Zachowanie przepisowych 10 metrów odległości dzieli życie od śmierci - przypomina warszawski ratusz. I podaje dramatyczne dane: 250 osób zginęło w stolicy na przejściach dla pieszych w ciągu ostatnich pięciu lat, 30 z nich to dzieci. Często powodem był brak widoczności. Drogowcy przygotowali zaskakującą kampanię, która ma skłonić kierowców, by nie parkowali przy przejściach. Materiał "Faktów" TVN.
Samochody stojące tuż przed przejściem dla pieszych i ograniczające widoczność, zarówno próbującym przejść po pasach pieszym, jak i innym kierującym pojazdami - to miejski standard.
- Kierowca, który jedzie prawidłowo ma bardzo mało czasu, dużo mniej niż w normalnych warunkach na to, aby podjąć reakcję, użyć hamulca - mówi Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Reporter "Faktów" TVN postanowił zapytać kierowców i pieszych - w jakiej odległości od przejścia można bezpiecznie zaparkować. Odpowiedzi były różne i niepewne. Tej poprawnej, czyli przepisowych 10 metrów, jednak nie usłyszał.
"Ja tylko na chwilę"
Do stworzenia kampanii społecznej "10 metrów" Zarząd Dróg Miejskich użył kamer i tablicy multimedialnej ustawionej tuż przy przejściu dla pieszych. Z jej ekranu aktor i lektor Grzegorz Pawlak rozmawiał z tymi, którzy parkowali zbyt blisko - bo się spieszą, bo nie ma gdzie, bo zawsze znajdzie się jakaś wymówka… Fragment spotu, który premierę będzie miał za tydzień, znalazł się w materiale "Faktów".
- Uprasza się kierowców o parkowanie w odległości nie mniejszej niż dziesięć metrów od pasów, słychać mnie? - mówi lektor z telebimu ustawionego na chodniku.
- Tak, ale tu wszyscy tak parkują. Zobaczy pan - tłumaczyła się zdezorientowana kobieta, która właśnie nieprawidłowo pozostawiła auto tuż przy przejściu.
Osoby, do których mówił lektor, zwykle reagowały wymówkami, zasłaniając się tym, że zostawiły tak auto tylko na chwilę: "Potrzebuję pójść do studia tatuażu, zapłacę zaliczkę i wrócę, to tylko trzy minuty", "Proszę pana, ja nie mam czasu, ja tylko na chwilę, spieszę się".
- Ta chwila, to jest czasami życie jednej osoby. To parkowanie na dwie minuty, czy nawet na minutę może mieć dla kogoś i jego rodziny konsekwencje na całe życie - zwraca uwagę Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich.
"Mnie stać na to, żeby tu stać"
Reakcje przyłapanych na parkowaniu przy pasach pokazują, jak bardzo ta kampania jest potrzebna. Na pytanie, czy nie zostawili samochodów za blisko, wielu reagowało agresją, lekceważeniem i wulgarnymi słowami i gestami.
"Mnie stać na to, żeby tu stać", "Co pan pier...., z policji pan jest?", "Nie będziesz mnie pouczał frajerze!", "Weź się pan za robotę" - to tylko niektóre z nich.
Kampania "10 metrów" ma przypomnieć wszystkim, że czasem się jest kierowcą, a czasem pieszym.
Paweł Płuska /kk/b