- 12 października 2013 roku grójecka policja została powiadomiona o zaginięciu mieszkańca Radomia, który miał wtedy 34 lata. Mężczyzna przebywał pod Jasieńcem, gdzie przyjechał do pracy sezonowej. 9 października 2013 udał się w nieznanym kierunku, nie informując nikogo o swoich zamiarach. Funkcjonariusze zajmujący się tą sprawą sprawdzili szereg wątków oraz przesłuchali wiele osób - przypomina historię zaginionego Agnieszka Wójcik z komendy w Grójcu.
Cztery lata później, w 2017 roku, w lesie pod Grójcem znaleziono szczątki ludzkie. Zostały przebadane w zakładzie medycyny sądowej, aby potwierdzić tożsamość i ustalić przyczyny śmierci. - Już wtedy policjanci chcieli powiązać sprawę zaginięcia z odnalezionymi szczątkami i postanowili sprawdzić, czy jest to zaginiony w 2013 roku. Jednak dostępne wtedy testy i badania porównawcze nie były zbieżne z DNA rodziny - zaznacza policjantka.
I dodaje, że w czasie badań nie stwierdzono również, aby do zgonu przyczyniły się osoby trzecie.
Ponowne badania DNA
Jak podkreśla Wójcik, grójeccy funkcjonariusze nie odpuścili tej sprawy i podejmowali dalsze czynności zmierzające do ustalenia, co się stało z zaginionym.
W czerwcu Komendant Powiatowy Policji w Grójcu ponownie zlecił badania z pobranymi próbkami szkieletu oraz kolejnych osób z rodziny zaginionego. - Po zastosowaniu nowoczesnych technik porównawczych potwierdzono, że odnalezione pod Grójcem szczątki ludzkie są zwłokami zaginionego mieszkańca Radomia. Niezwłocznie powiadomiono o tym rodzinę, która od lat czekała na informację, co się stało z ich bliskim - informuje policjantka.
Dodaje też, że policjanci zakończyli już działania w sprawie zaginięcia i przekazali dokumenty Prokuraturze Rejonowej w Grójcu, aby ta uznała zaginionego za zmarłego.
Na tvn24.pl informowaliśmy też o poszukiwaniach Iwony Wieczorek:
Autorka/Autor: mp/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Mazowiecka