Płonął dom jednorodzinny w Aleksandrowie w powiecie legionowskim. Akcja trwała prawie cztery godziny, uczestniczyło w niej 48 strażaków. - Spaleniu uległ cały dach i został on w większości rozebrany, podobnie jak sufit na piętrze, gdzie wybuchł pożar – poinformowała legionowska straż pożarna.
- Zapalił się duży dom jednorodzinny w miejscowości Aleksandrów przy ulicy Małołęckiej. Na miejscu pracuje 10 zastępów straży pożarnej. Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do nas około 20.40 – przekazał nam po godzinie 21 Łukasz Szulborski z legionowskiej straży pożarnej. Pożar był wtedy jeszcze nieopanowany, akcja wciąż trwała.
Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl powiedział o godzinie 22, że strażacy nadal walczą z żywiołem. - Ogień już został zlokalizowany, ale w środku budynku wciąż jest spore zadymienie. Ciągle podjeżdżają nowe zastępy strażaków z zapasem wody – mówił.
Jak opisywał, spaleniu uległa większa część poddasza, a akcji nie ułatwiały problemy z dostępem do wody. - Hydrant jest dość daleko, potrzebnych była kilka wozów, żeby zmontować linię. Inne zastępy w tym samym czasie gasiły z drugiej strony, podając prąd wody z samochodów. Oczywiście musiały ją uzupełniać – relacjonował Szmelter. O godzinie 22.30 nie było już widocznego żywego ognia, ale zarzewia były wciąż aktywne, dlatego woda była co jakiś czas podawana.
Spalił się cały dach
W środę rano Łukasz Szulborski podsumował pożar w Aleksandrowie: - W akcji uczestniczyło w sumie 10 zastępów straży pożarnych i dwie osoby z dyżuru, czyli łącznie 48 ratowników. Około godziny 00.20 ostatni nasz zastęp wrócił do koszar. Pożar wybuchł na poddaszu domu murowanego, dwukondygnacyjnego, paliła się drewniana konstrukcja dachu. Nie mogliśmy podjechać bezpośrednio pod obiekt ani postawić drabiny. Na pożar zostały więc podane trzy prądy wody w natarciu – dwa na zewnątrz, jeden do środka.
Strażak dodał, że spaleniu uległ cały dach i został on rozebrany w 95 procentach. - Dodatkowo na tym piętrze, gdzie wybuchł pożar, sufit był zrobiony z kartongipsu i wełny mineralnej. To wszystko również zostało rozebrane. W domu nikt nie mieszkał na stałe, ale jego właściciel był na miejscu akcji. Nikogo więcej nie było w środku – zaznaczył rzecznik legionowskiej policji.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl