorowy.
Organizująca loterię firma nie ma jednak sobie nic do zarzucenia i od kary UOKiK złożyła odwołanie. Zrobiła jednak także coś jeszcze. - Przeformułowaliśmy treści tych sms-ów, aby nie sugerowały wygranej - mówi Anna Sarnacka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24